[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Tak bÄ™­dzie lepiej, dużo lepiej, niż gdyby wróciÅ‚a do domu.OjcieczadawaÅ‚by pytania, na które nie umiaÅ‚aby odpowiedzieć.ChciaÅ‚by siÄ™ pewnie dowiedzieć, do czego, u Boga Ojca, do­szÅ‚o w Sztokholmie, że przyjechaÅ‚a tak na Å‚eb, na szyjÄ™.I coby mu wtedy powiedziaÅ‚a?  ZakochaÅ‚am siÄ™ w Eryku Wylan-derze.OczywiÅ›cie zorientowaÅ‚ siÄ™ i to wykorzystaÅ‚.Nie wie­dziaÅ‚am, że jest zwiÄ…zany z matkÄ….ByÅ‚am gÅ‚upia i zbyt ufna,rozumiesz, tatusiu? SpaÅ‚am z mężczyznÄ…, który siÄ™ chce żenićz mojÄ… matkÄ….Dlaczego siÄ™ nie Å›miejesz? Przecież to do- prawdy czysta gTOteska! Zmiechu warte! Niczego nie podej­rzewajÄ…ca gÄ…ska Sara i Eryk Wylander, któremu udaÅ‚o siÄ™zaciÄ…gnąć do tóżka matkÄ™ i córkÄ™."Nie, przecież nie mogÅ‚aby przekazać ojcu takiej prawdy.KochaÅ‚ jÄ…, to zaÅ›, co jej uczyniÅ‚ Eryk, byÅ‚oby dla niego jakstrzaÅ‚ prosto w serce.Może kiedyÅ›, pózniej, kiedy siÄ™ uspokoi i zdobÄ™dzie ko­nieczny dystans, zdoÅ‚a wytÅ‚umaczyć ojcu, że nie chciaÅ‚a miećnic wspólnego z Erykiem, ponieważ zniszczyÅ‚ małżeÅ„stwo jejrodziców.Dlatego poleciaÅ‚a z madame TirtowÄ… do Wenecji.ZnalazÅ‚a paszport i podaÅ‚a go starej damie.UÅ›miechnęłysiÄ™ do siebie.Wenecja.ZabrzmiaÅ‚o to jak zaklÄ™cie.Tirtowa naprawdÄ™byÅ‚a wróżkÄ….DobrÄ… i mÄ…drÄ…, która jÄ…, SarÄ™, wzięła za rÄ™kÄ™,a teraz zaprowadzi do swego królestwa.Może jest tam tak,jak opowiadajÄ… w bajkach? %7Å‚e nikt nie ma trosk, a wszystkierany, zadane sobie nawzajem przez ludzi, zablizniajÄ… siÄ™.Tirtowa z dÅ‚oniÄ… Sary w swojej rÄ™ce udaÅ‚a siÄ™ do samolotu.Do Wenecji dotarÅ‚y po poÅ‚udniu.Już w samolocie zachwy­ciÅ‚ SarÄ™ rozlegÅ‚y widok czarodziejskiego miasta w lagunie,piÄ™trzÄ…cego siÄ™ bryÅ‚ami paÅ‚aców, poprzecinanego nitkamikanałów i usianego wieżami koÅ›ciołów.OpromieniaÅ‚o je taktypowe dla Wenecji pastelowe Å›wiatÅ‚o, które nawet najsmut­niejszym z Å‚uszczÄ…cych siÄ™ fasad nadawaÅ‚o pozór piÄ™kna orazzamieniaÅ‚o wspaniaÅ‚e palazzi i katedry w prawdziwe cudaarchitektury i fajerwerki barw.Na lotnisku Marco Polo oczekiwaÅ‚ na madame TirtowÄ…siwowÅ‚osy dżentelmen w biaÅ‚ej liberii i granatowej czapcepseudoszofera.Nie sprawiaÅ‚ wrażenia sÅ‚użącego, przypomi­naÅ‚ raczej wysublimowanego uczonego amatora lub kolek­cjonera sztuki.ZajÄ…Å‚ siÄ™ licznym bagażem damy, podczas gdySara pchaÅ‚a wózek inwalidzki.Na nabrzeżu przy lotnisku czekaÅ‚a już motorówka.Po­dobnie jak weneckie gondole byÅ‚a czarna, miaÅ‚a jednak biaÅ‚Ä…nadbudówkÄ™ i wygodne siedzenia. Podczas jazdy Tirtowa obserwowaÅ‚a SarÄ™.Po raz pierwszyod spotkania na sztokholmskiej Arlandzie twarz dziewczynynieco siÄ™ rozpogodziÅ‚a, a jasne spojrzenie, jakim wchÅ‚aniaÅ‚aokazaÅ‚e dekoracje po obu stronach Canale GrandÄ™, wyrażaÅ‚opodziw dziecka przeniesionego w baÅ›niowy Å›wiat.Bo też byÅ‚ to iÅ›cie baÅ›niowy Å›wiat.Sama Tirtowa odnosiÅ‚ato wrażenie za każdym razem, gdy wracaÅ‚a do  Serenissimy",jak wenecjanie ze czciÄ… nazywajÄ… swoje miasto.MiÄ™kkie, rozmyte oÅ›wietlenie powodowaÅ‚o, że frontonygotyckich i renesansowych budynków emanowaÅ‚y nieziem­skim czarem.Historia stuleci nabieraÅ‚a życia, jakby byÅ‚aradosnÄ…, opromienionÄ… sÅ‚oÅ„cem terazniejszoÅ›ciÄ….Przedoczami Sary przesuwaÅ‚y siÄ™ gondole i vaporetti, kolorowamozaika marmurów na Palazzo Dario, kopuÅ‚y i wieże licz­nych koÅ›ciołów, filigranowa, zgoÅ‚a nieważka architekturaPalazzo Bernardo oraz Ca' d'Oro, którego niegdyÅ› zÅ‚ota fasa­da wprawdzie z upÅ‚ywem wieków speÅ‚zÅ‚a, ale wciąż jaÅ›niaÅ‚niezniszczalnym piÄ™knem biaÅ‚ego marmuru.Co jakiÅ› czas nabogato zdobionych portalach wejÅ›ciowych pojawiaÅ‚ siÄ™ uskrzy­dlony lew Å›wiÄ™tego Marka, symbol Wenecji, wykuty w kamie­niu w formie rzezby lub reliefu i czÄ™sto pozÅ‚acany.Motorówka przepÅ‚ynęła pod mostem Rialto i skierowaÅ‚asiÄ™ w gÅ‚Ä…b węższego kanaÅ‚u.Sara odwróciÅ‚a siÄ™ ku starszejdamie i dostrzegÅ‚a, że ta wyjmuje z torebki zÅ‚ote pudeÅ‚eczkoi szybko rozgryza dwie tabletki. Nie czuje siÄ™ pani dobrze?  spytaÅ‚a zatroskana.Tirtowa zdobyÅ‚a siÄ™ na lekki grymas i wzięła jeszcze jednÄ…tabletkÄ™.Starszy pan w liberii, który do tej pory staÅ‚ obok sternikana dziobie, natychmiast zbliżyÅ‚ siÄ™ z nalanÄ… z pÅ‚askiej pier­siówki szklankÄ… wody.PodziÄ™kowawszy, madame zwróciÅ‚a siÄ™do Sary: Widzisz, moje serce byÅ‚o zawsze mocne jak okrÄ™towysilnik, a teraz pozostaÅ‚ z niego jedynie wrak.Lekarze chcÄ…go od dawna remontować, lecz ja siÄ™ nie zgadzam.Co zaproblem, jeÅ›li pewnego dnia stanie. OdchyliÅ‚a siÄ™ na opar­cie i uÅ›miechnęła do dziewczyny. %7Å‚yczyÅ‚abym sobie tylko,żeby stanęło z radoÅ›ci.WskazaÅ‚a paÅ‚ac z przepiÄ™knymi ka- miennymi renesansowymi tukami wieÅ„czÄ…cymi wysokie okna. Tu mieszkam.OdczekaÅ‚a, aż łódz dopÅ‚ynie do brzegu, i wstaÅ‚a.Zdumio­na Sara byÅ‚a Å›wiadkiem, jak schodzi z gracjÄ… na lÄ…d i bezpomocy wspina siÄ™ na wejÅ›ciowe schody. Madame Tirtowa. zawoÅ‚aÅ‚a. SÅ‚ucham?  Wiekowa dama z uÅ›miechem zadowole­nia odwróciÅ‚a ku niej gÅ‚owÄ™. A gdzie wózek?Tirtowa wymieniÅ‚a z siwowÅ‚osym starszym panem porozu­miewawcze spojrzenie.Oboje mieli miny przyÅ‚apanych napsocie dzieciaków. Wózek?  powtórzyÅ‚a, przeciÄ…gajÄ…c sylaby.PodniosÅ‚a nogawki czarnych jedwabnych spodni, ukazu­jÄ…c smukÅ‚e nogi w eleganckich czółenkach. Moje nogi sÄ… bez zarzutu.Zawsze byÅ‚y we mnie naj­lepsze. Ależ. zaczÄ™ta dziewczyna.Tirtowa ze Å›miechem wprowadziÅ‚a jÄ… do domu. W moim wieku najlepiej podróżować na wózku inwa­lidzkim, inaczej można wrócić do domu jako kaleka. A ja myÅ›laÅ‚am. wybÄ…kaÅ‚a skonfundowana Sara. Madame jest wyÅ›mienitÄ… aktorkÄ…  wtrÄ…ciÅ‚ siwowÅ‚osytowarzysz.Tirtowa podeszÅ‚a bliżej i wspięła siÄ™ na palce, by zdjąć muz gÅ‚owy czapkÄ™. Nic dziwnego, przy takim partnerze!  rzekÅ‚a z czuÅ‚o­Å›ciÄ… i gestem przywoÅ‚aÅ‚a SarÄ™. Pozwól, że ci przedstawiÄ™Jules'a Dussere'a, mojego notariusza i najlepszego przyjacie­la.Od czasu do czasu na mojÄ… proÅ›bÄ™ zakÅ‚ada ten uniformi odgrywa rolÄ™ sÅ‚użącego.Jules jest w poÅ‚owie Francuzemi w potowie WÅ‚ochem.Odpowiednia mieszanka dla takiejosiadÅ‚ej na mieliznie życia starej Rosjanki jak ja.Wcisnęła mu czapkÄ™ do rÄ™ki. Drogi Jules, zdejmij tÄ™ liberiÄ™, bo inaczej Sara nam nieuwierzy.Z uÅ›miechem pokrÄ™ciÅ‚ gÅ‚owÄ… i wyszedÅ‚ z powrotem nadwór, by przynieść z Å‚odzi bagaż. Tirtowa spoglÄ…daÅ‚a chwilÄ™ za nim, a potem wyciÄ…gnęłaobie rÄ™ce w stronÄ™ Sary: Witaj u mnie.w domu i w sercu!Dziewczynie znowu stanęły Å‚zy w oczach. Jak mam pani dziÄ™kować?  wymamrotaÅ‚a zduszo­nym gÅ‚osem. Za co?  Tirtowa rozeÅ›miaÅ‚a siÄ™, nie puszczajÄ…c dÅ‚oniSary [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • trzylatki.xlx.pl