[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Ju\ mi to mówiłeś.- Tak? - Z zakłopotaniem zmarszczył brwi i przeciągnął ręką po czole.-Wiesz, jesteś bardzo dobra w swoim zawodzie.Masz talent.- Dziękuję, ale to tak\e ju\ mi mówiłeś.- Widzisz, było mi bardzo trudno zrozumieć, dlaczego poszłaś ze mnąwtedy do łó\ka.tak szybko.Teraz wiem, \e zle cię oceniłem.Nie jesteśjedną z tych.no, łatwych panienek.Teraz to rozumiem.- A wtedy?- Desiree, wybacz mi.Myliłem się co do ciebie.Wiem, \e byłem wstosunku do ciebie niegrzeczny.Desi nie wierzyła własnym uszom.Czy to rzeczywiście Jake Lancing stałtu przed nią ze skruszoną miną i przepraszał? W kącikach jej ust czaił sięuśmiech.- Jeśli chcesz, będę na kolanach prosił cię o wybaczenie - ciągnął Jake.-Wybacz mi, proszę, \e byłem takim.takim.- Głupcem - podpowiedziała.- Tak, głupcem - zgodził się z nią.- Zachowywałem się jak kompletnydureń.Czy myślisz, \e moglibyśmy zacząć wszystko od nowa? - spytał,obejmując ją i przyciskając do piersi.- Przekonać się, czy to, co nas wią\e,to coś powa\nego.Coś więcej, ni\ tylko po\ądanie? -Delikatnie pogłaskał jąpo pośladkach.- Nie mówię, \e to nie jest przyjemne, ale.- Jeszcze mnie nie przeprosiłeś - przerwała mu Desi, wyrywając się zuścisku.- Zdaje się, \e wspominałeś coś o padaniu przede mną na kolana? -dra\niła się z nim.- Jesteś bezlitosna! - jęknął Jake, klękając na podłodze.- Nie! Jake, nie! Ja tylko \artowałam - zaprotestowała.- Wstawaj! Przebaczam ci.- Otoczyła ramionami szyję mę\czyzny.A więc Dorota miała rację - przeleciało jej przez myśl.Po\ądanie mo\ebyć początkiem miłości, a przynajmniej przyjazni.Teraz wszystko zale\ałotylko od niej samej.Powinnam powiedzieć mu o Stephanie - pomyślała.Skoro mamy zacząć wszystko od nowa.Ale jeszcze nie w tej chwili.Nieteraz, kiedy czuła się tak szczęśliwa.Potem, kiedy nadejdzie odpowiednimoment.Wtedy powiem mu o naszej maleńkiej ślicznej córeczce -postanowiła.- Przebaczam ci, Jake.Wszystko ci przebaczam - szepnęła, zanim ustamę\czyzny zmusiły ją do milczenia.I mam nadzieję, \e ty równie\ miprzebaczysz - modliła się w duchu.ROZDZIAA 11Jake niechętnie oderwał usta od warg Desi.- Lepiej przestańmy, nim będzie za pózno - powiedział.- Dlaczego? - chciała wiedzieć Desi.- Poniewa\ wszyscy na nas czekają.Mówiłem ci, \e dzisiaj jesteśmy nawagarach.Dorota postanowiła pokazać nam swoje słynne piwnice z winem.Obecność obowiązkowa.- Delikatnie pocałował zdziwione oczy Desi.-Przysłała mnie tu po ciebie.- Czy mam przez to rozumieć, \e wszyscy doskonale wiedzą, \e jesteś tu,w moim pokoju?- Uhm.- Uśmiechnął się Jake.- Ty draniu! Wydawało mi się, \e mówiłeś, \e nikt nie będzie o tymwiedział, chyba, \e sama im powiem! Zepsułeś mi doszczętnie opinię! -udawała oburzoną Desi.- Co sobie o mnie pomyśli Dorota?!- Co sobie Dorota pomyśli? śe w końcu nabrałem rozumu i zrobiłem to,co powinienem ju\ dawno zrobić.- Jak ona to ujęła w Narzeczonej diabła?.łó\ko zakołysało sięgwałtownie pod cię\arem splecionych w ciasnym uścisku ciał".- Nie jesteś tu a\ tak długo - zaprotestowała Desi, oblewając sięciemnym rumieńcem.- Wystarczająco długo - przerwał jej Jake.Otoczył ją ramionami.- Skorowięc twojej opinii i tak nic ju\ nie uratuje, mo\e byśmy tak skończyli to, cozaczęliśmy? -spytał miękko, prowadząc ją w stronę łó\ka.- Nie, nie - opierała się Desi.- Dlaczego? Czy wiesz, co oni tam sobie na dole myślą?- Niech sobie myślą, co chcą, ale ja ciągle jeszcze mogę spojrzećDorocie w oczy z czystym sumieniem.- Dorota nie dba o czyste sumienie.Czy\byś nie czytała jej ksią\ki?- Jake! Przestań! - Desi schroniła się za drzwiami łazienki.- Wyjdz stąd!Muszę się ubrać.Mamy przecie\ zwiedzać te piwnice z winem,zapomniałeś?- Mógłbym ci pomóc - zaproponował.- Wiesz przecie\, jak znakomicieradzę sobie z guzikami.- O tak! Wiem coś o tym - roześmiała się Desi.- Ale teraz idz ju\ sobie.No, dalej.- Dobrze, ju\ dobrze.- Jake niechętnie ruszył do drzwi.- Idę.Ale wrócętu jeszcze - rzucił z ręką na klamce - kiedy zapadnie zmrok i będzieszzupełnie sama, bezbronna.Wtedy nikt nie usłyszy twoich błagań o litość.- A kto mówi, \e będę błagała o litość? - odcięła się Desi.- Zobaczymy.- Tajemniczo uśmiechnął się Jake, zamykając za sobądrzwi.Po chwili Desi usłyszała, jak oddala się korytarzem pogwizdując wesoło.Ona równie\ była we wspaniałym humorze.Wszystko będzie dobrze -powtarzała z radością.- Wszystko będzie dobrze.- Miałaś rację, Doroto - powiedziała na głos.Miałaś rację.Otworzyła walizkę w poszukiwaniu odpowiedniego stroju.śadnychd\insów ani podkoszulków.Nie dzisiaj.Dzisiaj czuła się cudownie lekka,radosna.Czuła się kochana.To co, \e Jake nie powiedział, \e ją kocha.Desi wiedziała, \e tak jest.Szkoda, \e to nie wieczór - pomyślała z \alem.Mogłaby wtedy nało\yć tę jedwabną suknię i rozpuścić włosy.Jake masłabość do rudych kobiet - powiedziała kiedyś Dorota.To świetnie -roześmiała się Desi na cały głos - bo ja właśnie jestem ruda!Zdjęła koszulę i wygrzebała z walizki swój ulubiony komplet bielizny.Jedwabne błękitne majteczki i taki sam, przezroczysty biustonosz [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl trzylatki.xlx.pl
.- Ju\ mi to mówiłeś.- Tak? - Z zakłopotaniem zmarszczył brwi i przeciągnął ręką po czole.-Wiesz, jesteś bardzo dobra w swoim zawodzie.Masz talent.- Dziękuję, ale to tak\e ju\ mi mówiłeś.- Widzisz, było mi bardzo trudno zrozumieć, dlaczego poszłaś ze mnąwtedy do łó\ka.tak szybko.Teraz wiem, \e zle cię oceniłem.Nie jesteśjedną z tych.no, łatwych panienek.Teraz to rozumiem.- A wtedy?- Desiree, wybacz mi.Myliłem się co do ciebie.Wiem, \e byłem wstosunku do ciebie niegrzeczny.Desi nie wierzyła własnym uszom.Czy to rzeczywiście Jake Lancing stałtu przed nią ze skruszoną miną i przepraszał? W kącikach jej ust czaił sięuśmiech.- Jeśli chcesz, będę na kolanach prosił cię o wybaczenie - ciągnął Jake.-Wybacz mi, proszę, \e byłem takim.takim.- Głupcem - podpowiedziała.- Tak, głupcem - zgodził się z nią.- Zachowywałem się jak kompletnydureń.Czy myślisz, \e moglibyśmy zacząć wszystko od nowa? - spytał,obejmując ją i przyciskając do piersi.- Przekonać się, czy to, co nas wią\e,to coś powa\nego.Coś więcej, ni\ tylko po\ądanie? -Delikatnie pogłaskał jąpo pośladkach.- Nie mówię, \e to nie jest przyjemne, ale.- Jeszcze mnie nie przeprosiłeś - przerwała mu Desi, wyrywając się zuścisku.- Zdaje się, \e wspominałeś coś o padaniu przede mną na kolana? -dra\niła się z nim.- Jesteś bezlitosna! - jęknął Jake, klękając na podłodze.- Nie! Jake, nie! Ja tylko \artowałam - zaprotestowała.- Wstawaj! Przebaczam ci.- Otoczyła ramionami szyję mę\czyzny.A więc Dorota miała rację - przeleciało jej przez myśl.Po\ądanie mo\ebyć początkiem miłości, a przynajmniej przyjazni.Teraz wszystko zale\ałotylko od niej samej.Powinnam powiedzieć mu o Stephanie - pomyślała.Skoro mamy zacząć wszystko od nowa.Ale jeszcze nie w tej chwili.Nieteraz, kiedy czuła się tak szczęśliwa.Potem, kiedy nadejdzie odpowiednimoment.Wtedy powiem mu o naszej maleńkiej ślicznej córeczce -postanowiła.- Przebaczam ci, Jake.Wszystko ci przebaczam - szepnęła, zanim ustamę\czyzny zmusiły ją do milczenia.I mam nadzieję, \e ty równie\ miprzebaczysz - modliła się w duchu.ROZDZIAA 11Jake niechętnie oderwał usta od warg Desi.- Lepiej przestańmy, nim będzie za pózno - powiedział.- Dlaczego? - chciała wiedzieć Desi.- Poniewa\ wszyscy na nas czekają.Mówiłem ci, \e dzisiaj jesteśmy nawagarach.Dorota postanowiła pokazać nam swoje słynne piwnice z winem.Obecność obowiązkowa.- Delikatnie pocałował zdziwione oczy Desi.-Przysłała mnie tu po ciebie.- Czy mam przez to rozumieć, \e wszyscy doskonale wiedzą, \e jesteś tu,w moim pokoju?- Uhm.- Uśmiechnął się Jake.- Ty draniu! Wydawało mi się, \e mówiłeś, \e nikt nie będzie o tymwiedział, chyba, \e sama im powiem! Zepsułeś mi doszczętnie opinię! -udawała oburzoną Desi.- Co sobie o mnie pomyśli Dorota?!- Co sobie Dorota pomyśli? śe w końcu nabrałem rozumu i zrobiłem to,co powinienem ju\ dawno zrobić.- Jak ona to ujęła w Narzeczonej diabła?.łó\ko zakołysało sięgwałtownie pod cię\arem splecionych w ciasnym uścisku ciał".- Nie jesteś tu a\ tak długo - zaprotestowała Desi, oblewając sięciemnym rumieńcem.- Wystarczająco długo - przerwał jej Jake.Otoczył ją ramionami.- Skorowięc twojej opinii i tak nic ju\ nie uratuje, mo\e byśmy tak skończyli to, cozaczęliśmy? -spytał miękko, prowadząc ją w stronę łó\ka.- Nie, nie - opierała się Desi.- Dlaczego? Czy wiesz, co oni tam sobie na dole myślą?- Niech sobie myślą, co chcą, ale ja ciągle jeszcze mogę spojrzećDorocie w oczy z czystym sumieniem.- Dorota nie dba o czyste sumienie.Czy\byś nie czytała jej ksią\ki?- Jake! Przestań! - Desi schroniła się za drzwiami łazienki.- Wyjdz stąd!Muszę się ubrać.Mamy przecie\ zwiedzać te piwnice z winem,zapomniałeś?- Mógłbym ci pomóc - zaproponował.- Wiesz przecie\, jak znakomicieradzę sobie z guzikami.- O tak! Wiem coś o tym - roześmiała się Desi.- Ale teraz idz ju\ sobie.No, dalej.- Dobrze, ju\ dobrze.- Jake niechętnie ruszył do drzwi.- Idę.Ale wrócętu jeszcze - rzucił z ręką na klamce - kiedy zapadnie zmrok i będzieszzupełnie sama, bezbronna.Wtedy nikt nie usłyszy twoich błagań o litość.- A kto mówi, \e będę błagała o litość? - odcięła się Desi.- Zobaczymy.- Tajemniczo uśmiechnął się Jake, zamykając za sobądrzwi.Po chwili Desi usłyszała, jak oddala się korytarzem pogwizdując wesoło.Ona równie\ była we wspaniałym humorze.Wszystko będzie dobrze -powtarzała z radością.- Wszystko będzie dobrze.- Miałaś rację, Doroto - powiedziała na głos.Miałaś rację.Otworzyła walizkę w poszukiwaniu odpowiedniego stroju.śadnychd\insów ani podkoszulków.Nie dzisiaj.Dzisiaj czuła się cudownie lekka,radosna.Czuła się kochana.To co, \e Jake nie powiedział, \e ją kocha.Desi wiedziała, \e tak jest.Szkoda, \e to nie wieczór - pomyślała z \alem.Mogłaby wtedy nało\yć tę jedwabną suknię i rozpuścić włosy.Jake masłabość do rudych kobiet - powiedziała kiedyś Dorota.To świetnie -roześmiała się Desi na cały głos - bo ja właśnie jestem ruda!Zdjęła koszulę i wygrzebała z walizki swój ulubiony komplet bielizny.Jedwabne błękitne majteczki i taki sam, przezroczysty biustonosz [ Pobierz całość w formacie PDF ]