[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Wcale ci się nie dziwię - odparł Durbane.- Już wiem, dlaczego szkopy dotarły tam przed nami.- Dlaczego?- Właśnie dzięki CZwolf.Ustaliliśmy to nazajutrz rano i włączyliśmy do raportu.Podał kolesiom częstotliwość, na której pracował nadajnik w twoim wozie, i włączył go zaraz po tym, jak ruszyliście spod ambasady.Słyszeli każde wasze słowo, a kiedy wezwałeś posiłki, mieli cię na widelcu.- Cholera! Nawet mi przez myśl nie przeszło spojrzeć wcześniej na nadajnik!- Gdybyś to zrobił, zauważyłbyś, że świeci się czerwona dioda.- Niech to szlag trafi!- Daj spokój, to nie twoja wina.Miałeś za sobą okropną noc, było wcześnie rano, a ty byłeś wykończony.- Niestety, Bobby, to nie jest żadne usprawiedliwienie.Właśnie w takich sytuacjach okazuje się, ile naprawdę jesteś wart.Nie dziwi cię, że naziści skoncentrowali się właśnie na Phyllis Cranston? - Co w tym dziwnego? Ma ze sobą poważne problemy, a tacy ludzie stanowią najlepsze źródło informacji.- A co z jej szefem?- Nie widzę związku.- Musi istnieć jakiś związek, Bobby.Jestem tego pewien.- Nawet jeżeli, to najwyżej taki, że kiedy przyciskasz jedno, to musi ci przyjść do głowy, że warto by zająć się drugim.Czego nie dowiesz się od alkoholiczki, możesz wydusić od jej chciwego, ambitnego zwierzchnika.- Dzięki tobie od niej niczego się nie dowiedzieli, w związku z czym możemy skoncentrować się na nim.Skontaktuj się z szefem Phyllis i powiedz mu, że rozmawiałeś z jednym z ludzi, którzy wykonują moją robotę.Powiedz, że zgodził się pogadać z paroma bankierami, ale musi znać nazwisko tego przedsiębiorcy.- Nie rozumiem.- Jeśli nie poda ci tego nazwiska, to będzie jasne, że nie może albo go nie zna.Jeśli je poda, dowiemy się, na czyje działa zlecenie.- Mogę to zrobić nawet teraz.- Durbane podniósł słuchawkę i wystukał numer sekretariatu attache.- Phyllis? Tu Bobby.Bądź tak dobra i połącz mnie z tym kretynem w prążkowanym garniturze.I nie obawiaj się, nie chodzi o ciebie.Cześć, Bancroft, mówi Durbane z Centrum Łączności.Właśnie rozmawiałem z jednym z chłopaków Lathama.Co prawda jest cholernie zajęty, ale powiedział, że będzie mógł wykonać parę telefonów w twojej sprawie.Jak się nazywa gość, który nagrał ci tę transakcję?.Aha, rozumiem.Dobra, zaraz mu to przekażę.- Durbane odłożył słuchawkę i zanotował nazwisko.- Picon Vaultherin, firma nazywa się tak samo.Konsorcjum, w którym ma znaczne udziały, dysponuje wyłącznym prawem własności do terenu o powierzchni około trzydziestu kilometrów kwadratowych w dolinie Loary.- To interesujące - powiedział Drew bezbarwnym tonem, ze wzrokiem wlepionym w ścianę.?- Po okolicy od lat krążyły pogłoski, że wiele spośród tamtejszych chateau rozpada się ze starości, ponieważ właścicieli nie stać na remonty, oraz że przedsiębiorcy budowlani chcą wykupić cały teren, postawić mnóstwo eleganckich domków letniskowych, a potem sprzedać je z ogromnym zyskiem.Kto wie, może sam zainwestuję w to parę dolarów, albo przynajmniej namówię zięcia, żeby się tym zainteresował.Latham ponownie spojrzał na Durbane'a.- Zięcia?- Nieważne.Spaliłbym się ze wstydu, gdybym musiał ci o tym opowiedzieć.- Więc lepiej nie poruszajmy tej kwestii.- Bardzo chętnie.W jaki sposób chcesz dotrzeć do tego Vaultherina?- Przekażę go Witkowskiemu, a on podsunie go Moreau z Deuxieme.Musimy mu się uważnie przyjrzeć.Jemu, a także tym posiadłościom w dolinie Loary.- Jaki to ma związek z naszą sprawą?- Jeszcze nie wiem, ale chcę sprawdzić.Być może ktoś popełnił poważny błąd.Pamiętaj, Bobby, że mnie tu nie było.Nie widziałeś mnie, ponieważ jestem martwy.O wpół do dziesiątej wieczorem do prywatnego apartamentu ambasadora dostarczono z kuchni wyśmienitą kolację.Kelnerzy przygotowali stół w jadalni, nie zapominając o takich szczegółach jak świece oraz dwie butelki znakomitego wina - czerwone w temperaturze pokojowej, do grubego, nie dosmażonego befsztyka Lathama, i białe mocno schłodzone Chardonnay do fileta z soli zamówionego przez Karin de Vries.Daniel Courtland, posłuszny rozkazom z Waszyngtonu, nie przyłączył się do uczty, ponieważ miał w niej wziąć udział pułkownik Stanley Witkowski, wobec czego należało się spodziewać, iż rozmowy przy stole będą dotyczyły spraw, które miały pozostać dla ambasadora tajemnicą.- Dlaczego wydaje mi się, że jem ostatni posiłek przed egzekucją? - zapytał Drew, wybierając chlebem z talerza resztki sosu, po czym osuszył do dna trzeci już tego wieczoru kieliszek wina.- To może być prorocze przeczucie, zważywszy na to, ile w siebie napakowałeś - zauważyła Karin.- Taka ilość cholesterolu zwaliłaby z nóg nawet dorodnego dinozaura.- Kto się w tym wszystkim rozezna? Dietetycy wciąż zmieniają zdanie.Dzisiaj margaryna jest cacy, masło be, już jutro na odwrót [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl trzylatki.xlx.pl
.- Wcale ci się nie dziwię - odparł Durbane.- Już wiem, dlaczego szkopy dotarły tam przed nami.- Dlaczego?- Właśnie dzięki CZwolf.Ustaliliśmy to nazajutrz rano i włączyliśmy do raportu.Podał kolesiom częstotliwość, na której pracował nadajnik w twoim wozie, i włączył go zaraz po tym, jak ruszyliście spod ambasady.Słyszeli każde wasze słowo, a kiedy wezwałeś posiłki, mieli cię na widelcu.- Cholera! Nawet mi przez myśl nie przeszło spojrzeć wcześniej na nadajnik!- Gdybyś to zrobił, zauważyłbyś, że świeci się czerwona dioda.- Niech to szlag trafi!- Daj spokój, to nie twoja wina.Miałeś za sobą okropną noc, było wcześnie rano, a ty byłeś wykończony.- Niestety, Bobby, to nie jest żadne usprawiedliwienie.Właśnie w takich sytuacjach okazuje się, ile naprawdę jesteś wart.Nie dziwi cię, że naziści skoncentrowali się właśnie na Phyllis Cranston? - Co w tym dziwnego? Ma ze sobą poważne problemy, a tacy ludzie stanowią najlepsze źródło informacji.- A co z jej szefem?- Nie widzę związku.- Musi istnieć jakiś związek, Bobby.Jestem tego pewien.- Nawet jeżeli, to najwyżej taki, że kiedy przyciskasz jedno, to musi ci przyjść do głowy, że warto by zająć się drugim.Czego nie dowiesz się od alkoholiczki, możesz wydusić od jej chciwego, ambitnego zwierzchnika.- Dzięki tobie od niej niczego się nie dowiedzieli, w związku z czym możemy skoncentrować się na nim.Skontaktuj się z szefem Phyllis i powiedz mu, że rozmawiałeś z jednym z ludzi, którzy wykonują moją robotę.Powiedz, że zgodził się pogadać z paroma bankierami, ale musi znać nazwisko tego przedsiębiorcy.- Nie rozumiem.- Jeśli nie poda ci tego nazwiska, to będzie jasne, że nie może albo go nie zna.Jeśli je poda, dowiemy się, na czyje działa zlecenie.- Mogę to zrobić nawet teraz.- Durbane podniósł słuchawkę i wystukał numer sekretariatu attache.- Phyllis? Tu Bobby.Bądź tak dobra i połącz mnie z tym kretynem w prążkowanym garniturze.I nie obawiaj się, nie chodzi o ciebie.Cześć, Bancroft, mówi Durbane z Centrum Łączności.Właśnie rozmawiałem z jednym z chłopaków Lathama.Co prawda jest cholernie zajęty, ale powiedział, że będzie mógł wykonać parę telefonów w twojej sprawie.Jak się nazywa gość, który nagrał ci tę transakcję?.Aha, rozumiem.Dobra, zaraz mu to przekażę.- Durbane odłożył słuchawkę i zanotował nazwisko.- Picon Vaultherin, firma nazywa się tak samo.Konsorcjum, w którym ma znaczne udziały, dysponuje wyłącznym prawem własności do terenu o powierzchni około trzydziestu kilometrów kwadratowych w dolinie Loary.- To interesujące - powiedział Drew bezbarwnym tonem, ze wzrokiem wlepionym w ścianę.?- Po okolicy od lat krążyły pogłoski, że wiele spośród tamtejszych chateau rozpada się ze starości, ponieważ właścicieli nie stać na remonty, oraz że przedsiębiorcy budowlani chcą wykupić cały teren, postawić mnóstwo eleganckich domków letniskowych, a potem sprzedać je z ogromnym zyskiem.Kto wie, może sam zainwestuję w to parę dolarów, albo przynajmniej namówię zięcia, żeby się tym zainteresował.Latham ponownie spojrzał na Durbane'a.- Zięcia?- Nieważne.Spaliłbym się ze wstydu, gdybym musiał ci o tym opowiedzieć.- Więc lepiej nie poruszajmy tej kwestii.- Bardzo chętnie.W jaki sposób chcesz dotrzeć do tego Vaultherina?- Przekażę go Witkowskiemu, a on podsunie go Moreau z Deuxieme.Musimy mu się uważnie przyjrzeć.Jemu, a także tym posiadłościom w dolinie Loary.- Jaki to ma związek z naszą sprawą?- Jeszcze nie wiem, ale chcę sprawdzić.Być może ktoś popełnił poważny błąd.Pamiętaj, Bobby, że mnie tu nie było.Nie widziałeś mnie, ponieważ jestem martwy.O wpół do dziesiątej wieczorem do prywatnego apartamentu ambasadora dostarczono z kuchni wyśmienitą kolację.Kelnerzy przygotowali stół w jadalni, nie zapominając o takich szczegółach jak świece oraz dwie butelki znakomitego wina - czerwone w temperaturze pokojowej, do grubego, nie dosmażonego befsztyka Lathama, i białe mocno schłodzone Chardonnay do fileta z soli zamówionego przez Karin de Vries.Daniel Courtland, posłuszny rozkazom z Waszyngtonu, nie przyłączył się do uczty, ponieważ miał w niej wziąć udział pułkownik Stanley Witkowski, wobec czego należało się spodziewać, iż rozmowy przy stole będą dotyczyły spraw, które miały pozostać dla ambasadora tajemnicą.- Dlaczego wydaje mi się, że jem ostatni posiłek przed egzekucją? - zapytał Drew, wybierając chlebem z talerza resztki sosu, po czym osuszył do dna trzeci już tego wieczoru kieliszek wina.- To może być prorocze przeczucie, zważywszy na to, ile w siebie napakowałeś - zauważyła Karin.- Taka ilość cholesterolu zwaliłaby z nóg nawet dorodnego dinozaura.- Kto się w tym wszystkim rozezna? Dietetycy wciąż zmieniają zdanie.Dzisiaj margaryna jest cacy, masło be, już jutro na odwrót [ Pobierz całość w formacie PDF ]