[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Helenęuniosła z rozbawieniem brązowe brwi i wzięła ciastko z tacy stojącejna stole.- Nie będą potrzebni.196 MARY JO PUTNEYMaggie chciałaby podzielać optymizm przyjaciółki.Ale jeśli samamogła się tak straszliwie pomylić co do Robina, to Helenę z pewnościązle oceniała mę\czyznę, którego ledwo znała.- Jeśli von Fehrenbach wypadnie z gry, to najbardziej prawdopodobnym kandydatem na spiskowca będzie generał Roussaye.- Maggie westchnęła.Chciałaby pójść do swojego pokoju i zasnąć zazawsze.Nie miała ochoty stawiać czoła światu, w którym straciłaRobina, w którym Rafę nią pogardza, a los pokoju w Europie jest byćmo\e w jej słabych rękach.Oparła łokcie na wypolerowanymmahoniowym stole, ukryła twarz w dłoniach i rozmasowała bolącągłowę.Jeszcze tego brakowało, \eby teraz wpadła w histerię!Rozległo się pukanie, po czym wszedł lokaj.- Wiem, \e jaśnie pani nie chciała, \eby jej przeszkadzać - powiedziałprzepraszającym tonem - ale pani Northwood mówi, \e to bardzo wa\ne.- Wszystko w porządku, Laneuve.- Maggie ju\ wzięła się w garśći wstała od stołu.A chwilę potem zaniemówiła z przera\enia na widok okropnieposiniaczonej twarzy Cynthii.- Nie wiedziałam, dokąd pójść - dr\ącym głosem powiedziaładziewczyna.- Moje biedne dziecko! - Maggie podeszła i objęła młodą kobietę.Cynthia odruchowo oparła się o nią całym ciałem, ale po chwiliodsunęła się zdecydowanym ruchem.- Przepraszam, nie zamierzałam tego robić.Muszę z tobą poroz-mawiać.- Spojrzała pytająco na Helenę, która podawała jej kieliszekbrandy.- Nie martw się - uspokoiła ją Maggie - mo\esz mówić otwarcieprzy madame Sorel.Jesteśmy bliskimi przyjaciółkami i mam do niejcałkowite zaufanie.A teraz powiedz, co się stało?Wziąwszy kieliszek, Cynthia usiadła w fotelu, a obok postawiłamałą walizkę, którą przyniosła ze sobą.- Przeszukałam biurko mojego mę\a.- Przyłapał cię na tym i pobił? - krzyknęła Maggie.W tej chwiliokropnie \ałowała, \e namówiła Cynthię na ten krok.- Nie, pobił mnie z zupełnie innych powodów - z goryczą wgłosie odparł jej gość.- Wczoraj miałam tak du\o czasu naprzeszukanie biurka, \e udało mi się odnalezć ukrytą szufladkę,skopiować wszystkie schowane tam papiery, a potem odło\yć je naPAA TKI NA WIETRZE 197miejsce.- Wyjęła z walizki kilka kartek i podała je Maggie.- Nieodwa\yłam się przynieść oryginałów, ale sądziłam, \e i z tegozorientujesz się, o co chodzi.Maggie odło\yła kopie dokumentów.Pózniej je dokładnie prze-analizuje.- Jeśli Northwood nie wiedział o twoich poszukiwaniach, todlaczego cię pobił?- W końcu postanowiłam od niego odejść.Przebywanie z nim podjednym dachem stało się nie do zniesienia, a Michael przysięgał, \echętnie poniesienie konsekwencje mojej decyzji.Pózniej jednakzostał wysłany na kilka dni do twierdzy w Huningen, więc musieliśmypoczekać.Tylko \e kiedy ju\ powzięłam tę decyzję, byłam taknieprzytomna ze szczęścia, \e 01iver musiał się czegoś domyślić.- Spojrzała na swoje poobgryzane paznokcie.- Kiedy się ubierałamdziś rano, wszedł niespodziewanie do mojego pokoju i chyba siędomyślacie, co było dalej.Od razu zauwa\ył, \e jestem w cią\y.Wiedział, \e to dziecko nie mo\e być jego, więc wpadł w szał.Zwolnił moją pokojówkę i zaczął mnie bić.Krzyczał, \e zaraz stracętego bękarta, a jeśli będzie miał szczęście, to ja te\ umrę.Potemzamknął mnie w pokoju.- Zaczęła płakać, ale zdołała jeszcze dodaćprzez łzy: - Nie mogę tam wrócić, on mnie zabije! Maggie, pozwoliszmi zostać u siebie, dopóki Michael nie wróci?- Oczywiście, \e tak - serdecznym tonem odparła Maggie.- Nigdycię tu nie znajdzie.Jak ci się udało uciec?Cynthia uśmiechnęła się z dumą.- W dzieciństwie nauczyłam się ró\nych sztuczek.Kiedy 01iverposzedł do pracy, związałam kilka prześcieradeł, zeszłam po nich nadół i przyjechałam tu doro\ką.- Bardzo sprytnie - z prawdziwym podziwem rzekła Maggie.- Ale teraz powinnaś odpocząć, musisz być wykończona.Zaprowadziła ją do pokoju gościnnego i posłała po lekarza.Potemrazem z Helenę usiadły w jadalni, by przejrzeć dokumenty, któreprzyniosła Cynthia.Były to w większości niezrozumiałe zapiski,pobie\ne notatki, prawie niemo\liwe do odszyfrowania dla osobypostronnej.W jednej kolumnie zapisano na przykład skrótami nazwygier hazardowych, w drugiej - rozmaite kwoty we frankach, najpraw-dopodobniej oznaczające przegrane i wygrane.Chocia\ Maggiebyła rozczarowana, uwa\ała, \e nawet taki głupek198 MARY Jo PUTNEYjak Northwood nie zostawiłby na wierzchu niczego, co mogłoby goobcią\yć.Oczywiście zakładając, \e ten człowiek miał na sumieniuwiększe grzechy ni\ nieludzkie traktowanie \ony.Sekretne szufladkiznajdowały się w wielu biurkach i wiadomo, \e zostałyby przeszukanew pierwszej kolejności.W biurku Maggie te\ była taka szuflada;wło\yła do niej krótkie, ale namiętne listy miłosne, które dopełniłybyjej wizerunku bezmyślnej latawicy, gdyby ktoś je znalazł.Ona iRobin serdecznie się śmiali, kiedy je układali.To wspomnienie było dla niej zbyt bolesne; nie chcąc o tymmyśleć, szybko sięgnęła po kolejną kartkę.Jej uwagę przyciągnęłonabazgrane pośrodku strony zdanie: Anderson - szpieg? Mo\liweniebezpieczeństwo".Ona i Helenę zauwa\yły je jednocześnie.- To nie jest \aden dowód przeciwko Robinowi - powiedziałaMaggie ze ściśniętym gardłem.- Masz rację - przytaknęła Helenę.- Ciągle wierzysz w jegoniewinność, prawda, mon amiel- Tak.- Głos Maggie zabrzmiał hardo.- Myślę, \e zniknął, botym razem znalazł się w prawdziwym niebezpieczeństwie.Czując pod powiekami piekące łzy, rozło\yła ostatnią kartkę.Obiekobiety ze zdumieniem popatrzyły na znajdujący się na niej rysunekherbu, który Maggie widziała u madame Daudet: trzygłowy wą\rodziny d'Aguste.Pod spodem widniał napis Le Serpent" i triumfalne Eureka".- Bez wątpienia Northwood wykonuje jakąś tajemniczą robotę- powiedziała Maggie po dłu\szej chwili.- Pytanie tylko, dla kogo?- Ciekawe, co on wie o tym herbie? Je\eli to naprawdę znakrodowy Le Serpenta, wystarczy się dowiedzieć, do kogo on nale\y,i zagadka będzie rozwiązana.- Mo\e wreszcie coś znalazłyśmy - odpowiedziała Maggie.- Aleczuję się tak, jakbyśmy otworzyły tajemniczą chińską szkatułkę,która kryje w sobie następną i jeszcze jedną.W tym momencie wszedł lokaj i oznajmił przybycie lekarza.Helenę po\egnała się, ale obiecała wrócić wieczorem po spotkaniuz pułkownikiem von Fehrenbachem.Maggie modliła się, \eby wizyta przyjaciółki zbli\yła je do celu,zanim wydarzy się następne nieszczęście.-A.Aelene ubrała się starannie na spotkanie z pułkownikiem vonFehrenbachem.Wło\yła niebieską suknię, w której wyglądała kobiecoi skromnie zarazem.Zdecydowała się na tę wizytę z dwóch powodów,ale \adnym z nich nie była chęć uwiedzenia gospodarza.Candover zawiózł ją na miejsce swoim własnym powozem.Postarałsię tak\e, by przy tylnym wejściu do domu pułkownika czekałorazem z nim czterech brytyjskich \ołnierzy.Helenę mogła po-trzebować pomocy.Wcześniej ze wstrętem odrzuciła jego propozycję, by zabrać zesobą mały pistolet [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl trzylatki.xlx.pl
.- Helenęuniosła z rozbawieniem brązowe brwi i wzięła ciastko z tacy stojącejna stole.- Nie będą potrzebni.196 MARY JO PUTNEYMaggie chciałaby podzielać optymizm przyjaciółki.Ale jeśli samamogła się tak straszliwie pomylić co do Robina, to Helenę z pewnościązle oceniała mę\czyznę, którego ledwo znała.- Jeśli von Fehrenbach wypadnie z gry, to najbardziej prawdopodobnym kandydatem na spiskowca będzie generał Roussaye.- Maggie westchnęła.Chciałaby pójść do swojego pokoju i zasnąć zazawsze.Nie miała ochoty stawiać czoła światu, w którym straciłaRobina, w którym Rafę nią pogardza, a los pokoju w Europie jest byćmo\e w jej słabych rękach.Oparła łokcie na wypolerowanymmahoniowym stole, ukryła twarz w dłoniach i rozmasowała bolącągłowę.Jeszcze tego brakowało, \eby teraz wpadła w histerię!Rozległo się pukanie, po czym wszedł lokaj.- Wiem, \e jaśnie pani nie chciała, \eby jej przeszkadzać - powiedziałprzepraszającym tonem - ale pani Northwood mówi, \e to bardzo wa\ne.- Wszystko w porządku, Laneuve.- Maggie ju\ wzięła się w garśći wstała od stołu.A chwilę potem zaniemówiła z przera\enia na widok okropnieposiniaczonej twarzy Cynthii.- Nie wiedziałam, dokąd pójść - dr\ącym głosem powiedziaładziewczyna.- Moje biedne dziecko! - Maggie podeszła i objęła młodą kobietę.Cynthia odruchowo oparła się o nią całym ciałem, ale po chwiliodsunęła się zdecydowanym ruchem.- Przepraszam, nie zamierzałam tego robić.Muszę z tobą poroz-mawiać.- Spojrzała pytająco na Helenę, która podawała jej kieliszekbrandy.- Nie martw się - uspokoiła ją Maggie - mo\esz mówić otwarcieprzy madame Sorel.Jesteśmy bliskimi przyjaciółkami i mam do niejcałkowite zaufanie.A teraz powiedz, co się stało?Wziąwszy kieliszek, Cynthia usiadła w fotelu, a obok postawiłamałą walizkę, którą przyniosła ze sobą.- Przeszukałam biurko mojego mę\a.- Przyłapał cię na tym i pobił? - krzyknęła Maggie.W tej chwiliokropnie \ałowała, \e namówiła Cynthię na ten krok.- Nie, pobił mnie z zupełnie innych powodów - z goryczą wgłosie odparł jej gość.- Wczoraj miałam tak du\o czasu naprzeszukanie biurka, \e udało mi się odnalezć ukrytą szufladkę,skopiować wszystkie schowane tam papiery, a potem odło\yć je naPAA TKI NA WIETRZE 197miejsce.- Wyjęła z walizki kilka kartek i podała je Maggie.- Nieodwa\yłam się przynieść oryginałów, ale sądziłam, \e i z tegozorientujesz się, o co chodzi.Maggie odło\yła kopie dokumentów.Pózniej je dokładnie prze-analizuje.- Jeśli Northwood nie wiedział o twoich poszukiwaniach, todlaczego cię pobił?- W końcu postanowiłam od niego odejść.Przebywanie z nim podjednym dachem stało się nie do zniesienia, a Michael przysięgał, \echętnie poniesienie konsekwencje mojej decyzji.Pózniej jednakzostał wysłany na kilka dni do twierdzy w Huningen, więc musieliśmypoczekać.Tylko \e kiedy ju\ powzięłam tę decyzję, byłam taknieprzytomna ze szczęścia, \e 01iver musiał się czegoś domyślić.- Spojrzała na swoje poobgryzane paznokcie.- Kiedy się ubierałamdziś rano, wszedł niespodziewanie do mojego pokoju i chyba siędomyślacie, co było dalej.Od razu zauwa\ył, \e jestem w cią\y.Wiedział, \e to dziecko nie mo\e być jego, więc wpadł w szał.Zwolnił moją pokojówkę i zaczął mnie bić.Krzyczał, \e zaraz stracętego bękarta, a jeśli będzie miał szczęście, to ja te\ umrę.Potemzamknął mnie w pokoju.- Zaczęła płakać, ale zdołała jeszcze dodaćprzez łzy: - Nie mogę tam wrócić, on mnie zabije! Maggie, pozwoliszmi zostać u siebie, dopóki Michael nie wróci?- Oczywiście, \e tak - serdecznym tonem odparła Maggie.- Nigdycię tu nie znajdzie.Jak ci się udało uciec?Cynthia uśmiechnęła się z dumą.- W dzieciństwie nauczyłam się ró\nych sztuczek.Kiedy 01iverposzedł do pracy, związałam kilka prześcieradeł, zeszłam po nich nadół i przyjechałam tu doro\ką.- Bardzo sprytnie - z prawdziwym podziwem rzekła Maggie.- Ale teraz powinnaś odpocząć, musisz być wykończona.Zaprowadziła ją do pokoju gościnnego i posłała po lekarza.Potemrazem z Helenę usiadły w jadalni, by przejrzeć dokumenty, któreprzyniosła Cynthia.Były to w większości niezrozumiałe zapiski,pobie\ne notatki, prawie niemo\liwe do odszyfrowania dla osobypostronnej.W jednej kolumnie zapisano na przykład skrótami nazwygier hazardowych, w drugiej - rozmaite kwoty we frankach, najpraw-dopodobniej oznaczające przegrane i wygrane.Chocia\ Maggiebyła rozczarowana, uwa\ała, \e nawet taki głupek198 MARY Jo PUTNEYjak Northwood nie zostawiłby na wierzchu niczego, co mogłoby goobcią\yć.Oczywiście zakładając, \e ten człowiek miał na sumieniuwiększe grzechy ni\ nieludzkie traktowanie \ony.Sekretne szufladkiznajdowały się w wielu biurkach i wiadomo, \e zostałyby przeszukanew pierwszej kolejności.W biurku Maggie te\ była taka szuflada;wło\yła do niej krótkie, ale namiętne listy miłosne, które dopełniłybyjej wizerunku bezmyślnej latawicy, gdyby ktoś je znalazł.Ona iRobin serdecznie się śmiali, kiedy je układali.To wspomnienie było dla niej zbyt bolesne; nie chcąc o tymmyśleć, szybko sięgnęła po kolejną kartkę.Jej uwagę przyciągnęłonabazgrane pośrodku strony zdanie: Anderson - szpieg? Mo\liweniebezpieczeństwo".Ona i Helenę zauwa\yły je jednocześnie.- To nie jest \aden dowód przeciwko Robinowi - powiedziałaMaggie ze ściśniętym gardłem.- Masz rację - przytaknęła Helenę.- Ciągle wierzysz w jegoniewinność, prawda, mon amiel- Tak.- Głos Maggie zabrzmiał hardo.- Myślę, \e zniknął, botym razem znalazł się w prawdziwym niebezpieczeństwie.Czując pod powiekami piekące łzy, rozło\yła ostatnią kartkę.Obiekobiety ze zdumieniem popatrzyły na znajdujący się na niej rysunekherbu, który Maggie widziała u madame Daudet: trzygłowy wą\rodziny d'Aguste.Pod spodem widniał napis Le Serpent" i triumfalne Eureka".- Bez wątpienia Northwood wykonuje jakąś tajemniczą robotę- powiedziała Maggie po dłu\szej chwili.- Pytanie tylko, dla kogo?- Ciekawe, co on wie o tym herbie? Je\eli to naprawdę znakrodowy Le Serpenta, wystarczy się dowiedzieć, do kogo on nale\y,i zagadka będzie rozwiązana.- Mo\e wreszcie coś znalazłyśmy - odpowiedziała Maggie.- Aleczuję się tak, jakbyśmy otworzyły tajemniczą chińską szkatułkę,która kryje w sobie następną i jeszcze jedną.W tym momencie wszedł lokaj i oznajmił przybycie lekarza.Helenę po\egnała się, ale obiecała wrócić wieczorem po spotkaniuz pułkownikiem von Fehrenbachem.Maggie modliła się, \eby wizyta przyjaciółki zbli\yła je do celu,zanim wydarzy się następne nieszczęście.-A.Aelene ubrała się starannie na spotkanie z pułkownikiem vonFehrenbachem.Wło\yła niebieską suknię, w której wyglądała kobiecoi skromnie zarazem.Zdecydowała się na tę wizytę z dwóch powodów,ale \adnym z nich nie była chęć uwiedzenia gospodarza.Candover zawiózł ją na miejsce swoim własnym powozem.Postarałsię tak\e, by przy tylnym wejściu do domu pułkownika czekałorazem z nim czterech brytyjskich \ołnierzy.Helenę mogła po-trzebować pomocy.Wcześniej ze wstrętem odrzuciła jego propozycję, by zabrać zesobą mały pistolet [ Pobierz całość w formacie PDF ]