[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Co takiego zrobił? Zdawało mi się, że jest bez skazy.- Zaraz ci pokażę.- Wyjęła laptopa z plecaka i ustawiła go na stolikuśniadaniowym.- Chcesz usiąść wyżej?- Nie - odparł Brad, krzywiąc się z bólu.- Widzę.Dawaj, pokaż, co tammasz.Wcisnęła klawisz start.Brad nie mógł oderwać wzroku od ekranu.- O rany! - zawołał.- Ta laska jest naprawdę gorąca.Ma świetny tyłek.Dostanę ją pod choinkę?- Nie poznajesz? To Melody Asher, dawna dziewczyna Neila.- Ta milionerka?- Multimilionerka - poprawiła go Carolyn.- Cholera, przelecę ją za darmo - odparł Brad z uśmiechem.- Taka kasai takie gorące ciało.Kto jest z nią na tym filmie? Nie wygląda jak Neil.Carolyn wzięła głęboki oddech i powiedziała głośno:- To Paul Leighton.- Żartujesz.- Wcale nie.- Carolyn spuściła wzrok.- Szczęściarz - mruknął Brad.- Rzuciłaś mnie dla faceta, który kręcipornosy? Ale obciach, Carolyn.A na dodatek na boku obskakuje dziewczynę twojego brata.Naprawdę nieźle.- Nie rozumiesz - przerwała mu ostro.- Ten film nakręcono dawno temu.Melody Asher wysłała go na moją skrzynkę e-mailową.Paul twierdzi, że byłz Asher tylko kilka razy.Przysięga, że nie pozwolił jej się filmować.Kiedyto zobaczyłam, wpadłam w furię.Przesadzam?Brad zamilkł i myślał.- Naprawdę wiele bym dał, żebyś rzuciła tego gościa.Ale nie jestem pewien, czy powinnaś to robić z powodu filmu.Kiedy zaczęliśmy się spotykać, 128wiedziałaś, że miałem wcześniej inne kobiety.Nie czepiaj się faceta.Przecież cię nie zdradził.Z tego, co czytałem, Asher to niezła luksusowa dziwka.Pewnie go uwiodła dla zabawy.Wciąż nie mogę uwierzyć, że zadurzyłaś się w tym facecie.Przypomina mi Pana Gumisia z programów dla dzieci.Carolyn schowała laptopa do plecaka, chwyciła za ramę łóżka i szarpnęłają mocno.- Jestem zła.Naprawdę, mam ochotę go zbić na kwaśne jabłko.Niezłeświęta, co? Brat jest podejrzany o dwa zabójstwa, a ja musiałam patrzeć, jakmój facet rżnie się z kobietą, której buty są droższe niż cała moja garderoba.Nienawidzę go.- Daj sobie trochę czasu - powiedział Brad, dotykając jej ręki.- Nie przebaczaj mu, dopóki nie wydobrzeję.W pokoju zapadła cisza.Carolyn zaczęła zbierać się do wyjścia, ale zatrzymała się, widząc wzrok Brada.- Dobrze nam było ze sobą, prawda? - odezwała się.- Może dlatego, żerazem pracowaliśmy.Wiesz, wieczorami mieliśmy o czym pogadać.Niepodzielam fascynacji fizyką, a Paula nie interesuje moja praca.Przez większość czasu rozmawiamy o dzieciach, polityce i innych takich sprawach.- Zapomnij o filmie - przerwał jej Brad.- Kochasz Paula?- Nie wiem - odparła i otarła łzę z policzka.- Zeszłej nocy wydawało misię, że tak.- Przez głowę przemknęły jej wspomnienia - oświadczyny Paula, szalony seks.Teraz wszystko to wydawało się odrażające, jakby obudziła się nad ranem po nocy spędzonej w łóżku z nieznajomym.Najgorszy był tenkoc.Nie mogła przestać myśleć o nagim tyłku Melody leżącym na tym samym białym kocu.Faceci są ohydni.Teraz związek z Bradem wydawał się o wiele atrakcyjniejszy.Brad byłznacznie gorszy niż Paul.Bóg jeden wie, co robił w przeszłości.Ale mimoto pragnęła go.Jedynym lekiem mógł być tylko inny mężczyzna.Każda kobieta zna tę podstawową zasadę.- Opuść boki łóżka.Carolyn zawahała się.- Przecież wypadniesz.- Proszę.- Szarpnął ją za rękę.- Dobrze.- Odblokowała boki łóżka.- Chodź, chcę ci coś powiedzieć.Kiedy Carolyn pochyliła się, Brad wziął jej twarz w dłonie i podniósł o kilka centymetrów głowę, żeby ją ucałować.Zaczęła się wyrywać, ale potrzebowała9 - Sprawiedliwość Sullivan129tego.Już czuła, jak powoli wypełnia się w niej pustka.Miał miękkie usta.Skóra pachniała mu świeżością.Nawet w tym stanie jego ciało kipiało energią.Carolyn zakręciło się w głowie.Podniosła się, napawając wzrok widokiem umięśnionego ciała, niezwykłych oczu, gęstej blond czupryny.- Przeklinam się codziennie, że pozwoliłem ci odejść - powiedział Brad,obserwując, jak Carolyn znów podnosi boki łóżka.- Od spotkania z Morenomam czas na przemyślenia.Jeśli chcesz nadal się widywać z profesorkiem,trudno.Ale nie sądzę, żeby mógł cię uszczęśliwić.Ty jesteś inna.Dopasowujesz się do niego, żeby z nim jakoś żyć.Kiedy przekona się, jaka jesteś naprawdę, ucieknie, gdzie pieprz rośnie.- Gówno prawda! - krzyknęła.- Wcale nikogo nie udaję.- Ależ owszem - droczył się Brad.- Nie jesteś kurą domową, która robito, co każe jej mąż i całymi godzinami układa rzeczy w szufladach.To tylkoprzelotny romans.W głębi duszy śmiejesz się z tego faceta.Nie mów, że nie.Codziennie ryzykujesz życie, zadając się z mordercami i gwałcicielami, patrzysz na zdjęcia nieboszczyków.A on porządkuje ołówki.Równanie jeszcze nikomu nie uratowało życia.A ty, Carolyn, owszem.Uwierz mi, połkniesz tego faceta żywcem.Carolyn milczała.Próbowała przemyśleć to, co mówił Brad.- Co więcej - ciągnął.- Ten pajac, który uważa się za mądralę, nie wierzynawet w Boga.A ty wiesz na pewno, że Bóg istnieje.Od czasu do czasu sięna niego krzywimy, ale nie wątpimy w jego istnienie.Kiedy jadę po torzewyścigowym, dobrze wiem, że nade mną czuwa.Przecież to Bóg pozwalami robić takie rzeczy, prawda? To moja nagroda za wysyłanie za kratki takich szumowin jak Moreno.Carolyn czuła bulgotanie w żołądku.- A gdzie był Bóg, kiedy syn pani Moreno odcinał jej głowę?- Cóż, nie potrafię na to odpowiedzieć - mruknął Brad.- Wiem tylko, żeżycie bez Boga to jak jazda samochodem po wertepach.Jeśli chcesz sięwybrać ze swoim facetem w podróż po wyboistej drodze, to proszę bardzo.Popatrzyła na niego i odwróciła się do wyjścia.- Muszę odwiedzić matkę.Zadzwonię do ciebie za kilka dni.130Rozdział 18Sobota, 25 grudnia, 9.45Dlaczego to trwa tak krótko? - zapytała Eliza męża.Miała południowyakcent.- Nie rozumiem, o czym mówisz - odparł Lawrence van Buren rozpartyna sofie przed choinką.Obserwowała, jak służba zbiera góry papieru i paczek po prezentach, zostawione przez dzieci.- Zakupy robiłam od Święta Dziękczynienia, a im wystarczył tylko kwadrans, żeby rozpakować prezenty, zabrać łupy i rozbiec się do pokojów.Tyle czasu, wysiłku.- Muszę wyjść - powiedział i wstał z sofy.Eliza wygięła usta w podkówkę [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl trzylatki.xlx.pl
.- Co takiego zrobił? Zdawało mi się, że jest bez skazy.- Zaraz ci pokażę.- Wyjęła laptopa z plecaka i ustawiła go na stolikuśniadaniowym.- Chcesz usiąść wyżej?- Nie - odparł Brad, krzywiąc się z bólu.- Widzę.Dawaj, pokaż, co tammasz.Wcisnęła klawisz start.Brad nie mógł oderwać wzroku od ekranu.- O rany! - zawołał.- Ta laska jest naprawdę gorąca.Ma świetny tyłek.Dostanę ją pod choinkę?- Nie poznajesz? To Melody Asher, dawna dziewczyna Neila.- Ta milionerka?- Multimilionerka - poprawiła go Carolyn.- Cholera, przelecę ją za darmo - odparł Brad z uśmiechem.- Taka kasai takie gorące ciało.Kto jest z nią na tym filmie? Nie wygląda jak Neil.Carolyn wzięła głęboki oddech i powiedziała głośno:- To Paul Leighton.- Żartujesz.- Wcale nie.- Carolyn spuściła wzrok.- Szczęściarz - mruknął Brad.- Rzuciłaś mnie dla faceta, który kręcipornosy? Ale obciach, Carolyn.A na dodatek na boku obskakuje dziewczynę twojego brata.Naprawdę nieźle.- Nie rozumiesz - przerwała mu ostro.- Ten film nakręcono dawno temu.Melody Asher wysłała go na moją skrzynkę e-mailową.Paul twierdzi, że byłz Asher tylko kilka razy.Przysięga, że nie pozwolił jej się filmować.Kiedyto zobaczyłam, wpadłam w furię.Przesadzam?Brad zamilkł i myślał.- Naprawdę wiele bym dał, żebyś rzuciła tego gościa.Ale nie jestem pewien, czy powinnaś to robić z powodu filmu.Kiedy zaczęliśmy się spotykać, 128wiedziałaś, że miałem wcześniej inne kobiety.Nie czepiaj się faceta.Przecież cię nie zdradził.Z tego, co czytałem, Asher to niezła luksusowa dziwka.Pewnie go uwiodła dla zabawy.Wciąż nie mogę uwierzyć, że zadurzyłaś się w tym facecie.Przypomina mi Pana Gumisia z programów dla dzieci.Carolyn schowała laptopa do plecaka, chwyciła za ramę łóżka i szarpnęłają mocno.- Jestem zła.Naprawdę, mam ochotę go zbić na kwaśne jabłko.Niezłeświęta, co? Brat jest podejrzany o dwa zabójstwa, a ja musiałam patrzeć, jakmój facet rżnie się z kobietą, której buty są droższe niż cała moja garderoba.Nienawidzę go.- Daj sobie trochę czasu - powiedział Brad, dotykając jej ręki.- Nie przebaczaj mu, dopóki nie wydobrzeję.W pokoju zapadła cisza.Carolyn zaczęła zbierać się do wyjścia, ale zatrzymała się, widząc wzrok Brada.- Dobrze nam było ze sobą, prawda? - odezwała się.- Może dlatego, żerazem pracowaliśmy.Wiesz, wieczorami mieliśmy o czym pogadać.Niepodzielam fascynacji fizyką, a Paula nie interesuje moja praca.Przez większość czasu rozmawiamy o dzieciach, polityce i innych takich sprawach.- Zapomnij o filmie - przerwał jej Brad.- Kochasz Paula?- Nie wiem - odparła i otarła łzę z policzka.- Zeszłej nocy wydawało misię, że tak.- Przez głowę przemknęły jej wspomnienia - oświadczyny Paula, szalony seks.Teraz wszystko to wydawało się odrażające, jakby obudziła się nad ranem po nocy spędzonej w łóżku z nieznajomym.Najgorszy był tenkoc.Nie mogła przestać myśleć o nagim tyłku Melody leżącym na tym samym białym kocu.Faceci są ohydni.Teraz związek z Bradem wydawał się o wiele atrakcyjniejszy.Brad byłznacznie gorszy niż Paul.Bóg jeden wie, co robił w przeszłości.Ale mimoto pragnęła go.Jedynym lekiem mógł być tylko inny mężczyzna.Każda kobieta zna tę podstawową zasadę.- Opuść boki łóżka.Carolyn zawahała się.- Przecież wypadniesz.- Proszę.- Szarpnął ją za rękę.- Dobrze.- Odblokowała boki łóżka.- Chodź, chcę ci coś powiedzieć.Kiedy Carolyn pochyliła się, Brad wziął jej twarz w dłonie i podniósł o kilka centymetrów głowę, żeby ją ucałować.Zaczęła się wyrywać, ale potrzebowała9 - Sprawiedliwość Sullivan129tego.Już czuła, jak powoli wypełnia się w niej pustka.Miał miękkie usta.Skóra pachniała mu świeżością.Nawet w tym stanie jego ciało kipiało energią.Carolyn zakręciło się w głowie.Podniosła się, napawając wzrok widokiem umięśnionego ciała, niezwykłych oczu, gęstej blond czupryny.- Przeklinam się codziennie, że pozwoliłem ci odejść - powiedział Brad,obserwując, jak Carolyn znów podnosi boki łóżka.- Od spotkania z Morenomam czas na przemyślenia.Jeśli chcesz nadal się widywać z profesorkiem,trudno.Ale nie sądzę, żeby mógł cię uszczęśliwić.Ty jesteś inna.Dopasowujesz się do niego, żeby z nim jakoś żyć.Kiedy przekona się, jaka jesteś naprawdę, ucieknie, gdzie pieprz rośnie.- Gówno prawda! - krzyknęła.- Wcale nikogo nie udaję.- Ależ owszem - droczył się Brad.- Nie jesteś kurą domową, która robito, co każe jej mąż i całymi godzinami układa rzeczy w szufladach.To tylkoprzelotny romans.W głębi duszy śmiejesz się z tego faceta.Nie mów, że nie.Codziennie ryzykujesz życie, zadając się z mordercami i gwałcicielami, patrzysz na zdjęcia nieboszczyków.A on porządkuje ołówki.Równanie jeszcze nikomu nie uratowało życia.A ty, Carolyn, owszem.Uwierz mi, połkniesz tego faceta żywcem.Carolyn milczała.Próbowała przemyśleć to, co mówił Brad.- Co więcej - ciągnął.- Ten pajac, który uważa się za mądralę, nie wierzynawet w Boga.A ty wiesz na pewno, że Bóg istnieje.Od czasu do czasu sięna niego krzywimy, ale nie wątpimy w jego istnienie.Kiedy jadę po torzewyścigowym, dobrze wiem, że nade mną czuwa.Przecież to Bóg pozwalami robić takie rzeczy, prawda? To moja nagroda za wysyłanie za kratki takich szumowin jak Moreno.Carolyn czuła bulgotanie w żołądku.- A gdzie był Bóg, kiedy syn pani Moreno odcinał jej głowę?- Cóż, nie potrafię na to odpowiedzieć - mruknął Brad.- Wiem tylko, żeżycie bez Boga to jak jazda samochodem po wertepach.Jeśli chcesz sięwybrać ze swoim facetem w podróż po wyboistej drodze, to proszę bardzo.Popatrzyła na niego i odwróciła się do wyjścia.- Muszę odwiedzić matkę.Zadzwonię do ciebie za kilka dni.130Rozdział 18Sobota, 25 grudnia, 9.45Dlaczego to trwa tak krótko? - zapytała Eliza męża.Miała południowyakcent.- Nie rozumiem, o czym mówisz - odparł Lawrence van Buren rozpartyna sofie przed choinką.Obserwowała, jak służba zbiera góry papieru i paczek po prezentach, zostawione przez dzieci.- Zakupy robiłam od Święta Dziękczynienia, a im wystarczył tylko kwadrans, żeby rozpakować prezenty, zabrać łupy i rozbiec się do pokojów.Tyle czasu, wysiłku.- Muszę wyjść - powiedział i wstał z sofy.Eliza wygięła usta w podkówkę [ Pobierz całość w formacie PDF ]