[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Paląca sięna zewnątrz latarnia rzucała do celi trochę światła.Do świtu zostałojuż tylko kilka godzin.Oparty czołem o żelazne pręty w drzwiach, Gideon wpatrywałsię w zamek.Było to stare, tradycyjne urządzenie z zapadkami, a niejeden z tych nowoczesnych, elektronicznych mechanizmów.Otwarciego nie stanowiłoby większego, problemu.Wprawdzie policja zabrałaGideonowi pasek, sznurowadła, a nawet wstążkę, którą wiązał włosy,ale mógł użyć kawałeczka sprężyny, którą zauważył pod łóżkiem, apotem rozbroić strażnika i.Rozejrzał się dookoła.Trzy cele, z czego zajęta jest tylko jedna,środkowa, w której przebywa on sam.Przy małym metalowym biurku186Anulaouslaandcsnieopodal schodów siedzi agent specjalny Lansky, który przygląda musię z obojętną miną.Jake'a Ingrama, który dowodził całą operacją,Gideon jeszcze nie widział.Najwyrazniej facet się nie spieszy; możechce go w ten sposób zmęczyć?Ponownie utkwił wzrok w oknie.Wiele dłużej nie mógł czekać.Powinien wrócić do swojego podziemnego królestwa, zanim ktośzauważy jego nieobecność.Taśmę wideo nastawił tak, by kręciła sięw nieskończoność, ale prędzej czy pózniej ktoś może urządzić mupobudkę.Gideon westchnął.Potrzebuje jeszcze kilku godzin, bydokończyć program.Potem musi na moment dorwać się do głównegokomputera.W przeciwnym razie.W przeciwnym razie nigdy nie będzie wolny.Z całej siłyzacisnął palce na żelaznych prętach.Tak niewiele dzieliło go odsukcesu.Gdyby nie poszedł wczoraj do Brooke.Ale nie mógł siępowstrzymać.Chciał ją zobaczyć, przytulić, upewnić się, że da sobieradę w życiu, nawet jeśli on poniesie porażkę.Uczucie do Brooke osłabiło jego czujność.Pozwoliło, by wpadłw zasadzkę przygotowaną przez wroga.I ono, a nie żelazne pręty,sprawiło, że wciąż tkwi w celi.Nie zamierzał uciekać, póki nie nabierze pewności, że Brookenic nie grozi; że nie zostanie o nic oskarżona.Musi przekonaćIngrama, że Brooke jest niewinna.187AnulaouslaandcsCiszę przerwało głośne pukanie.Lansky wstał od biurka, wyjrzałprzez wąskie okienko, po czym otworzył szeroko drzwi.Zamieniwszysłowo z kimś, kto stał na zewnątrz, odwrócił się do Gideona.- Achilles, masz gościa!Na widok Brooke Gideon poczuł, jak wali mu serce.Do tej poryudało mu się zachować pozory spokoju, ale teraz.- Daję wam dziesięć minut - rzekł agent, zastawiając drzwi, bysię nie zamknęły.- A sam będę tuż obok, więc nie próbujcie żadnychsztuczek.Rozglądając się niepewnie, Brooke weszła do podziemnegopomieszczenia.Kiedy zobaczyła, jak Gideon wysuwa rękę przezkraty, resztę drogi przebyła biegiem.Ujęła jego dłoń.Nic nie mówiła,ale w jej oczach dostrzegł dziesiątki pytań.- Nic ci nie jest? - spytał.- Nie wyrządzili ci krzywdy?Potrząsnęła głową.Na jego palec kapnęła łza.- Nie.Przeszukali mnie, to wszystko.I powiedzieli.- %7łe jestem Achillesem? - dokończył za nią.Przytknęła jego dłoń do swojej piersi.- Tak.Tamtego dnia twierdziłeś, że ani razu mnie nie okłamałeś.-Owszem.- Nie obchodzą mnie ich dowody.Jeżeli powiesz mi, że FBI sięmyli, uwierzę ci.- Nie myli się.Jestem Achillesem.Zacisnąwszy powieki, jęknęłacicho.188Anulaouslaandcs- Przykro mi, Brooke.Nie chciałem, żebyś w ten sposób poznałao mnie prawdę, ale.milczałem, żeby nie oskarżono cię o pomaganieprzestępcy.- Wysunąwszy za kraty drugą rękę, pogładził ją powłosach.- Czy postawiono ci jakiekolwiek zarzuty?Pokręciła przecząco głową.- Jeżeli będziesz potrzebowała pieniędzy, opatentuj urządzenieredukujące zużycie prądu.Poza tym podjąłem kroki, aby zwrócono cipieniądze, jakie straciłaś w wyniku bankructwa Savings and Loan.Wkrótce dostaniesz list z innego banku.Twoja przyjaciółka Mabelrównież.Wiem, że nigdy nie zdołam wyrównać krzywd, jakie.- Niech cię szlag trafi - mruknęła pod nosem.- Brooke, przepraszam.Nie wiem, co.- Niech cię szlag trafi! - Otworzyła oczy.- %7łyłam samotnie odczterech lat, wszystko mi się świetnie układało, dopóki nie poznałamciebie.A wtedy straciłam rozum.Dlaczego musiałam zakochać sięakurat w tobie? - Zrozpaczona, walnęła dłonią w kraty.- Psiakrew!Cały świat chce twojej głowy.Moja najlepsza przyjaciółka sama by cichętnie wpakowała kulkę w serce.Kiedy zamierzałeś się przyznać,co?- Kiedy nic by nam nie groziło - odparł.- Kiedy udałoby mi sięzniszczyć tych, dla których latami pracowałem, i przynajmniejczęściowo wymazać swoje winy.Powiedziałaś, że.że mnie kochasz?- Oczywiście, że kocham.Inaczej by mnie tu nie było.- -Poczuł dziwne pieczenie pod powiekami.Obraz zaczął mu sięrozmazywać.Zamrugał, żeby odzyskać ostrość widzenia.189Anulaouslaandcs- Zwykle potrzeba więcej czasu.%7łeby wiedzieć na pewno -rzekł, podświadomie cytując jej słowa.- Tak, ale czasu nie mamy.Jake Ingram dał mi dziesięć minut,abym cię przekonała.- Nic z tego.Odmawiam.- Poczekaj.Chociaż mnie wysłuchaj.To nasza jedyna szansa.-Przyglądała mu się z zatroskaniem.- Tak, to na pewno miłość - szepnął.- Cierpienie, a zarazemrozkosz.- Gideon.- Kocham cię, Brooke.- Nie próbuj zamydlić mi oczu.Nie teraz.Musimy wyplątać się ztej sytuacji.Z tej sytuacji istniało tylko jedno wyjście, wiedział jednak, żeBrooke mu się sprzeciwi.- Dobrze - rzekł.- Zamieniam się w słuch.- FBI chce, żebyś im pomógł.- Jak?- Jeżeli złożysz zeznania obciążające ludzi, dla którychpracujesz, dostaniesz możliwie najniższy wyrok, a po wyjściu zwięzienia przyłączysz się do mnie w programie ochrony świadków.- Możliwie najniższy wyrok? Taka jest ich propozycja.Stłumił wybuch wściekłości.Ponad dwadzieścia lat spędził wwięzieniu, w którym nie musiał tkwić.Nie miał ochoty dobrowolnieoddawać się w ręce nowych strażników.190Anulaouslaandcs- Nie zamierzam siedzieć za kratkami.Ani dnia dłużej.Po prostunie i już.- Będę na ciebie czekała, Gideonie.Dostaniemy nowątożsamość.Tylko w ten sposób zdołamy być razem.Pogładził palce zaciśnięte na żelaznych prętach.PodziwiałBrooke za jej ogromną wewnętrzną siłę.- Zostawiłabyś dla mnie wszystko? Mieszkanie, przyjaciół,marzenia?- Nie po raz pierwszy zaczynałabym życie od nowa.Raz sięudało, drugi raz też się uda.- To nie to samo, Brooke.Koalicjanci tak łatwo nie zrezygnują,kiedy uświadomią sobie, że wymknąłem się spod kontroli.Stanowiędla nich zbyt duże zagrożenie.- Koalicjanci?- Tak siebie nazywają ci, dla których pracowałem.Znam ichmetody działania.- Ingram mówił mi o nich.Ale w programie ochrony świadkówbędziemy bezpieczni.Nikt nam nic nie zrobi.- Koalicję trzeba zniszczyć, całą, za jednym zamachem.Wprzeciwnym razie FBI nas nie ochroni.- Ochroni.Naprawdę.Oni potrafią przewidzieć ruchy wroga.Znalezli na przykład bombę, którą ten facet, Prego, podłożył w moimaucie.- Co? - Z całej siły zacisnął rękę na dłoni Brooke [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl trzylatki.xlx.pl
.Paląca sięna zewnątrz latarnia rzucała do celi trochę światła.Do świtu zostałojuż tylko kilka godzin.Oparty czołem o żelazne pręty w drzwiach, Gideon wpatrywałsię w zamek.Było to stare, tradycyjne urządzenie z zapadkami, a niejeden z tych nowoczesnych, elektronicznych mechanizmów.Otwarciego nie stanowiłoby większego, problemu.Wprawdzie policja zabrałaGideonowi pasek, sznurowadła, a nawet wstążkę, którą wiązał włosy,ale mógł użyć kawałeczka sprężyny, którą zauważył pod łóżkiem, apotem rozbroić strażnika i.Rozejrzał się dookoła.Trzy cele, z czego zajęta jest tylko jedna,środkowa, w której przebywa on sam.Przy małym metalowym biurku186Anulaouslaandcsnieopodal schodów siedzi agent specjalny Lansky, który przygląda musię z obojętną miną.Jake'a Ingrama, który dowodził całą operacją,Gideon jeszcze nie widział.Najwyrazniej facet się nie spieszy; możechce go w ten sposób zmęczyć?Ponownie utkwił wzrok w oknie.Wiele dłużej nie mógł czekać.Powinien wrócić do swojego podziemnego królestwa, zanim ktośzauważy jego nieobecność.Taśmę wideo nastawił tak, by kręciła sięw nieskończoność, ale prędzej czy pózniej ktoś może urządzić mupobudkę.Gideon westchnął.Potrzebuje jeszcze kilku godzin, bydokończyć program.Potem musi na moment dorwać się do głównegokomputera.W przeciwnym razie.W przeciwnym razie nigdy nie będzie wolny.Z całej siłyzacisnął palce na żelaznych prętach.Tak niewiele dzieliło go odsukcesu.Gdyby nie poszedł wczoraj do Brooke.Ale nie mógł siępowstrzymać.Chciał ją zobaczyć, przytulić, upewnić się, że da sobieradę w życiu, nawet jeśli on poniesie porażkę.Uczucie do Brooke osłabiło jego czujność.Pozwoliło, by wpadłw zasadzkę przygotowaną przez wroga.I ono, a nie żelazne pręty,sprawiło, że wciąż tkwi w celi.Nie zamierzał uciekać, póki nie nabierze pewności, że Brookenic nie grozi; że nie zostanie o nic oskarżona.Musi przekonaćIngrama, że Brooke jest niewinna.187AnulaouslaandcsCiszę przerwało głośne pukanie.Lansky wstał od biurka, wyjrzałprzez wąskie okienko, po czym otworzył szeroko drzwi.Zamieniwszysłowo z kimś, kto stał na zewnątrz, odwrócił się do Gideona.- Achilles, masz gościa!Na widok Brooke Gideon poczuł, jak wali mu serce.Do tej poryudało mu się zachować pozory spokoju, ale teraz.- Daję wam dziesięć minut - rzekł agent, zastawiając drzwi, bysię nie zamknęły.- A sam będę tuż obok, więc nie próbujcie żadnychsztuczek.Rozglądając się niepewnie, Brooke weszła do podziemnegopomieszczenia.Kiedy zobaczyła, jak Gideon wysuwa rękę przezkraty, resztę drogi przebyła biegiem.Ujęła jego dłoń.Nic nie mówiła,ale w jej oczach dostrzegł dziesiątki pytań.- Nic ci nie jest? - spytał.- Nie wyrządzili ci krzywdy?Potrząsnęła głową.Na jego palec kapnęła łza.- Nie.Przeszukali mnie, to wszystko.I powiedzieli.- %7łe jestem Achillesem? - dokończył za nią.Przytknęła jego dłoń do swojej piersi.- Tak.Tamtego dnia twierdziłeś, że ani razu mnie nie okłamałeś.-Owszem.- Nie obchodzą mnie ich dowody.Jeżeli powiesz mi, że FBI sięmyli, uwierzę ci.- Nie myli się.Jestem Achillesem.Zacisnąwszy powieki, jęknęłacicho.188Anulaouslaandcs- Przykro mi, Brooke.Nie chciałem, żebyś w ten sposób poznałao mnie prawdę, ale.milczałem, żeby nie oskarżono cię o pomaganieprzestępcy.- Wysunąwszy za kraty drugą rękę, pogładził ją powłosach.- Czy postawiono ci jakiekolwiek zarzuty?Pokręciła przecząco głową.- Jeżeli będziesz potrzebowała pieniędzy, opatentuj urządzenieredukujące zużycie prądu.Poza tym podjąłem kroki, aby zwrócono cipieniądze, jakie straciłaś w wyniku bankructwa Savings and Loan.Wkrótce dostaniesz list z innego banku.Twoja przyjaciółka Mabelrównież.Wiem, że nigdy nie zdołam wyrównać krzywd, jakie.- Niech cię szlag trafi - mruknęła pod nosem.- Brooke, przepraszam.Nie wiem, co.- Niech cię szlag trafi! - Otworzyła oczy.- %7łyłam samotnie odczterech lat, wszystko mi się świetnie układało, dopóki nie poznałamciebie.A wtedy straciłam rozum.Dlaczego musiałam zakochać sięakurat w tobie? - Zrozpaczona, walnęła dłonią w kraty.- Psiakrew!Cały świat chce twojej głowy.Moja najlepsza przyjaciółka sama by cichętnie wpakowała kulkę w serce.Kiedy zamierzałeś się przyznać,co?- Kiedy nic by nam nie groziło - odparł.- Kiedy udałoby mi sięzniszczyć tych, dla których latami pracowałem, i przynajmniejczęściowo wymazać swoje winy.Powiedziałaś, że.że mnie kochasz?- Oczywiście, że kocham.Inaczej by mnie tu nie było.- -Poczuł dziwne pieczenie pod powiekami.Obraz zaczął mu sięrozmazywać.Zamrugał, żeby odzyskać ostrość widzenia.189Anulaouslaandcs- Zwykle potrzeba więcej czasu.%7łeby wiedzieć na pewno -rzekł, podświadomie cytując jej słowa.- Tak, ale czasu nie mamy.Jake Ingram dał mi dziesięć minut,abym cię przekonała.- Nic z tego.Odmawiam.- Poczekaj.Chociaż mnie wysłuchaj.To nasza jedyna szansa.-Przyglądała mu się z zatroskaniem.- Tak, to na pewno miłość - szepnął.- Cierpienie, a zarazemrozkosz.- Gideon.- Kocham cię, Brooke.- Nie próbuj zamydlić mi oczu.Nie teraz.Musimy wyplątać się ztej sytuacji.Z tej sytuacji istniało tylko jedno wyjście, wiedział jednak, żeBrooke mu się sprzeciwi.- Dobrze - rzekł.- Zamieniam się w słuch.- FBI chce, żebyś im pomógł.- Jak?- Jeżeli złożysz zeznania obciążające ludzi, dla którychpracujesz, dostaniesz możliwie najniższy wyrok, a po wyjściu zwięzienia przyłączysz się do mnie w programie ochrony świadków.- Możliwie najniższy wyrok? Taka jest ich propozycja.Stłumił wybuch wściekłości.Ponad dwadzieścia lat spędził wwięzieniu, w którym nie musiał tkwić.Nie miał ochoty dobrowolnieoddawać się w ręce nowych strażników.190Anulaouslaandcs- Nie zamierzam siedzieć za kratkami.Ani dnia dłużej.Po prostunie i już.- Będę na ciebie czekała, Gideonie.Dostaniemy nowątożsamość.Tylko w ten sposób zdołamy być razem.Pogładził palce zaciśnięte na żelaznych prętach.PodziwiałBrooke za jej ogromną wewnętrzną siłę.- Zostawiłabyś dla mnie wszystko? Mieszkanie, przyjaciół,marzenia?- Nie po raz pierwszy zaczynałabym życie od nowa.Raz sięudało, drugi raz też się uda.- To nie to samo, Brooke.Koalicjanci tak łatwo nie zrezygnują,kiedy uświadomią sobie, że wymknąłem się spod kontroli.Stanowiędla nich zbyt duże zagrożenie.- Koalicjanci?- Tak siebie nazywają ci, dla których pracowałem.Znam ichmetody działania.- Ingram mówił mi o nich.Ale w programie ochrony świadkówbędziemy bezpieczni.Nikt nam nic nie zrobi.- Koalicję trzeba zniszczyć, całą, za jednym zamachem.Wprzeciwnym razie FBI nas nie ochroni.- Ochroni.Naprawdę.Oni potrafią przewidzieć ruchy wroga.Znalezli na przykład bombę, którą ten facet, Prego, podłożył w moimaucie.- Co? - Z całej siły zacisnął rękę na dłoni Brooke [ Pobierz całość w formacie PDF ]