[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.%7łe też tyle ładnych kobiet dookoła, a ja musiałem sięnadziać akurat na panią Morawską pomyślał z żalemkapitan.Przedstawił się.Poprosił interesantkę o zajęciemiejsca przy swoim biurku. Pani w sprawie wczorajszego komunikatu wdzienniku telewizyjnym? spytał kapitan.W duchu zaśdziwił się, że taka atrakcyjna kobieta nie ma wieczoraminic lepszego do roboty jak oglądanie telewizji. Tak.W dzienniku wieczornym o dwudziestej.Często przejeżdżam przez Dąbrówkę, bo mieszkam wPiasecznie. Mógłbym prosić o personalia? kapitan włączyłmagnetofon. Proszę bardzo.Agnieszka Dąbrowska. Miejsce zamieszkania? Piaseczno, ulica Słoneczna trzydzieści siedemmieszkania dwanaście. Dobrze pamięta pani datę wydarzenia, które nasinteresuje? O, tak.To było dwudziestego siódmego sierpnia.110Godzina trzynasta, może kilka minut po trzynastej. Z jakiego powodu. kapitan przerwał. Możelepiej będzie: co spowodowało, że tak dokładnie zapa-miętała pani datę i godzinę? Tego dnia nie pojechałam rano do pracy, gdyżmoja matka, z którą mieszkam w Piasecznie, zle sięczuła.Zaburzenia krążeniowe.Ma już prawie osiem-dziesiąt lat dodała tonem mającym usprawiedliwić jejpostępowanie. Wezwałam pogotowie.Przyjechali,zrobili zastrzyk.Jeszcze trochę posiedziałam z mamą.Jednak musiałam być tego dnia w biurze.Dlatego jaktylko mama poczuła się lepiej, wsiadłam do wozu.Wy-jeżdżając spojrzałam na zegarek.Orientuję się, ile czasujadę, więc myślę, że w Dąbrówce byłam właśnie międzytrzynastą a trzynastą dziesięć. Co zwróciło pani uwagę? Właściwie to nic.Tylko słuchając komunikatuprzypomniałam sobie, że właśnie w tym miejscu i cza-sie na szosę wyskoczył fiat sto dwadzieścia pięć pe.Trochę się wtedy zdenerwowałam, bo tam nie było żad-nego wyjazdu, a tylko zwykła polna dróżka, przesłonię-ta drzewami.Ten wóz wyskoczył mi prawie przed no-sem.Mogło dojść do wypadku. Jakiego koloru był wóz? Kremowego. Zapamiętała pani numer rejestracyjny? Nie.Tak byłam przerażona tym jego niespo-dziewanym zjawieniem się, że nie zwróciłam na to uwa-gi.111 Może pani opisać nam osobę czy osoby, siedzącew wozie? Niestety, też nie.Pamiętam tylko tyle, że obokkierowcy siedział pasażer.Widziałam sylwetki przeztylną szybę ich wozu.Kierowca był niższy.I to wszyst-ko dokończyła z rozbrajającą szczerością. Nie można powiedzieć, żeby to było dużo ka-pitan uśmiechnął się do dziewczyny. Jednak mamyjuż kolor wozu.A to coś znaczy.Dziewczyna podniosła się z krzesła. To ja już pójdę. Dziękujemy pani za pomoc. Kapitan szar-mancko schylił głowę przed dziewczyną. Poruczniku,proszę odprowadzić panią.Rozpoczął wędrówkę po pokoju.Od okna do drzwi iz powrotem.Krystyna siedziała cicho, wodząc oczamiza spacerującym.Kapitan zaprzestał swego spaceru, gdydo pokoju wrócił Jacek Bondaruk. Ale dziewczyna! I do tego z wozem cmoknął zzachwytem. Na zachwyty masz czas po szesnastej kapitanściągnął Bondaruka na ziemię. Może ona jest rewela-cyjna, ale nie można tego samego powiedzieć o jej ze-znaniu. Może jeszcze ktoś się zgłosi? z nadzieją w gło-sie odezwała się Krystyna. Może, może kapitan stał się opryskliwy. Atymczasem ja mam dzisiaj zdać szefowi relację z112przebiegu śledztwa.Nie was będzie czekało mycie gło-wy! Wiemy, że wóz był kremowy. I co z tego? Raz, sprawdzenie alibi wszystkichwarszawskich posiadaczy kremowych fiatów to rzuca-nie się z motyką na słońce, a dwa: przestępcy też moglioglądać komunikat.I dla pewności dać fiata do przema-lowania. Więc uprzedzimy wszystkie warsztaty samocho-dowe w rejonie Warszawy, żeby dali nam znać o odda-nym do przemalowania kremowym fiacie zapropono-wał Bondaruk. To jedno możemy zrobić.I to wykonać natych-miast! kapitan prawie krzyknął w stronę podporuczni-ka, który wypadł z pokoju jak wystrzelony z procy [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl trzylatki.xlx.pl
.%7łe też tyle ładnych kobiet dookoła, a ja musiałem sięnadziać akurat na panią Morawską pomyślał z żalemkapitan.Przedstawił się.Poprosił interesantkę o zajęciemiejsca przy swoim biurku. Pani w sprawie wczorajszego komunikatu wdzienniku telewizyjnym? spytał kapitan.W duchu zaśdziwił się, że taka atrakcyjna kobieta nie ma wieczoraminic lepszego do roboty jak oglądanie telewizji. Tak.W dzienniku wieczornym o dwudziestej.Często przejeżdżam przez Dąbrówkę, bo mieszkam wPiasecznie. Mógłbym prosić o personalia? kapitan włączyłmagnetofon. Proszę bardzo.Agnieszka Dąbrowska. Miejsce zamieszkania? Piaseczno, ulica Słoneczna trzydzieści siedemmieszkania dwanaście. Dobrze pamięta pani datę wydarzenia, które nasinteresuje? O, tak.To było dwudziestego siódmego sierpnia.110Godzina trzynasta, może kilka minut po trzynastej. Z jakiego powodu. kapitan przerwał. Możelepiej będzie: co spowodowało, że tak dokładnie zapa-miętała pani datę i godzinę? Tego dnia nie pojechałam rano do pracy, gdyżmoja matka, z którą mieszkam w Piasecznie, zle sięczuła.Zaburzenia krążeniowe.Ma już prawie osiem-dziesiąt lat dodała tonem mającym usprawiedliwić jejpostępowanie. Wezwałam pogotowie.Przyjechali,zrobili zastrzyk.Jeszcze trochę posiedziałam z mamą.Jednak musiałam być tego dnia w biurze.Dlatego jaktylko mama poczuła się lepiej, wsiadłam do wozu.Wy-jeżdżając spojrzałam na zegarek.Orientuję się, ile czasujadę, więc myślę, że w Dąbrówce byłam właśnie międzytrzynastą a trzynastą dziesięć. Co zwróciło pani uwagę? Właściwie to nic.Tylko słuchając komunikatuprzypomniałam sobie, że właśnie w tym miejscu i cza-sie na szosę wyskoczył fiat sto dwadzieścia pięć pe.Trochę się wtedy zdenerwowałam, bo tam nie było żad-nego wyjazdu, a tylko zwykła polna dróżka, przesłonię-ta drzewami.Ten wóz wyskoczył mi prawie przed no-sem.Mogło dojść do wypadku. Jakiego koloru był wóz? Kremowego. Zapamiętała pani numer rejestracyjny? Nie.Tak byłam przerażona tym jego niespo-dziewanym zjawieniem się, że nie zwróciłam na to uwa-gi.111 Może pani opisać nam osobę czy osoby, siedzącew wozie? Niestety, też nie.Pamiętam tylko tyle, że obokkierowcy siedział pasażer.Widziałam sylwetki przeztylną szybę ich wozu.Kierowca był niższy.I to wszyst-ko dokończyła z rozbrajającą szczerością. Nie można powiedzieć, żeby to było dużo ka-pitan uśmiechnął się do dziewczyny. Jednak mamyjuż kolor wozu.A to coś znaczy.Dziewczyna podniosła się z krzesła. To ja już pójdę. Dziękujemy pani za pomoc. Kapitan szar-mancko schylił głowę przed dziewczyną. Poruczniku,proszę odprowadzić panią.Rozpoczął wędrówkę po pokoju.Od okna do drzwi iz powrotem.Krystyna siedziała cicho, wodząc oczamiza spacerującym.Kapitan zaprzestał swego spaceru, gdydo pokoju wrócił Jacek Bondaruk. Ale dziewczyna! I do tego z wozem cmoknął zzachwytem. Na zachwyty masz czas po szesnastej kapitanściągnął Bondaruka na ziemię. Może ona jest rewela-cyjna, ale nie można tego samego powiedzieć o jej ze-znaniu. Może jeszcze ktoś się zgłosi? z nadzieją w gło-sie odezwała się Krystyna. Może, może kapitan stał się opryskliwy. Atymczasem ja mam dzisiaj zdać szefowi relację z112przebiegu śledztwa.Nie was będzie czekało mycie gło-wy! Wiemy, że wóz był kremowy. I co z tego? Raz, sprawdzenie alibi wszystkichwarszawskich posiadaczy kremowych fiatów to rzuca-nie się z motyką na słońce, a dwa: przestępcy też moglioglądać komunikat.I dla pewności dać fiata do przema-lowania. Więc uprzedzimy wszystkie warsztaty samocho-dowe w rejonie Warszawy, żeby dali nam znać o odda-nym do przemalowania kremowym fiacie zapropono-wał Bondaruk. To jedno możemy zrobić.I to wykonać natych-miast! kapitan prawie krzyknął w stronę podporuczni-ka, który wypadł z pokoju jak wystrzelony z procy [ Pobierz całość w formacie PDF ]