[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Nie.Wybieram się na wyścigi konne.Wyścigi konne.To znaczyło, że albo powróci rozradowany i zpieniędzmi albo ponury i z zaciśniętymi pięściami.166W dniu urodzin Giovanniego całe miasto było rozgrzane jakpiekarnik.Niebo zasnuły chmury, było parno, żar bił od kamiennegobruku i ścian budynków.Powietrze było tak wilgotne, że ciężko sieoddychało.Lokaj wskazał mi miejsce obok Galileusza przy końcu stołu.Uczonyna mój widok wstał, skłonił się i wysunął przeznaczone dla mnie krzesło. Czy już wybaczyliście mi, panie, że pozostawiłam was na łaskęzakrystiana? spytałam. Obawiam się, że i moja córka, i jazachowałyśmy się niegrzecznie. Ja zaś obawiam się, że znów muszę panią zawieść, sig-norina. Jak to możliwe? spytałam. Chmury. Rzucił okiem na otwarte okno. Wenus nie pokażesię nam dzisiaj. Może jeszcze się rozwieją powiedziałam.Wskazał palcem nachorągiew zwisającą bez ruchu naścianie przeciwległego skrzydła pałacu.Nie zdołałam nic wywnioskować o jego zamiarach.Co jakiś czasspostrzegałam, że przestaje brać udział w rozmowie toczącej się przystole i w roztargnieniu opuszkami palców gładzi paznokieć na kciuku.Wtakich chwilach wydawało się, że naprawdę przebywa wśród gwiazd, takjak mówiły tamte kobiety.Kelnerzy wnieśli przekąski, na które składały się sardele w oliwie zcytryną i smażona cukinia.Goście jedli powoli, rozmawiali ospale, staralisię jak najmniej poruszać.Nawet śmiech brzmiał leniwie i apatycznie.Powietrze w sali pomimo otwartych okien było zatęchłe.Po szyjachkelnerów spływały strużki potu.Goście ocierali czoła serwetami.SignorGalilei umoczył chusteczkę w zimnej wodzie i położył ją na moimnadgarstku, żeby mnie ochlo-167dzić.Potem nadeszła prima portata, czyli smakowity pasztetwieprzowy z cebulami, daktylami, migdałami i szafranem; śpiewacywykonali tymczasem poruszającą pieśń skomponowaną przezWawrzyńca Wspaniałego.Chi vuol esserlieto, sia; di doman non će certezza śpiewali.Ciesz sie dniem dzisiejszym, bo jutro jest niepewne.Cóż zapieśń na urodziny.Goście klaskali i stukali wachlarzami z malowanegopapieru, ale dla mnie słowa pieśni brzmiały jak zły omen.Pomyślałam omoim mążu, który w tej chwili grał na wyścigach.Również signor Galileizdawał sie być pogrążony w ponurych myślach, chociaż nie mogłamodgadnąć, czego dotyczą.Znów nerwowo pocierał palcami o kciuk.Książe Kosma oprowadził swego syna wzdłuż stołów, przedstawiającmu gości, jakby był już mężczyzną, chociaż mógł mieć dopiero siedemalbo osiem lat.Kiedy podeszli do mnie, książę powiedział: To jest donna Artemizja Gentileschi, wielka malarka.Pracuje w tejchwili nad obrazem dla twojej matki.Poczułam sie niezręcznie, ponieważ jeszcze nie zaczęłam tego obrazui lękałam sie, że może zapytać mnie o postępy w pracy. Kiedyś zapragniesz mieć jej obrazy w swojej kolekcji. Kiedyś bede szczęśliwa, mogąc malować dla waszej wysokości powiedziałam, a oni poszli dalej.Przyglądałam sie kwaśnemu wyrazowi twarzy księżnej MariiMagdaleny.Była dumna i wyniosła, sztywna wobec swych synów choć przecież matka Kośmy, wielka księżna Krystyna, najwyrazniej niewstydziła sie czułych gestów wobec nich.U Marii Magdaleny nie sposóbbyło dostrzec oznak macierzyńskiej miłości ani też żywości umysłu takiejjak u babki która uczciła swego wnuka, recytując wiersz ułożony najego cześć.168Pochyliłam się ku Galileuszowi i wyszeptałam: Ta księżna o jajowatej twarzy, która króluje przy stole z tak wielkąpowagą, nie byłaby zachwycona wyniszczeniem i dzikością, jakąprzedstawia Donatello. Ale czy obraz powstaje po to, by zachwycić zleceniodawcę, czyteż, aby wyrazić myśl? Owszem, by wyrazić moją własną myśl, a mi nie odpowiadawizerunek kobiety wyniszczonej przesadną pokutą.Chciałam namalowaćją jako bohaterkę, ale pokutnica nie jest kobietą dokonującą śmiałegoczynu, z którego potem będzie dumna. Jakiż więc obraz powstanie? Westchnęłam ciężko. Tego nie wiem.Siedząca obok mnie dama uporczywie wymachiwała wachlarzem, ażwreszcie zmęczyło ją to i tylko bezmyślnie gapiła się w okno. Najlepsze obrazy ukazują najbardziej charakterystyczny momentjakiegoś wydarzenia myślałam głośno. Zastanawiałam się nadpokazaniem lęku, jaki przeżywała przed domem Szymona, kiedytrzymała w ręce alabastrową puszkę kosztownego oleju, czekając naokazje, by wejść do środka, umyć i namaścić stopy Mistrza, ale teraz jużnie jestem pewna. Czytałaś Pismo Zwięte? Jego kciuk przestał się poruszać. Nie.Po prostu wyobrażałam sobie tę chwilę przed domem. Ale znasz Biblię? Kiedy moja matka umarła, byłam wychowywana przez siostry wklasztorze Santa Trinita dei Monti w Rzymie.169 Czy to oznacza, że uważasz każde słowo Biblii za prawdę? Nie jestem teologiem, lecz malarzem.Biblia jest bogatym zródłemhistorii, które w dramatyczny sposób można oddać w malarstwie i rzezbie uśmiechnęłam sie i w pieśni, która jest przecież najwyższą ze sztuk.Co do kwestii prawdy absolutnej zawartej w tych opowieściach, to już niemoja sprawa.Dla mnie istotna jest wyobraznia. Bene. Rozparł sie wygodnie na krześle. A moja wyobraznia podpowiada mi, że Maria Magdalena bliżejpowiązana była z Jezusem niż jej siostra Marta krzątająca sie przywieczerzy.Powiedział on do Marty, że Maria wybrała lepszą cząstkę- Spojrzałam na dłonie wielkiej księżnej obciążone wielkimi pierścieniami. I to właśnie chciałabym ukazać w jakiś sposób: że czynne życieMarty wraz z jej skupieniem na własności i rzeczach światowych miałomniejsze znaczenie w chwili, gdy nauczał Mistrz, niż wybrane przezMarie życie w medytacji.Magdalena z natury poruszała sie w obszarzemyśli, zazwyczaj zastrzeżonym dla mężczyzn.Uniósł puchar z winem, ale nie wypił. Czy tylko dla mężczyzn? Prawie wyłącznie.Przyjrzyjmy sie jego uczniom.Wszyscy, którzywyrazili jakąś racjonalną myśl, którzy choćby zadali przemyślanepytanie, byli mężczyznami [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl trzylatki.xlx.pl
. Nie.Wybieram się na wyścigi konne.Wyścigi konne.To znaczyło, że albo powróci rozradowany i zpieniędzmi albo ponury i z zaciśniętymi pięściami.166W dniu urodzin Giovanniego całe miasto było rozgrzane jakpiekarnik.Niebo zasnuły chmury, było parno, żar bił od kamiennegobruku i ścian budynków.Powietrze było tak wilgotne, że ciężko sieoddychało.Lokaj wskazał mi miejsce obok Galileusza przy końcu stołu.Uczonyna mój widok wstał, skłonił się i wysunął przeznaczone dla mnie krzesło. Czy już wybaczyliście mi, panie, że pozostawiłam was na łaskęzakrystiana? spytałam. Obawiam się, że i moja córka, i jazachowałyśmy się niegrzecznie. Ja zaś obawiam się, że znów muszę panią zawieść, sig-norina. Jak to możliwe? spytałam. Chmury. Rzucił okiem na otwarte okno. Wenus nie pokażesię nam dzisiaj. Może jeszcze się rozwieją powiedziałam.Wskazał palcem nachorągiew zwisającą bez ruchu naścianie przeciwległego skrzydła pałacu.Nie zdołałam nic wywnioskować o jego zamiarach.Co jakiś czasspostrzegałam, że przestaje brać udział w rozmowie toczącej się przystole i w roztargnieniu opuszkami palców gładzi paznokieć na kciuku.Wtakich chwilach wydawało się, że naprawdę przebywa wśród gwiazd, takjak mówiły tamte kobiety.Kelnerzy wnieśli przekąski, na które składały się sardele w oliwie zcytryną i smażona cukinia.Goście jedli powoli, rozmawiali ospale, staralisię jak najmniej poruszać.Nawet śmiech brzmiał leniwie i apatycznie.Powietrze w sali pomimo otwartych okien było zatęchłe.Po szyjachkelnerów spływały strużki potu.Goście ocierali czoła serwetami.SignorGalilei umoczył chusteczkę w zimnej wodzie i położył ją na moimnadgarstku, żeby mnie ochlo-167dzić.Potem nadeszła prima portata, czyli smakowity pasztetwieprzowy z cebulami, daktylami, migdałami i szafranem; śpiewacywykonali tymczasem poruszającą pieśń skomponowaną przezWawrzyńca Wspaniałego.Chi vuol esserlieto, sia; di doman non će certezza śpiewali.Ciesz sie dniem dzisiejszym, bo jutro jest niepewne.Cóż zapieśń na urodziny.Goście klaskali i stukali wachlarzami z malowanegopapieru, ale dla mnie słowa pieśni brzmiały jak zły omen.Pomyślałam omoim mążu, który w tej chwili grał na wyścigach.Również signor Galileizdawał sie być pogrążony w ponurych myślach, chociaż nie mogłamodgadnąć, czego dotyczą.Znów nerwowo pocierał palcami o kciuk.Książe Kosma oprowadził swego syna wzdłuż stołów, przedstawiającmu gości, jakby był już mężczyzną, chociaż mógł mieć dopiero siedemalbo osiem lat.Kiedy podeszli do mnie, książę powiedział: To jest donna Artemizja Gentileschi, wielka malarka.Pracuje w tejchwili nad obrazem dla twojej matki.Poczułam sie niezręcznie, ponieważ jeszcze nie zaczęłam tego obrazui lękałam sie, że może zapytać mnie o postępy w pracy. Kiedyś zapragniesz mieć jej obrazy w swojej kolekcji. Kiedyś bede szczęśliwa, mogąc malować dla waszej wysokości powiedziałam, a oni poszli dalej.Przyglądałam sie kwaśnemu wyrazowi twarzy księżnej MariiMagdaleny.Była dumna i wyniosła, sztywna wobec swych synów choć przecież matka Kośmy, wielka księżna Krystyna, najwyrazniej niewstydziła sie czułych gestów wobec nich.U Marii Magdaleny nie sposóbbyło dostrzec oznak macierzyńskiej miłości ani też żywości umysłu takiejjak u babki która uczciła swego wnuka, recytując wiersz ułożony najego cześć.168Pochyliłam się ku Galileuszowi i wyszeptałam: Ta księżna o jajowatej twarzy, która króluje przy stole z tak wielkąpowagą, nie byłaby zachwycona wyniszczeniem i dzikością, jakąprzedstawia Donatello. Ale czy obraz powstaje po to, by zachwycić zleceniodawcę, czyteż, aby wyrazić myśl? Owszem, by wyrazić moją własną myśl, a mi nie odpowiadawizerunek kobiety wyniszczonej przesadną pokutą.Chciałam namalowaćją jako bohaterkę, ale pokutnica nie jest kobietą dokonującą śmiałegoczynu, z którego potem będzie dumna. Jakiż więc obraz powstanie? Westchnęłam ciężko. Tego nie wiem.Siedząca obok mnie dama uporczywie wymachiwała wachlarzem, ażwreszcie zmęczyło ją to i tylko bezmyślnie gapiła się w okno. Najlepsze obrazy ukazują najbardziej charakterystyczny momentjakiegoś wydarzenia myślałam głośno. Zastanawiałam się nadpokazaniem lęku, jaki przeżywała przed domem Szymona, kiedytrzymała w ręce alabastrową puszkę kosztownego oleju, czekając naokazje, by wejść do środka, umyć i namaścić stopy Mistrza, ale teraz jużnie jestem pewna. Czytałaś Pismo Zwięte? Jego kciuk przestał się poruszać. Nie.Po prostu wyobrażałam sobie tę chwilę przed domem. Ale znasz Biblię? Kiedy moja matka umarła, byłam wychowywana przez siostry wklasztorze Santa Trinita dei Monti w Rzymie.169 Czy to oznacza, że uważasz każde słowo Biblii za prawdę? Nie jestem teologiem, lecz malarzem.Biblia jest bogatym zródłemhistorii, które w dramatyczny sposób można oddać w malarstwie i rzezbie uśmiechnęłam sie i w pieśni, która jest przecież najwyższą ze sztuk.Co do kwestii prawdy absolutnej zawartej w tych opowieściach, to już niemoja sprawa.Dla mnie istotna jest wyobraznia. Bene. Rozparł sie wygodnie na krześle. A moja wyobraznia podpowiada mi, że Maria Magdalena bliżejpowiązana była z Jezusem niż jej siostra Marta krzątająca sie przywieczerzy.Powiedział on do Marty, że Maria wybrała lepszą cząstkę- Spojrzałam na dłonie wielkiej księżnej obciążone wielkimi pierścieniami. I to właśnie chciałabym ukazać w jakiś sposób: że czynne życieMarty wraz z jej skupieniem na własności i rzeczach światowych miałomniejsze znaczenie w chwili, gdy nauczał Mistrz, niż wybrane przezMarie życie w medytacji.Magdalena z natury poruszała sie w obszarzemyśli, zazwyczaj zastrzeżonym dla mężczyzn.Uniósł puchar z winem, ale nie wypił. Czy tylko dla mężczyzn? Prawie wyłącznie.Przyjrzyjmy sie jego uczniom.Wszyscy, którzywyrazili jakąś racjonalną myśl, którzy choćby zadali przemyślanepytanie, byli mężczyznami [ Pobierz całość w formacie PDF ]