[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jego pełne desperacji wołanie zaczęło słabnąć, nie z powodu rezygnacji, lecz po prostudlatego, że głos nie mógł mu się przebić przez blokujący gardło żal.Parzyło go już również wpalce, lecz nie puszczał.Catti-brie zrobiła to za niego.Kierowana nagłym, desperackim impulsem młoda kobieta,sama rozdarta bólem żałości, chwyciła Drizzta szorstko za ramię i uderzyła mocno w figurkę,wytrącając ją na ziemię.Zaskoczona mina Drizzta przeszła we wściekłość i zaprzeczenie, niczym ostatni wybuchszału matki obserwującej, jak trumna z jej dzieckiem opada do grobu.W chwili gdy figurkaspadła na ziemię, Catti-brie wyciągnęła z pochwy Khazid'heę i doskoczyła tam.Miecz uniósł sięw górę, a na jego ostrej krawędzi wciąż widać było czerwoną linię zaklęcia.- Nie! - krzyknął Drizzt, rzucając się w jej stronę.Było już za pózno.Choć z jej granatowych oczu lały się łzy, a myśli były pogmatwane, Catti-brie odnalazła w sobie odwagę na ostatnią, desperacką próbę i opuściła potężne ostrze.Khazid'hea mogła przecinać kamień i zrobiła to teraz, w tej samej chwili gdy Guenhwyvarprzelatywała przez otwór.Nastąpił rozbłysk i pulsujący ból, pulsująca magia wyrzuciła rękę Catti-brie do góry, ciskającją w tył i na ziemię.Drizzt zatrzymał się gwałtownie, obrócił i zanurkował nisko, osłaniającgłowę, gdy od figurki odpadła głowa, wypuszczając wysoko w powietrze linię buzującego ognia.Płomienie zgasły chwilę pózniej i z ciała pękniętej figurki wypłynął gęsty, szary dym.Drizztpodniósł się powoli, a Catti-brie wróciły zmysły.Obydwoje zauważyli stojącą przed nimizmaltretowaną Guenhwyvar, której gęste futro wciąż dymiło.Drizzt rzucił się na kolana i przypadł do pantery, otaczając Guenhwyvar ciasnym uchwytem.Obydwoje podczołgali się do Catti-brie, która wciąż siedziała na ziemi, śmiejąc się i łkając, choćbyła osłabiona uderzeniem magii.- Co zrobiłaś? - spytał ją Drizzt.Nie wiedziała, co odpowiedzieć.Nie wiedziała, jak wyjaśnić, co się stało, gdy Khazid'heauderzyła w zaklętą figurkę.Spojrzała na klingę, leżącą cicho u jej boku, której ostrze już niejaśniało, a na jego dawniej nietkniętej powierzchni widać było zadziory.- Chyba zepsułam sobie miecz - odparła cicho Catti-brie.* * *Pózniej tego samego dnia Drizzt rozłożył się na łóżku w swoim pokoju na górnychpoziomach Mithrilowej Hali, spoglądając z troską na swą towarzyszkę.Guenhwyvar wróciła iprzypuszczał, że było to lepsze niż to, co instynkty mówiły mu, że stałoby się, gdyby Catti-brienie przecięła figurki.Lepsze, lecz nie dobre.Pantera była znużona, odpoczywała przy kominku po przeciwległejstronie małego pomieszczenia, z opuszczoną głową i zamkniętymi oczyma.Drizzt wiedział, żeowa drzemka była niewystarczająca.Guenhwyvar była stworzeniem z Planu Astralnego inaprawdę mogła się odświeżyć jedynie pośród gwiazd.Parokrotnie sytuacja wymuszała naDrizzcie, by trzymał Guenhwyvar na Planie Materialnym przez dłuższe okresy czasu, jednaknawet jeden dzień poza owe pół, jakie kocica zwykle zostawała, czynił Guen wyczerpaną.Właśnie teraz rzemieślnicy z Mithrilowej Hali, krasnoludy o niemałych umiejętnościach,badały przeciętą figurkę, a Bruenor wysłał emisariusza do Silverymoon, szukając pomocy u paniAlustriel, najlepiej obeznanej w zasadach magii po tej stronie wielkiej pustyni Anauroch.Jak długo to zajmie? - zastanawiał się Drizzt, nie będąc pewny, czy ktokolwiek z nich jest wstanie naprawić figurkę.Jak długo przetrwa Guenhwyvar?Nie zapowiedziana, Catti-brie wpadła przez drzwi.Jedno spojrzenie na jej poznaczonąstrumieniami łez twarz powiedziała Drizztowi, że coś jest nie w porządku.Wstał z łóżka ipodszedł do wiszących na ścianie blizniaczych sejmitarów.Catti-brie zatrzymała go, zanim jeszcze dokończył krok i objęła go tak mocno, że oboje padliz powrotem na łóżko.- Wszystko, czego kiedykolwiek pragnęłam - powiedziała z pośpiechem w głosie, ściskającmocno.Drizzt również trzymał, zakłopotany i przytłoczony.Zdołał obrócić głowę tak, by spojrzećmłodej kobiecie w oczy i spróbować wyczytać tam jakieś wskazówki.- Zostałam dla ciebie stworzona, Drizzcie Do'Urdenie - Catti-brie powiedziała pomiędzyszlochami.- Tylko ty byłeś w moich myślach od dnia, kiedy się poznaliśmy.To było zbyt szalone.Drizzt próbował się wydostać, nie chciał jednak zranić Catti-brie, a jejuchwyt był po prostu zbyt silny i zdesperowany.- Spójrz na mnie - załkała.- Powiedz, że czujesz to samo!Drizzt spojrzał na Catti-brie, uważniej niż kiedykolwiek przyglądał się pięknej, młodejkobiecie.Obchodziła go, to oczywiste.Kochał ją i pozwolił sobie nawet raz czy dwa fantazjowaćo takiej właśnie sytuacji.Teraz jednak wydawało się to po prostu zbyt dziwaczne, zbyt nieoczekiwane i bezzapowiedzi.Miał ulotne odczucie, że coś było z nianie w porządku, coś szalonego, jak całaotaczająca ich magia [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl trzylatki.xlx.pl
.Jego pełne desperacji wołanie zaczęło słabnąć, nie z powodu rezygnacji, lecz po prostudlatego, że głos nie mógł mu się przebić przez blokujący gardło żal.Parzyło go już również wpalce, lecz nie puszczał.Catti-brie zrobiła to za niego.Kierowana nagłym, desperackim impulsem młoda kobieta,sama rozdarta bólem żałości, chwyciła Drizzta szorstko za ramię i uderzyła mocno w figurkę,wytrącając ją na ziemię.Zaskoczona mina Drizzta przeszła we wściekłość i zaprzeczenie, niczym ostatni wybuchszału matki obserwującej, jak trumna z jej dzieckiem opada do grobu.W chwili gdy figurkaspadła na ziemię, Catti-brie wyciągnęła z pochwy Khazid'heę i doskoczyła tam.Miecz uniósł sięw górę, a na jego ostrej krawędzi wciąż widać było czerwoną linię zaklęcia.- Nie! - krzyknął Drizzt, rzucając się w jej stronę.Było już za pózno.Choć z jej granatowych oczu lały się łzy, a myśli były pogmatwane, Catti-brie odnalazła w sobie odwagę na ostatnią, desperacką próbę i opuściła potężne ostrze.Khazid'hea mogła przecinać kamień i zrobiła to teraz, w tej samej chwili gdy Guenhwyvarprzelatywała przez otwór.Nastąpił rozbłysk i pulsujący ból, pulsująca magia wyrzuciła rękę Catti-brie do góry, ciskającją w tył i na ziemię.Drizzt zatrzymał się gwałtownie, obrócił i zanurkował nisko, osłaniającgłowę, gdy od figurki odpadła głowa, wypuszczając wysoko w powietrze linię buzującego ognia.Płomienie zgasły chwilę pózniej i z ciała pękniętej figurki wypłynął gęsty, szary dym.Drizztpodniósł się powoli, a Catti-brie wróciły zmysły.Obydwoje zauważyli stojącą przed nimizmaltretowaną Guenhwyvar, której gęste futro wciąż dymiło.Drizzt rzucił się na kolana i przypadł do pantery, otaczając Guenhwyvar ciasnym uchwytem.Obydwoje podczołgali się do Catti-brie, która wciąż siedziała na ziemi, śmiejąc się i łkając, choćbyła osłabiona uderzeniem magii.- Co zrobiłaś? - spytał ją Drizzt.Nie wiedziała, co odpowiedzieć.Nie wiedziała, jak wyjaśnić, co się stało, gdy Khazid'heauderzyła w zaklętą figurkę.Spojrzała na klingę, leżącą cicho u jej boku, której ostrze już niejaśniało, a na jego dawniej nietkniętej powierzchni widać było zadziory.- Chyba zepsułam sobie miecz - odparła cicho Catti-brie.* * *Pózniej tego samego dnia Drizzt rozłożył się na łóżku w swoim pokoju na górnychpoziomach Mithrilowej Hali, spoglądając z troską na swą towarzyszkę.Guenhwyvar wróciła iprzypuszczał, że było to lepsze niż to, co instynkty mówiły mu, że stałoby się, gdyby Catti-brienie przecięła figurki.Lepsze, lecz nie dobre.Pantera była znużona, odpoczywała przy kominku po przeciwległejstronie małego pomieszczenia, z opuszczoną głową i zamkniętymi oczyma.Drizzt wiedział, żeowa drzemka była niewystarczająca.Guenhwyvar była stworzeniem z Planu Astralnego inaprawdę mogła się odświeżyć jedynie pośród gwiazd.Parokrotnie sytuacja wymuszała naDrizzcie, by trzymał Guenhwyvar na Planie Materialnym przez dłuższe okresy czasu, jednaknawet jeden dzień poza owe pół, jakie kocica zwykle zostawała, czynił Guen wyczerpaną.Właśnie teraz rzemieślnicy z Mithrilowej Hali, krasnoludy o niemałych umiejętnościach,badały przeciętą figurkę, a Bruenor wysłał emisariusza do Silverymoon, szukając pomocy u paniAlustriel, najlepiej obeznanej w zasadach magii po tej stronie wielkiej pustyni Anauroch.Jak długo to zajmie? - zastanawiał się Drizzt, nie będąc pewny, czy ktokolwiek z nich jest wstanie naprawić figurkę.Jak długo przetrwa Guenhwyvar?Nie zapowiedziana, Catti-brie wpadła przez drzwi.Jedno spojrzenie na jej poznaczonąstrumieniami łez twarz powiedziała Drizztowi, że coś jest nie w porządku.Wstał z łóżka ipodszedł do wiszących na ścianie blizniaczych sejmitarów.Catti-brie zatrzymała go, zanim jeszcze dokończył krok i objęła go tak mocno, że oboje padliz powrotem na łóżko.- Wszystko, czego kiedykolwiek pragnęłam - powiedziała z pośpiechem w głosie, ściskającmocno.Drizzt również trzymał, zakłopotany i przytłoczony.Zdołał obrócić głowę tak, by spojrzećmłodej kobiecie w oczy i spróbować wyczytać tam jakieś wskazówki.- Zostałam dla ciebie stworzona, Drizzcie Do'Urdenie - Catti-brie powiedziała pomiędzyszlochami.- Tylko ty byłeś w moich myślach od dnia, kiedy się poznaliśmy.To było zbyt szalone.Drizzt próbował się wydostać, nie chciał jednak zranić Catti-brie, a jejuchwyt był po prostu zbyt silny i zdesperowany.- Spójrz na mnie - załkała.- Powiedz, że czujesz to samo!Drizzt spojrzał na Catti-brie, uważniej niż kiedykolwiek przyglądał się pięknej, młodejkobiecie.Obchodziła go, to oczywiste.Kochał ją i pozwolił sobie nawet raz czy dwa fantazjowaćo takiej właśnie sytuacji.Teraz jednak wydawało się to po prostu zbyt dziwaczne, zbyt nieoczekiwane i bezzapowiedzi.Miał ulotne odczucie, że coś było z nianie w porządku, coś szalonego, jak całaotaczająca ich magia [ Pobierz całość w formacie PDF ]