[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Czasami musiała pracować po szesnaście godzin na dobę, aby nasutrzymać.Tak bardzo się tego wstydzę, że trzymam to w tajemnicy i wciąż irracjonalnie sięmszczę.Negatywne uczucia zostały przeniesione na służbę.Nikt nie mógł pojąć, dlaczego tenczarujący mężczyzna coś takiego robił.Jednak z chwilą, gdy on to pojął, nigdy już nie było znim problemów.Nigdy.Był uleczony.IE PCHAĆRozmyślania połączone z naśladowaniem zewnętrznych zachowań Chrystusa nic niedają.Nie idzie przecież o imitowanie Chrystusa, ale o to, by stać się tym, czym był Chrystus.Jest to kwestia stania się Chrystusem, uzyskania świadomości, zrozumienia tego, co dzieje sięwewnątrz ciebie.Wszystkie inne metody mające służyć zmianie siebie można porównać dopchania samochodu.Przypuśćmy, że musisz udać się w podróż do odległego miasta.Wdrodze psuje ci się samochód.No tak, fatalnie.Samochód jest zepsuty, a więc zakasujemyrękawy i zaczynamy pchać nasz samochód.Pchamy i pchamy.aż do odległego miasta.- Uff - mówimy - dobrnęliśmy.A następnie pchamy samochód drogą do następnego miasta! Powiecie:- A jednak w końcu dotarliśmy.Ale czy to ma być życie? Wiecie czego wampotrzeba? Eksperta, mechanika, który podniesie maskę i wymieni świece.Przekręci klucz wstacyjce i samochód pojedzie.Potrzebny jest specjalista - potrzebne jest zrozumienie, wgląd,świadomość.I wtedy nie będziecie musieli pchać.Niepotrzebny wysiłek! To dlatego ludzie sątacy zmęczeni, obezwładnieni znużeniem.I mnie, i was nauczono niezadowolenia z siebie.Ito jest psychologiczne źródło zła.Jesteśmy ciągle niezadowoleni, nieusatysfakcjonowani -ciągle pchamy.Pchaj, włóż w to jeszcze więcej wysiłku i jeszcze więcej.Ale wewnętrznykonflikt pozostanie i bardzo niewiele z niego zrozumiesz.STAWAIE SIĘ PRAWDZIWYMJeden z bardziej znaczących dni przydarzył mi się w Indiach.Był to naprawdę wielkidzień: dzień po tym, jak uzyskałem święcenia kapłańskie.Zasiadłem w konfesjonale.Mieliśmy w naszej parafii świątobliwego księdza, jezuitę, Hiszpana, którego znałem, zanimjeszcze znalazłem się w nowicjacie.W przeddzień wstąpienia do nowicjatu pomyślałem, żelepiej będzie najpierw pójść do spowiedzi, by moc wkroczyć tam z sumieniem lekkim iczystym i by nie było już potrzeby spowiadać się przełożonemu nowicjatu.Ten staryhiszpański ksiądz miał zawsze tłumy cierpliwie czekające w kolejce przed konfesjonałem.Posługiwał się fioletową chustką, którą zakrywał oczy, mruczał coś pod nosem, zadawałpokutę i odsyłał delikwenta.Spotkaliśmy się ledwie kilka razy, ale nazywał mnie Antonim.Stałem więc cierpliwie w ogonku, a kiedy nadeszła moja kolej, próbowałem w czasiespowiedzi zmienić głos.Wysłuchał mnie cierpliwie, zadał pokutę i dał rozgrzeszenie.Apotem powiedział:- Antoni, kiedy udajesz się do nowicjatu?W każdym razie poszedłem do tej parafii na drugi dzień po święceniach.Stary ksiądzmówi do mnie:- Chcesz posłuchać spowiedzi?- Dobrze - mówię.- Idź do mojego konfesjonału.Pomyślałem sobie: Jestem świętym człowiekiem.Będę siedział w jego konfesjonale.Słuchałem spowiedzi przez trzy godziny.Była to niedziela palmowa, wielkanocnytłum.Wyszedłem przygnębiony, nie tym, co usłyszałem, gdyż przygotowano mnie do tego iwiedziałem, czego oczekiwać.Wiecie, co mnie przygnębiło? Świadomość, że częstowałem ich małymi, pobożnymibanałami: „Teraz módl się do Matki Boskiej, ona cię kocha”.Albo: „Pamiętaj, Bóg jest ztobą”.Czy te pobożne komunały były lekarstwem na raka? A to, z czym miałem doczynienia, to rak świadomości, brak poczucia rzeczywistości.Tego samego dnia złożyłem sobie uroczystą przysięgę:„Będę się uczył, uczył tak, aby nikt nie mógł mi zarzucić:- Ojcze, to wszystko, co mówisz, to najprawdziwsza prawda, ale całkowiciebezużyteczna”.Świadomość, wgląd.Kiedy staniesz się ekspertem (a wkrótce będziesz ekspertem), niebędziesz potrzebował studiować psychologii.Kiedy zaczniesz obserwować siebie i patrzeć nasiebie, wyławiać owe negatywne uczucia, znajdziesz własny sposób ich wyjaśnienia.Izauważysz zmianę.Wówczas będziesz musiał zmierzyć się z wielkim łotrem, nikczemnikiem.Tym łotrem jest samopotępienie, nienawiść do siebie samego, niezadowolenie z siebie.WYBRAE OBRAZYPomówmy raz jeszcze o spontanicznej zmianie.Wymyśliłem metaforę ilustrującą tenproces [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl trzylatki.xlx.pl
.Czasami musiała pracować po szesnaście godzin na dobę, aby nasutrzymać.Tak bardzo się tego wstydzę, że trzymam to w tajemnicy i wciąż irracjonalnie sięmszczę.Negatywne uczucia zostały przeniesione na służbę.Nikt nie mógł pojąć, dlaczego tenczarujący mężczyzna coś takiego robił.Jednak z chwilą, gdy on to pojął, nigdy już nie było znim problemów.Nigdy.Był uleczony.IE PCHAĆRozmyślania połączone z naśladowaniem zewnętrznych zachowań Chrystusa nic niedają.Nie idzie przecież o imitowanie Chrystusa, ale o to, by stać się tym, czym był Chrystus.Jest to kwestia stania się Chrystusem, uzyskania świadomości, zrozumienia tego, co dzieje sięwewnątrz ciebie.Wszystkie inne metody mające służyć zmianie siebie można porównać dopchania samochodu.Przypuśćmy, że musisz udać się w podróż do odległego miasta.Wdrodze psuje ci się samochód.No tak, fatalnie.Samochód jest zepsuty, a więc zakasujemyrękawy i zaczynamy pchać nasz samochód.Pchamy i pchamy.aż do odległego miasta.- Uff - mówimy - dobrnęliśmy.A następnie pchamy samochód drogą do następnego miasta! Powiecie:- A jednak w końcu dotarliśmy.Ale czy to ma być życie? Wiecie czego wampotrzeba? Eksperta, mechanika, który podniesie maskę i wymieni świece.Przekręci klucz wstacyjce i samochód pojedzie.Potrzebny jest specjalista - potrzebne jest zrozumienie, wgląd,świadomość.I wtedy nie będziecie musieli pchać.Niepotrzebny wysiłek! To dlatego ludzie sątacy zmęczeni, obezwładnieni znużeniem.I mnie, i was nauczono niezadowolenia z siebie.Ito jest psychologiczne źródło zła.Jesteśmy ciągle niezadowoleni, nieusatysfakcjonowani -ciągle pchamy.Pchaj, włóż w to jeszcze więcej wysiłku i jeszcze więcej.Ale wewnętrznykonflikt pozostanie i bardzo niewiele z niego zrozumiesz.STAWAIE SIĘ PRAWDZIWYMJeden z bardziej znaczących dni przydarzył mi się w Indiach.Był to naprawdę wielkidzień: dzień po tym, jak uzyskałem święcenia kapłańskie.Zasiadłem w konfesjonale.Mieliśmy w naszej parafii świątobliwego księdza, jezuitę, Hiszpana, którego znałem, zanimjeszcze znalazłem się w nowicjacie.W przeddzień wstąpienia do nowicjatu pomyślałem, żelepiej będzie najpierw pójść do spowiedzi, by moc wkroczyć tam z sumieniem lekkim iczystym i by nie było już potrzeby spowiadać się przełożonemu nowicjatu.Ten staryhiszpański ksiądz miał zawsze tłumy cierpliwie czekające w kolejce przed konfesjonałem.Posługiwał się fioletową chustką, którą zakrywał oczy, mruczał coś pod nosem, zadawałpokutę i odsyłał delikwenta.Spotkaliśmy się ledwie kilka razy, ale nazywał mnie Antonim.Stałem więc cierpliwie w ogonku, a kiedy nadeszła moja kolej, próbowałem w czasiespowiedzi zmienić głos.Wysłuchał mnie cierpliwie, zadał pokutę i dał rozgrzeszenie.Apotem powiedział:- Antoni, kiedy udajesz się do nowicjatu?W każdym razie poszedłem do tej parafii na drugi dzień po święceniach.Stary ksiądzmówi do mnie:- Chcesz posłuchać spowiedzi?- Dobrze - mówię.- Idź do mojego konfesjonału.Pomyślałem sobie: Jestem świętym człowiekiem.Będę siedział w jego konfesjonale.Słuchałem spowiedzi przez trzy godziny.Była to niedziela palmowa, wielkanocnytłum.Wyszedłem przygnębiony, nie tym, co usłyszałem, gdyż przygotowano mnie do tego iwiedziałem, czego oczekiwać.Wiecie, co mnie przygnębiło? Świadomość, że częstowałem ich małymi, pobożnymibanałami: „Teraz módl się do Matki Boskiej, ona cię kocha”.Albo: „Pamiętaj, Bóg jest ztobą”.Czy te pobożne komunały były lekarstwem na raka? A to, z czym miałem doczynienia, to rak świadomości, brak poczucia rzeczywistości.Tego samego dnia złożyłem sobie uroczystą przysięgę:„Będę się uczył, uczył tak, aby nikt nie mógł mi zarzucić:- Ojcze, to wszystko, co mówisz, to najprawdziwsza prawda, ale całkowiciebezużyteczna”.Świadomość, wgląd.Kiedy staniesz się ekspertem (a wkrótce będziesz ekspertem), niebędziesz potrzebował studiować psychologii.Kiedy zaczniesz obserwować siebie i patrzeć nasiebie, wyławiać owe negatywne uczucia, znajdziesz własny sposób ich wyjaśnienia.Izauważysz zmianę.Wówczas będziesz musiał zmierzyć się z wielkim łotrem, nikczemnikiem.Tym łotrem jest samopotępienie, nienawiść do siebie samego, niezadowolenie z siebie.WYBRAE OBRAZYPomówmy raz jeszcze o spontanicznej zmianie.Wymyśliłem metaforę ilustrującą tenproces [ Pobierz całość w formacie PDF ]