[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.W szopie było duszno, ale jej dwie towa-rzyszki zdawały się tego nie zauważać.Siuan leżała na plecach, odziana w ciem-ną, wełnianą suknię do konnej jazdy niemal identyczną jak ta, którą miała nasobie Min i bezmyślnie uderzała się słomką po policzku, wpatrzona w stropszopy.Miedzianoskóra Leane, gibka i wzrostem dorównująca większości męż-czyzn, siedziała ze skrzyżowanymi nogami, odziana tylko w samą jasną bieliznę,i za pomocą igły oraz nitki przerabiała swoją suknię.Pozwolono im zatrzymaćtorby podróżne, po tym jak zostały już dokładnie przeszukane na wypadek, gdy-by miały skrywać gdzieś miecze i topory bojowe, które mogłyby im otworzyćdrogę do ucieczki. Jaka jest kara za puszczenie z dymem stodoły w Andorze? zapytała Min. Jeżeli będziemy miały dużo szczęścia odpowiedziała Siuan, nie drgnąw-szy nawet pręgierz na głównym placu wioski.Jeżeli mniej, chłosta. Zwiatłości! westchnęła Min. Jak możesz tu mówić o szczęściu?Siuan przewróciła się na bok i wsparła na łokciu.Była dość mocno zbudowa-ną kobietą, niezbyt piękną, ale można ją było nazwać przystojną, wyglądała nazaledwie kilka lat starszą od Min, jednak ostre spojrzenie błękitnych oczu miałow sobie wyraz tak rozkazujący, że trudno byłoby skojarzyć je z młodą kobie-tą, oczekującą procesu w wiejskiej stajni.Czasami Siuan potrafiła się zapomniećw równym stopniu jak Logain, może nawet jeszcze bardziej. Kiedy nas postawią pod pręgierzem powiedziała tym tonem, w którympobrzmiewało: przestań opowiadać bzdury i nie bądz głupia to nas posta-wią, będziemy miały to za sobą i natychmiast ruszymy w dalszą drogę.W tensposób zmarnujemy mniej czasu niż w przypadku jakiejkolwiek innej kary, ze28wszystkich, które przychodzą mi na myśl.Oczywiście, pominąwszy szubienicę.Ale z tego, co pamiętam z andorańskiego prawa, nie sądzę, by miało do tego dojść.Przez chwilę Min wstrząsały wybuchy spazmatycznego śmiechu, chociażrównie dobrze mogło być to łkanie. Czas? Sądząc z tego, jak nam się wiedzie, pomyślałabym, że nie mamy nicoprócz czasu.Przysięgłabym, że byłyśmy we wszystkich wioskach dzielących tędziurę od Tar Valon i nie znalazłyśmy niczego.%7ładnego śladu, najdrobniejszejplotki.Wydaje mi się, że nie ma żadnego zgromadzenia.A teraz na dodatek bę-dziemy musiały wędrować pieszo.Podsłuchałam, że Logain zabrał nasze konie.Bez koni, zamknięte w stajni, czekając na Zwiatłość tylko jedna wie co! Uważaj, co mówisz skarciła ją szeptem Siuan, obrzuciwszy znaczącymspojrzeniem drzwi z nieheblowanych desek, za którymi stał strażnik. Nie trze-pocz tak językiem, bo jeszcze się zaplączesz w sieci zamiast ryby.Min skrzywiła się po części dlatego, że była już zmęczona rybackimi przysło-wiami Siuan Sanche, po części zaś dlatego, że tamta miała rację.Jak dotąd udałoim się wyprzedzać niefortunne wieści tragiczne może byłoby lepszym określe-niem ale niektóre plotki miały swoje sposoby, by pokonać setki mil w ciągujednego dnia.Siuan podróżowała pod imieniem Mara, Leane jako Amaena, Loga-in zaś przybrał imię Dalyn, po tym jak Siuan przekonała go, że Guaire jest głupimpomysłem.Min nadal uważała, że nikt nie rozpozna jej imienia, lecz Siuan na-legała, by zwracać się do niej Serenla.Nawet Logain nie znał ich prawdziwychimion.Prawdziwym problemem było to, że Siuan nie chciała się poddać.Kolejnetygodnie spełzały na niczym, a teraz jeszcze to, jednak wszelkie napomknienia,by pojechać do Lzy, co było ,jedynym rozsądnym wyjściem, wywoływały burzę,w obliczu.której drżał nawet Logain.Im dłużej ich poszukiwania nie przynosiłyrezultatu, tym bardziej rozdrażniona stawała się Siuan. Chociaż i przedtem mogłaby straszyć kamienie.Min była jednak na tyle rozsądna, by tę myśl zatrzymać dla siebie.Leane wreszcie skończyła ze swoją suknią i wdziała ją przez głowę, a potemsięgnęła rękoma za plecy, by zapiąć guziki.Min nie potrafiła zrozumieć, dlaczegotamta zadała sobie tyle trudu, sama wręcz nie znosiła igły i nitki.Dekolt znajdowałsię teraz odrobinę niżej, odsłaniając więcej niż poprzednio, nadto suknia przyle-gała bardziej do ciała z przodu i na biodrach.Ale jaki to miało sens w ich obecnejsytuacji? Nikt nie zaprosi jej przecież do tańca w tej przesyconej zaduchem upałustajni.Pogrzebawszy w torbie Min, Leane wyciągnęła drewnianą szkatułkę z kosme-tykami, pudrami i Zwiatłość wie czym jeszcze, którą Laras wmusiła Min, zanimodjechały.Min zamierzała wyrzucić to wszystko gdzieś po drodze, ale z jakiegośpowodu nie miała okazji.W odchylającym się na zawiasach wieczku szkatułki by-ło niewielkie lusterko i już po chwili Leane za pomocą małych pędzelków z kró-29liczej sierści zaczęła nakładać na twarz kolejne warstwy makijażu [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl trzylatki.xlx.pl
.W szopie było duszno, ale jej dwie towa-rzyszki zdawały się tego nie zauważać.Siuan leżała na plecach, odziana w ciem-ną, wełnianą suknię do konnej jazdy niemal identyczną jak ta, którą miała nasobie Min i bezmyślnie uderzała się słomką po policzku, wpatrzona w stropszopy.Miedzianoskóra Leane, gibka i wzrostem dorównująca większości męż-czyzn, siedziała ze skrzyżowanymi nogami, odziana tylko w samą jasną bieliznę,i za pomocą igły oraz nitki przerabiała swoją suknię.Pozwolono im zatrzymaćtorby podróżne, po tym jak zostały już dokładnie przeszukane na wypadek, gdy-by miały skrywać gdzieś miecze i topory bojowe, które mogłyby im otworzyćdrogę do ucieczki. Jaka jest kara za puszczenie z dymem stodoły w Andorze? zapytała Min. Jeżeli będziemy miały dużo szczęścia odpowiedziała Siuan, nie drgnąw-szy nawet pręgierz na głównym placu wioski.Jeżeli mniej, chłosta. Zwiatłości! westchnęła Min. Jak możesz tu mówić o szczęściu?Siuan przewróciła się na bok i wsparła na łokciu.Była dość mocno zbudowa-ną kobietą, niezbyt piękną, ale można ją było nazwać przystojną, wyglądała nazaledwie kilka lat starszą od Min, jednak ostre spojrzenie błękitnych oczu miałow sobie wyraz tak rozkazujący, że trudno byłoby skojarzyć je z młodą kobie-tą, oczekującą procesu w wiejskiej stajni.Czasami Siuan potrafiła się zapomniećw równym stopniu jak Logain, może nawet jeszcze bardziej. Kiedy nas postawią pod pręgierzem powiedziała tym tonem, w którympobrzmiewało: przestań opowiadać bzdury i nie bądz głupia to nas posta-wią, będziemy miały to za sobą i natychmiast ruszymy w dalszą drogę.W tensposób zmarnujemy mniej czasu niż w przypadku jakiejkolwiek innej kary, ze28wszystkich, które przychodzą mi na myśl.Oczywiście, pominąwszy szubienicę.Ale z tego, co pamiętam z andorańskiego prawa, nie sądzę, by miało do tego dojść.Przez chwilę Min wstrząsały wybuchy spazmatycznego śmiechu, chociażrównie dobrze mogło być to łkanie. Czas? Sądząc z tego, jak nam się wiedzie, pomyślałabym, że nie mamy nicoprócz czasu.Przysięgłabym, że byłyśmy we wszystkich wioskach dzielących tędziurę od Tar Valon i nie znalazłyśmy niczego.%7ładnego śladu, najdrobniejszejplotki.Wydaje mi się, że nie ma żadnego zgromadzenia.A teraz na dodatek bę-dziemy musiały wędrować pieszo.Podsłuchałam, że Logain zabrał nasze konie.Bez koni, zamknięte w stajni, czekając na Zwiatłość tylko jedna wie co! Uważaj, co mówisz skarciła ją szeptem Siuan, obrzuciwszy znaczącymspojrzeniem drzwi z nieheblowanych desek, za którymi stał strażnik. Nie trze-pocz tak językiem, bo jeszcze się zaplączesz w sieci zamiast ryby.Min skrzywiła się po części dlatego, że była już zmęczona rybackimi przysło-wiami Siuan Sanche, po części zaś dlatego, że tamta miała rację.Jak dotąd udałoim się wyprzedzać niefortunne wieści tragiczne może byłoby lepszym określe-niem ale niektóre plotki miały swoje sposoby, by pokonać setki mil w ciągujednego dnia.Siuan podróżowała pod imieniem Mara, Leane jako Amaena, Loga-in zaś przybrał imię Dalyn, po tym jak Siuan przekonała go, że Guaire jest głupimpomysłem.Min nadal uważała, że nikt nie rozpozna jej imienia, lecz Siuan na-legała, by zwracać się do niej Serenla.Nawet Logain nie znał ich prawdziwychimion.Prawdziwym problemem było to, że Siuan nie chciała się poddać.Kolejnetygodnie spełzały na niczym, a teraz jeszcze to, jednak wszelkie napomknienia,by pojechać do Lzy, co było ,jedynym rozsądnym wyjściem, wywoływały burzę,w obliczu.której drżał nawet Logain.Im dłużej ich poszukiwania nie przynosiłyrezultatu, tym bardziej rozdrażniona stawała się Siuan. Chociaż i przedtem mogłaby straszyć kamienie.Min była jednak na tyle rozsądna, by tę myśl zatrzymać dla siebie.Leane wreszcie skończyła ze swoją suknią i wdziała ją przez głowę, a potemsięgnęła rękoma za plecy, by zapiąć guziki.Min nie potrafiła zrozumieć, dlaczegotamta zadała sobie tyle trudu, sama wręcz nie znosiła igły i nitki.Dekolt znajdowałsię teraz odrobinę niżej, odsłaniając więcej niż poprzednio, nadto suknia przyle-gała bardziej do ciała z przodu i na biodrach.Ale jaki to miało sens w ich obecnejsytuacji? Nikt nie zaprosi jej przecież do tańca w tej przesyconej zaduchem upałustajni.Pogrzebawszy w torbie Min, Leane wyciągnęła drewnianą szkatułkę z kosme-tykami, pudrami i Zwiatłość wie czym jeszcze, którą Laras wmusiła Min, zanimodjechały.Min zamierzała wyrzucić to wszystko gdzieś po drodze, ale z jakiegośpowodu nie miała okazji.W odchylającym się na zawiasach wieczku szkatułki by-ło niewielkie lusterko i już po chwili Leane za pomocą małych pędzelków z kró-29liczej sierści zaczęła nakładać na twarz kolejne warstwy makijażu [ Pobierz całość w formacie PDF ]