[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Jeżeli ceny wełny sięutrzymają, zyski przekroczą straty.- Minimalnie, do-dała w duchu.Nie mieli pieniędzy na odbudowę trzo-dy, zaś tegoroczne ubytki sięgały jednej piątej.Ona,Katherine, nic na to nie mogła poradzić.Jeżeli będąskąpić i oszczędzać, być może.Westchnęła.Znajdowali się na skraju finansowejruiny.Ledwo wiązali koniec z końcem.I tak było za-wsze.Jedynie wspomnienia dzieciństwa rozjaśniałyciepłym blaskiem ostatnie ciężkie lata.- Będzie z tego piękna sukienka - powiedziała Sa-rah, robiąc ostatnie cięcie.- Jak to dobrze, że udałoci się kupić ten muślin - wzięła materiał do rąk, po-dziwiając jego błękitnoseledynowy roślinny wzór.- Przypomina mi tamte lata, kiedy byłaś małą dziew-czynką, a ja każdej wiosny szyłam ci nową sukienkę.- Pamiętam cię z igłą i naparstkiem, w słabymświetle lampy naftowej, jakby to było wczoraj.Myśla-łam wówczas, że bardzo lubisz szyć.- Musiałam szyć - matka uśmiechnęła się.- Z pie-niędzmi zawsze było u nas krucho, a ty i Daniel ro-śliście jak na drożdżach.- Potrząsnęła tkaniną, którazafalowała, niczym kwitnąca łąka.- Podobny jest domateriału, z którego uszyłam ci sukienkę, gdy miałaśdwanaście lat.- Masz rację.Tylko tamten usiany był różowymikwiatami.- Oczywiście! Że też go dotąd pamiętasz, córeczko.- Bardzo lubiłam tę sukienkę, a kiedy z niej wy-rosłam, płakałam.Sarah zachichotała.- Popuszczałam szwy, dokąd się dało, to znaczypóki jeszcze mogłaś oddychać.Może zdecydowałabymsię nawet na wstawianie klinów, gdybyśmy wówczasmieszkali koło jakiegoś miasta, gdzie znalazłabym takisam materiał.- A potem zaczęliśmy wędrować z miejsca namiejsce.Matka kiwnęła głową.Na wspomnienie tych róż-nych miejsc opanował ją smutek.Praca od świtu donocy, pogoń za każdym groszem.A najgorsze w tymwszystkim było to, że nigdzie nie osiedli na dłużeji dzieci nie otarły się nawet o szkołę.I chociaż onasama uczyła je czytania, pisania i rachunków, nic niemogła poradzić na brak przyjaciół-rówieśników.O, tak, prosiła nieraz Charlesa, by wreszcie gdzieśsię zatrzymali, lecz jemu albo nie podobało się akuratto miejsce, albo oświadczał, że potrzebują więcej pie-niędzy.A potem przestała prosić.Żony powinny zo-stawiać mężom swobodę w podejmowaniu decyzji.Kochała i szanowała swojego męża.Oświadczył się jejw momencie, gdy już zaczynała myśleć, że zostaniestarą panną.Wybawił więc ją i była mu za to wdzię-czna całym sercem.Miała wówczas dwadzieścia jeden lat, wiek bardzoniebezpieczny dla panien w jej stronach.Większośćmłodych mężczyzn walczyła w armii Południa, pozo-stali zaś uważali, że jest zbyt uparta i samowolna.Być może i była, ale wiedziała, że Charles Thornjest jej ostatnią szansą.Dlatego nakazała sobie podczasspotkań z nim trzymać język za zębami.Wytrwaław tym postanowieniu i została nagrodzona dobrymmężem i dwójką cudownych dzieci.O dawnej, pier-wszej, szalonej miłości starała się zapomnieć.- Mamo?Sarah zamrugała oczami, budząc się ze wspomnień.- Wybacz, kochanie - sięgnęła po już nawleczonąigłę.- Miałam taki sen na jawie.Katherine wskazała na kupon niebieskiego mate-riału w białe paski, który kupiła dla matki.- A co z tym?- Doceniam, córeczko, że myślisz o mnie, leczczerń żałoby bardziej mi pasuje.Dziewczyna dotknęła spracowanej dłoni matki.Ku-piła tę bawełnę pod wpływem impulsu.Nie mogła jużznieść spłowiałych, wytartych, cerowanych sukienek,które nosiła Sarah.- Tata zawsze lubił cię w niebieskim.Kobieta potrząsnęła głową.- Ludzie wezmą mnie na języki.- A ja myślę, że wszystko, co będą mogli o tobiepowiedzieć, to to, że nigdy nie przyniosłaś mężowiwstydu i zasługujesz na szacunek.Sarah poczuła łzy pod powiekami.Dotknęła mięk-kiego, gładkiego materiału.- Czy naprawdę lubił mnie w niebieskim? - Niebył to jej ulubiony kolor.Przepadała za różowym.Alecokolwiek podobało się Charlesowi, budziło i jej za-chwyt.- Potrzebujesz na gwałt nowej sukienki.Te, w któ-rych chodzisz, jutro mogą rozejść się w rękach.Sarah rozwinęła materiał.Właściwie był bardziejgranatowy, niż niebieski.Pod pewnym kątem,w świetle, nawet całkiem ciemny.W każdym razietrzeba było dużo złej woli, żeby widząc ją w sukniz tego materiału, zarzucić ostentację i kpinę z żałoby.- Dobrze.Uszyję sobie nową sukienkę.Powróciła do pracy.Katherine odprężyła się, cookazało się najlepszym lekarstwem na ból głowy.A kiedy tak patrzyła na pogodną twarz matki, wie-działa, że dokonała wczoraj właściwej decyzji.Jak mogłaby oświadczyć tej słodkiej istocie, że mapakować manatki i wynosić się z domu, bo ona, jejcórka, okazała się nierozważną, płochą, łatwądo zba-łamucenia pannicą? Jak mogłaby zażądać od Daniela,by zrezygnował dla niej ze swoich marzeń?Nie panowała wówczas nad rozwojem wypadków.Była tak zmęczona, tak zbolała na duszy, zaś głos i dło-nie Logana emanowały zniewalającym czarem.Niemiała właściwie najmniejszych szans na skutecznyopór [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl trzylatki.xlx.pl
.- Jeżeli ceny wełny sięutrzymają, zyski przekroczą straty.- Minimalnie, do-dała w duchu.Nie mieli pieniędzy na odbudowę trzo-dy, zaś tegoroczne ubytki sięgały jednej piątej.Ona,Katherine, nic na to nie mogła poradzić.Jeżeli będąskąpić i oszczędzać, być może.Westchnęła.Znajdowali się na skraju finansowejruiny.Ledwo wiązali koniec z końcem.I tak było za-wsze.Jedynie wspomnienia dzieciństwa rozjaśniałyciepłym blaskiem ostatnie ciężkie lata.- Będzie z tego piękna sukienka - powiedziała Sa-rah, robiąc ostatnie cięcie.- Jak to dobrze, że udałoci się kupić ten muślin - wzięła materiał do rąk, po-dziwiając jego błękitnoseledynowy roślinny wzór.- Przypomina mi tamte lata, kiedy byłaś małą dziew-czynką, a ja każdej wiosny szyłam ci nową sukienkę.- Pamiętam cię z igłą i naparstkiem, w słabymświetle lampy naftowej, jakby to było wczoraj.Myśla-łam wówczas, że bardzo lubisz szyć.- Musiałam szyć - matka uśmiechnęła się.- Z pie-niędzmi zawsze było u nas krucho, a ty i Daniel ro-śliście jak na drożdżach.- Potrząsnęła tkaniną, którazafalowała, niczym kwitnąca łąka.- Podobny jest domateriału, z którego uszyłam ci sukienkę, gdy miałaśdwanaście lat.- Masz rację.Tylko tamten usiany był różowymikwiatami.- Oczywiście! Że też go dotąd pamiętasz, córeczko.- Bardzo lubiłam tę sukienkę, a kiedy z niej wy-rosłam, płakałam.Sarah zachichotała.- Popuszczałam szwy, dokąd się dało, to znaczypóki jeszcze mogłaś oddychać.Może zdecydowałabymsię nawet na wstawianie klinów, gdybyśmy wówczasmieszkali koło jakiegoś miasta, gdzie znalazłabym takisam materiał.- A potem zaczęliśmy wędrować z miejsca namiejsce.Matka kiwnęła głową.Na wspomnienie tych róż-nych miejsc opanował ją smutek.Praca od świtu donocy, pogoń za każdym groszem.A najgorsze w tymwszystkim było to, że nigdzie nie osiedli na dłużeji dzieci nie otarły się nawet o szkołę.I chociaż onasama uczyła je czytania, pisania i rachunków, nic niemogła poradzić na brak przyjaciół-rówieśników.O, tak, prosiła nieraz Charlesa, by wreszcie gdzieśsię zatrzymali, lecz jemu albo nie podobało się akuratto miejsce, albo oświadczał, że potrzebują więcej pie-niędzy.A potem przestała prosić.Żony powinny zo-stawiać mężom swobodę w podejmowaniu decyzji.Kochała i szanowała swojego męża.Oświadczył się jejw momencie, gdy już zaczynała myśleć, że zostaniestarą panną.Wybawił więc ją i była mu za to wdzię-czna całym sercem.Miała wówczas dwadzieścia jeden lat, wiek bardzoniebezpieczny dla panien w jej stronach.Większośćmłodych mężczyzn walczyła w armii Południa, pozo-stali zaś uważali, że jest zbyt uparta i samowolna.Być może i była, ale wiedziała, że Charles Thornjest jej ostatnią szansą.Dlatego nakazała sobie podczasspotkań z nim trzymać język za zębami.Wytrwaław tym postanowieniu i została nagrodzona dobrymmężem i dwójką cudownych dzieci.O dawnej, pier-wszej, szalonej miłości starała się zapomnieć.- Mamo?Sarah zamrugała oczami, budząc się ze wspomnień.- Wybacz, kochanie - sięgnęła po już nawleczonąigłę.- Miałam taki sen na jawie.Katherine wskazała na kupon niebieskiego mate-riału w białe paski, który kupiła dla matki.- A co z tym?- Doceniam, córeczko, że myślisz o mnie, leczczerń żałoby bardziej mi pasuje.Dziewczyna dotknęła spracowanej dłoni matki.Ku-piła tę bawełnę pod wpływem impulsu.Nie mogła jużznieść spłowiałych, wytartych, cerowanych sukienek,które nosiła Sarah.- Tata zawsze lubił cię w niebieskim.Kobieta potrząsnęła głową.- Ludzie wezmą mnie na języki.- A ja myślę, że wszystko, co będą mogli o tobiepowiedzieć, to to, że nigdy nie przyniosłaś mężowiwstydu i zasługujesz na szacunek.Sarah poczuła łzy pod powiekami.Dotknęła mięk-kiego, gładkiego materiału.- Czy naprawdę lubił mnie w niebieskim? - Niebył to jej ulubiony kolor.Przepadała za różowym.Alecokolwiek podobało się Charlesowi, budziło i jej za-chwyt.- Potrzebujesz na gwałt nowej sukienki.Te, w któ-rych chodzisz, jutro mogą rozejść się w rękach.Sarah rozwinęła materiał.Właściwie był bardziejgranatowy, niż niebieski.Pod pewnym kątem,w świetle, nawet całkiem ciemny.W każdym razietrzeba było dużo złej woli, żeby widząc ją w sukniz tego materiału, zarzucić ostentację i kpinę z żałoby.- Dobrze.Uszyję sobie nową sukienkę.Powróciła do pracy.Katherine odprężyła się, cookazało się najlepszym lekarstwem na ból głowy.A kiedy tak patrzyła na pogodną twarz matki, wie-działa, że dokonała wczoraj właściwej decyzji.Jak mogłaby oświadczyć tej słodkiej istocie, że mapakować manatki i wynosić się z domu, bo ona, jejcórka, okazała się nierozważną, płochą, łatwądo zba-łamucenia pannicą? Jak mogłaby zażądać od Daniela,by zrezygnował dla niej ze swoich marzeń?Nie panowała wówczas nad rozwojem wypadków.Była tak zmęczona, tak zbolała na duszy, zaś głos i dło-nie Logana emanowały zniewalającym czarem.Niemiała właściwie najmniejszych szans na skutecznyopór [ Pobierz całość w formacie PDF ]