X


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Tak bę�dzie lepiej, dużo lepiej, niż gdyby wróciła do domu.Ojcieczadawałby pytania, na które nie umiałaby odpowiedzieć.Chciałby się pewnie dowiedzieć, do czego, u Boga Ojca, do�szło w Sztokholmie, że przyjechała tak na łeb, na szyję.I coby mu wtedy powiedziała?  Zakochałam się w Eryku Wylan-derze.Oczywiście zorientował się i to wykorzystał.Nie wie�działam, że jest związany z matką.Byłam głupia i zbyt ufna,rozumiesz, tatusiu? Spałam z mężczyzną, który się chce żenićz moją matką.Dlaczego się nie śmiejesz? Przecież to do- prawdy czysta gTOteska! Zmiechu warte! Niczego nie podej�rzewająca gąska Sara i Eryk Wylander, któremu udało sięzaciągnąć do tóżka matkę i córkę."Nie, przecież nie mogłaby przekazać ojcu takiej prawdy.Kochał ją, to zaś, co jej uczynił Eryk, byłoby dla niego jakstrzał prosto w serce.Może kiedyś, pózniej, kiedy się uspokoi i zdobędzie ko�nieczny dystans, zdoła wytłumaczyć ojcu, że nie chciała miećnic wspólnego z Erykiem, ponieważ zniszczył małżeństwo jejrodziców.Dlatego poleciała z madame Tirtową do Wenecji.Znalazła paszport i podała go starej damie.Uśmiechnęłysię do siebie.Wenecja.Zabrzmiało to jak zaklęcie.Tirtowa naprawdębyła wróżką.Dobrą i mądrą, która ją, Sarę, wzięła za rękę,a teraz zaprowadzi do swego królestwa.Może jest tam tak,jak opowiadają w bajkach? %7łe nikt nie ma trosk, a wszystkierany, zadane sobie nawzajem przez ludzi, zablizniają się.Tirtowa z dłonią Sary w swojej ręce udała się do samolotu.Do Wenecji dotarły po południu.Już w samolocie zachwy�cił Sarę rozległy widok czarodziejskiego miasta w lagunie,piętrzącego się bryłami pałaców, poprzecinanego nitkamikanałów i usianego wieżami kościołów.Opromieniało je taktypowe dla Wenecji pastelowe światło, które nawet najsmut�niejszym z łuszczących się fasad nadawało pozór piękna orazzamieniało wspaniałe palazzi i katedry w prawdziwe cudaarchitektury i fajerwerki barw.Na lotnisku Marco Polo oczekiwał na madame Tirtowąsiwowłosy dżentelmen w białej liberii i granatowej czapcepseudoszofera.Nie sprawiał wrażenia służącego, przypomi�nał raczej wysublimowanego uczonego amatora lub kolek�cjonera sztuki.Zajął się licznym bagażem damy, podczas gdySara pchała wózek inwalidzki.Na nabrzeżu przy lotnisku czekała już motorówka.Po�dobnie jak weneckie gondole była czarna, miała jednak białąnadbudówkę i wygodne siedzenia. Podczas jazdy Tirtowa obserwowała Sarę.Po raz pierwszyod spotkania na sztokholmskiej Arlandzie twarz dziewczynynieco się rozpogodziła, a jasne spojrzenie, jakim wchłaniałaokazałe dekoracje po obu stronach Canale Grandę, wyrażałopodziw dziecka przeniesionego w baśniowy świat.Bo też był to iście baśniowy świat.Sama Tirtowa odnosiłato wrażenie za każdym razem, gdy wracała do  Serenissimy",jak wenecjanie ze czcią nazywają swoje miasto.Miękkie, rozmyte oświetlenie powodowało, że frontonygotyckich i renesansowych budynków emanowały nieziem�skim czarem.Historia stuleci nabierała życia, jakby byłaradosną, opromienioną słońcem terazniejszością.Przedoczami Sary przesuwały się gondole i vaporetti, kolorowamozaika marmurów na Palazzo Dario, kopuły i wieże licz�nych kościołów, filigranowa, zgoła nieważka architekturaPalazzo Bernardo oraz Ca' d'Oro, którego niegdyś złota fasa�da wprawdzie z upływem wieków spełzła, ale wciąż jaśniałniezniszczalnym pięknem białego marmuru.Co jakiś czas nabogato zdobionych portalach wejściowych pojawiał się uskrzy�dlony lew świętego Marka, symbol Wenecji, wykuty w kamie�niu w formie rzezby lub reliefu i często pozłacany.Motorówka przepłynęła pod mostem Rialto i skierowałasię w głąb węższego kanału.Sara odwróciła się ku starszejdamie i dostrzegła, że ta wyjmuje z torebki złote pudełeczkoi szybko rozgryza dwie tabletki. Nie czuje się pani dobrze?  spytała zatroskana.Tirtowa zdobyła się na lekki grymas i wzięła jeszcze jednątabletkę.Starszy pan w liberii, który do tej pory stał obok sternikana dziobie, natychmiast zbliżył się z nalaną z płaskiej pier�siówki szklanką wody.Podziękowawszy, madame zwróciła siędo Sary: Widzisz, moje serce było zawsze mocne jak okrętowysilnik, a teraz pozostał z niego jedynie wrak.Lekarze chcągo od dawna remontować, lecz ja się nie zgadzam.Co zaproblem, jeśli pewnego dnia stanie. Odchyliła się na opar�cie i uśmiechnęła do dziewczyny. %7łyczyłabym sobie tylko,żeby stanęło z radości.Wskazała pałac z przepięknymi ka- miennymi renesansowymi tukami wieńczącymi wysokie okna. Tu mieszkam.Odczekała, aż łódz dopłynie do brzegu, i wstała.Zdumio�na Sara była świadkiem, jak schodzi z gracją na ląd i bezpomocy wspina się na wejściowe schody. Madame Tirtowa. zawołała. Słucham?  Wiekowa dama z uśmiechem zadowole�nia odwróciła ku niej głowę. A gdzie wózek?Tirtowa wymieniła z siwowłosym starszym panem porozu�miewawcze spojrzenie.Oboje mieli miny przyłapanych napsocie dzieciaków. Wózek?  powtórzyła, przeciągając sylaby.Podniosła nogawki czarnych jedwabnych spodni, ukazu�jąc smukłe nogi w eleganckich czółenkach. Moje nogi są bez zarzutu.Zawsze były we mnie naj�lepsze. Ależ. zaczęta dziewczyna.Tirtowa ze śmiechem wprowadziła ją do domu. W moim wieku najlepiej podróżować na wózku inwa�lidzkim, inaczej można wrócić do domu jako kaleka. A ja myślałam. wybąkała skonfundowana Sara. Madame jest wyśmienitą aktorką  wtrącił siwowłosytowarzysz.Tirtowa podeszła bliżej i wspięła się na palce, by zdjąć muz głowy czapkę. Nic dziwnego, przy takim partnerze!  rzekła z czuło�ścią i gestem przywołała Sarę. Pozwól, że ci przedstawięJules'a Dussere'a, mojego notariusza i najlepszego przyjacie�la.Od czasu do czasu na moją prośbę zakłada ten uniformi odgrywa rolę służącego.Jules jest w połowie Francuzemi w potowie Włochem.Odpowiednia mieszanka dla takiejosiadłej na mieliznie życia starej Rosjanki jak ja.Wcisnęła mu czapkę do ręki. Drogi Jules, zdejmij tę liberię, bo inaczej Sara nam nieuwierzy.Z uśmiechem pokręcił głową i wyszedł z powrotem nadwór, by przynieść z łodzi bagaż. Tirtowa spoglądała chwilę za nim, a potem wyciągnęłaobie ręce w stronę Sary: Witaj u mnie.w domu i w sercu!Dziewczynie znowu stanęły łzy w oczach. Jak mam pani dziękować?  wymamrotała zduszo�nym głosem. Za co?  Tirtowa roześmiała się, nie puszczając dłoniSary [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • trzylatki.xlx.pl