[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Dobrze.Ale to znaczy,że musisz też zadbać o deser.Dylan poczuł ucisk w żołądku.Sposób, w jakiwypowiedziała to słowo, wywołał kuszące wizje,wśród których było choć bez wątpienia do tegosię nie ograniczało zlizywanie bitej śmietanyz warg.i z innych wrażliwych miejsc seksownejGrace.Może jednak to nie jest taki dobry pomysł.Grace zaczęła się oddalać. Do zobaczenia za godzinę, doktorze Dylanie.Tylko niech to będzie białe wino, dobrze?Dylan rozerwał opakowanie ciasteczek i zaklął podnosem, gdy rozsypały się po całym kuchennym blacie,wszędzie, tylko nie na talerz, na którym miały sięznalezć.Chrupiące ciastka i mleko, zdrowy deser.Grace nie musiała wiedzieć, że wybór deseru zabrał muwięcej czasu niż znalezienie butelki porządnego wina.Wszystko, co zawierało truskawki, czekoladę czy coś,co miało gładką konsystencję, zostało natychmiastwykluczone.Ułożył ciastka na talerzu, po czym skierował się doSeksualne safari 63jadalni.Mały stół zastawił już wcześniej, a teraz stanąłi gapił się na niego.To wyglądało zbyt intymnie, zbyt.sugestywnie.Za bardzo przypominało scenerię uwie-dzenia.Niedobrze.Zgodził się na to małe spotkanie tylko dlatego, żechciał przekonać ją do swoich poglądów.Postawiłciastka na stole.Uznał, że górne oświetlenie to zamało, więc przeszedł się po pokoju i włączył wszyst-kie lampy, a następnie telewizor, w którym znalazłCNN.Położył aktówkę i laptopa obok talerzy.Cof-nął się.Dobrze.Wszystko wyglądało normalniej.Niesugerowało, że ma ochotę na Grace Mattias zamiastjedzenia.Skrzywił się i potarł nieogoloną szczękę.Jeśli to takaodległa myśl, to czemu tak szybko przyszło mu to dogłowy?Zadzwonił telefon stojący na stoliku w rogu.Spoj-rzał na zegarek, po czym podniósł słuchawkę. Dylan, tu Tanja.Zmarszczył czoło.Zastanowiła go pulsująca w tlemuzyka.Najwyrazniej Tanja bawi się lepiej niż on. Słuchaj, właśnie miałam telefon z wydawnictwa.Czy twoja komórka jest włączona?Dylan spojrzał w kierunku aktówki, w której znaj-dował się rzeczony przedmiot wraz z jakimiś pa-pierami. Chyba jej nie włączyłem po locie.Czemu pytasz? Bo ta Diana, z którą usiłowałeś się skontaktować,próbowała się do ciebie dodzwonić. O cholera!Dylan sprawdził jeszcze raz godzinę.Przecież niezapomniał o Dianie.Po całym katastrofalnym dniui zmianie planów w ostatniej chwili był po prostu.64 Tori Carringtonroztargniony.To wszystko.Stan jego umysłu nie miałnic wspólnego z Grace Mattias.Dzwięk trąbki w słuchawce niemal go ogłuszył. Tanja, gdzie ty jesteś? W knajpie jazzowej oczywiście.Nigdy nie byłeśw Chicago?Och, był w Chicago, kilka razy, ale nigdy nawetnie pomyślał o wyprawie do takiego miejsca.W tymmomencie jednak idea ta zdawała mu się dziwniepociągająca.Przeczesał włosy palcami. Muszę lecieć, doktorku.Dobranoc, zobaczymy sięrano.Dylan już miał jej powiedzieć, żeby się nie roz-łączała, ale nie zdążył.Knajpa jazzowa? Każdy szanu-jący się specjalista od promocji spisywałby teraz listępytań dla prowadzącego jutrzejszy program, pracował-by nad strategią, dzięki której zrobiłby jutro jak najlep-sze wrażenie.Och, każdy, ale nie Tanja.Była zbytzajęta przesiadywaniem w knajpie, żeby zaprzątaćsobie głowę czymś tak nużącym, jak praca.Podszedł do stołu i wyjął telefon komórkowy.Rzeczywiście nie włączył go po wyjściu z samolotu.Nacisnął guzik automatycznego wybierania numeruDiany w San Francisco w tym samym momencie, gdyrozległo się pukanie do drzwi.Otworzył drzwi, wsłu-chując się w sygnał.Grace stała w holu szerokouśmiechnięta. Obsługa powiedziała, wchodząc do środka.Przycisnął telefon do ucha i spojrzał za nią.Dopaso-wany, biały top podkreślał bujny biust.Bardzo krótkaspódniczka opinała małą, jędrną pupę. Halo. Cześć.Seksualne safari 65 Dodzwoniłeś się do rezydencji.Szarpnął telefon w bok i wlepił w niego wzrok.Znowu dał się nabrać.Wysłuchał do końca nagraniaDiany, po czym zostawił krótką wiadomość infor-mującą, gdzie jest i jak można się z nim skontaktować.Gdy spojrzał znowu w kierunku stołu, zobaczył, żeGrace już wypakowała jedzenie, które przyniosła zesobą i siedziała teraz, przeżuwając kawałek świeżegofrancuskiego chleba.Założyła za ucho długie, rude loki i uśmiechnęła siędo niego.Dylan nie mógł oderwać wzroku od jej uchai włosów.Diana miała krótkie, jasne, starannieułożone włosy.Włosy Grace były rude, kręcone i.dzikie.Nigdy nie patrzył w ten sposób na włosyDiany.Usiadł, kompletnie oszołomiony.Jakoś nie byłw stanie nic z siebie wykrztusić.To była jednaz kwestii, jakie podejmował w książce: ,,Trzymaj sięz daleka od kobiet, przy których brakuje ci językaw gębie.To podczas takich spotkań zaczynasz myślećinnymi częściami ciała niż mózg .Prawie parsknąłśmiechem na głos. Opowiesz mi ten dowcip? A może to ze mnie sięśmiejesz? zapytała Grace. To nic takiego.Przypomniało mi się, co ktośpowiedział.Zapewniam cię, że to nie ma związkuz tobą. Rozłożył serwetkę na kolanach. Kolacjawygląda doskonale.Jako samotny mężczyzna cenił dobrze przyrządzo-ny posiłek, a ten był rzeczywiście dobrze przyrządzo-ny.Składniki połączono razem tak umiejętnie, żegdyby nie widział ryby i warzyw w jej koszykuw sklepie, podejrzewałby, że to zamówione danie.66 Tori CarringtonSpojrzał na nią przez zmrużone oczy.Takiej możliwo-ści nie można było, oczywiście, wykluczyć.Zdał sobie sprawę z tego, że zapomniał o winie.Przeprosił ją i poszedł do kuchni po butelkę.Najwyraz-niej znała ten rocznik, bo zamruczała z aprobatą.Napełnił jej kieliszek, potem swój i usiadł.Po jej nieustannym przekomarzaniu się rano nagłemilczenie wytrąciło go z równowagi.Tak bardzo, żegdy sięgnęła po chleb stojący koło jego ramienia, prawiewyskoczył ze swoich bojówek. Rany, ale jesteś spięty.Potarł kark. To był ciężki dzień. Nic mi nie mów.Mój był gorszy.Pomyślał, że lepiej nie ciągnąć dalej tej rozmowy,bo Grace może odkryć, że jego zachowanie niema nic wspólnego z dniem, a bardziej z jej bli-skością.Patrzył, jak bierze na widelec szparag i nadgryzakońcówkę.Ryba, którą miał w ustach, zmieniła sięw papier ścierny.Nagle stracił zdolność przełykania.To niewątpliwy sygnał, że jego zainteresowanie jejosobą przybiera naprawdę zły obrót.Zmusił się do skupienia wzroku na swoim talerzu.Milczenie zalegające między nimi zostawiało za dużomiejsca dla myśli.Powinien był nastawić głośniejCNN.Wygląd Grace bynajmniej nie poprawiał sytuacji.Choć miał podejrzenia, że bez względu na to, co GraceMattias miałaby na sobie, promieniowałaby seksapi-lem z taką siłą, że mogłaby wywołać trzecią wojnęświatową.Jej urok go oplatał, otaczał zmysłową mgieł-ką.Kręciło mu się w głowie.Grace cicho odchrząknęła.Dzwięk, w którym nieSeksualne safari 67powinno kryć się nic niezwykłego, zabrzmiał jakośnisko i dwuznacznie.Niemal jak mruczenie kota [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl trzylatki.xlx.pl
. Dobrze.Ale to znaczy,że musisz też zadbać o deser.Dylan poczuł ucisk w żołądku.Sposób, w jakiwypowiedziała to słowo, wywołał kuszące wizje,wśród których było choć bez wątpienia do tegosię nie ograniczało zlizywanie bitej śmietanyz warg.i z innych wrażliwych miejsc seksownejGrace.Może jednak to nie jest taki dobry pomysł.Grace zaczęła się oddalać. Do zobaczenia za godzinę, doktorze Dylanie.Tylko niech to będzie białe wino, dobrze?Dylan rozerwał opakowanie ciasteczek i zaklął podnosem, gdy rozsypały się po całym kuchennym blacie,wszędzie, tylko nie na talerz, na którym miały sięznalezć.Chrupiące ciastka i mleko, zdrowy deser.Grace nie musiała wiedzieć, że wybór deseru zabrał muwięcej czasu niż znalezienie butelki porządnego wina.Wszystko, co zawierało truskawki, czekoladę czy coś,co miało gładką konsystencję, zostało natychmiastwykluczone.Ułożył ciastka na talerzu, po czym skierował się doSeksualne safari 63jadalni.Mały stół zastawił już wcześniej, a teraz stanąłi gapił się na niego.To wyglądało zbyt intymnie, zbyt.sugestywnie.Za bardzo przypominało scenerię uwie-dzenia.Niedobrze.Zgodził się na to małe spotkanie tylko dlatego, żechciał przekonać ją do swoich poglądów.Postawiłciastka na stole.Uznał, że górne oświetlenie to zamało, więc przeszedł się po pokoju i włączył wszyst-kie lampy, a następnie telewizor, w którym znalazłCNN.Położył aktówkę i laptopa obok talerzy.Cof-nął się.Dobrze.Wszystko wyglądało normalniej.Niesugerowało, że ma ochotę na Grace Mattias zamiastjedzenia.Skrzywił się i potarł nieogoloną szczękę.Jeśli to takaodległa myśl, to czemu tak szybko przyszło mu to dogłowy?Zadzwonił telefon stojący na stoliku w rogu.Spoj-rzał na zegarek, po czym podniósł słuchawkę. Dylan, tu Tanja.Zmarszczył czoło.Zastanowiła go pulsująca w tlemuzyka.Najwyrazniej Tanja bawi się lepiej niż on. Słuchaj, właśnie miałam telefon z wydawnictwa.Czy twoja komórka jest włączona?Dylan spojrzał w kierunku aktówki, w której znaj-dował się rzeczony przedmiot wraz z jakimiś pa-pierami. Chyba jej nie włączyłem po locie.Czemu pytasz? Bo ta Diana, z którą usiłowałeś się skontaktować,próbowała się do ciebie dodzwonić. O cholera!Dylan sprawdził jeszcze raz godzinę.Przecież niezapomniał o Dianie.Po całym katastrofalnym dniui zmianie planów w ostatniej chwili był po prostu.64 Tori Carringtonroztargniony.To wszystko.Stan jego umysłu nie miałnic wspólnego z Grace Mattias.Dzwięk trąbki w słuchawce niemal go ogłuszył. Tanja, gdzie ty jesteś? W knajpie jazzowej oczywiście.Nigdy nie byłeśw Chicago?Och, był w Chicago, kilka razy, ale nigdy nawetnie pomyślał o wyprawie do takiego miejsca.W tymmomencie jednak idea ta zdawała mu się dziwniepociągająca.Przeczesał włosy palcami. Muszę lecieć, doktorku.Dobranoc, zobaczymy sięrano.Dylan już miał jej powiedzieć, żeby się nie roz-łączała, ale nie zdążył.Knajpa jazzowa? Każdy szanu-jący się specjalista od promocji spisywałby teraz listępytań dla prowadzącego jutrzejszy program, pracował-by nad strategią, dzięki której zrobiłby jutro jak najlep-sze wrażenie.Och, każdy, ale nie Tanja.Była zbytzajęta przesiadywaniem w knajpie, żeby zaprzątaćsobie głowę czymś tak nużącym, jak praca.Podszedł do stołu i wyjął telefon komórkowy.Rzeczywiście nie włączył go po wyjściu z samolotu.Nacisnął guzik automatycznego wybierania numeruDiany w San Francisco w tym samym momencie, gdyrozległo się pukanie do drzwi.Otworzył drzwi, wsłu-chując się w sygnał.Grace stała w holu szerokouśmiechnięta. Obsługa powiedziała, wchodząc do środka.Przycisnął telefon do ucha i spojrzał za nią.Dopaso-wany, biały top podkreślał bujny biust.Bardzo krótkaspódniczka opinała małą, jędrną pupę. Halo. Cześć.Seksualne safari 65 Dodzwoniłeś się do rezydencji.Szarpnął telefon w bok i wlepił w niego wzrok.Znowu dał się nabrać.Wysłuchał do końca nagraniaDiany, po czym zostawił krótką wiadomość infor-mującą, gdzie jest i jak można się z nim skontaktować.Gdy spojrzał znowu w kierunku stołu, zobaczył, żeGrace już wypakowała jedzenie, które przyniosła zesobą i siedziała teraz, przeżuwając kawałek świeżegofrancuskiego chleba.Założyła za ucho długie, rude loki i uśmiechnęła siędo niego.Dylan nie mógł oderwać wzroku od jej uchai włosów.Diana miała krótkie, jasne, starannieułożone włosy.Włosy Grace były rude, kręcone i.dzikie.Nigdy nie patrzył w ten sposób na włosyDiany.Usiadł, kompletnie oszołomiony.Jakoś nie byłw stanie nic z siebie wykrztusić.To była jednaz kwestii, jakie podejmował w książce: ,,Trzymaj sięz daleka od kobiet, przy których brakuje ci językaw gębie.To podczas takich spotkań zaczynasz myślećinnymi częściami ciała niż mózg .Prawie parsknąłśmiechem na głos. Opowiesz mi ten dowcip? A może to ze mnie sięśmiejesz? zapytała Grace. To nic takiego.Przypomniało mi się, co ktośpowiedział.Zapewniam cię, że to nie ma związkuz tobą. Rozłożył serwetkę na kolanach. Kolacjawygląda doskonale.Jako samotny mężczyzna cenił dobrze przyrządzo-ny posiłek, a ten był rzeczywiście dobrze przyrządzo-ny.Składniki połączono razem tak umiejętnie, żegdyby nie widział ryby i warzyw w jej koszykuw sklepie, podejrzewałby, że to zamówione danie.66 Tori CarringtonSpojrzał na nią przez zmrużone oczy.Takiej możliwo-ści nie można było, oczywiście, wykluczyć.Zdał sobie sprawę z tego, że zapomniał o winie.Przeprosił ją i poszedł do kuchni po butelkę.Najwyraz-niej znała ten rocznik, bo zamruczała z aprobatą.Napełnił jej kieliszek, potem swój i usiadł.Po jej nieustannym przekomarzaniu się rano nagłemilczenie wytrąciło go z równowagi.Tak bardzo, żegdy sięgnęła po chleb stojący koło jego ramienia, prawiewyskoczył ze swoich bojówek. Rany, ale jesteś spięty.Potarł kark. To był ciężki dzień. Nic mi nie mów.Mój był gorszy.Pomyślał, że lepiej nie ciągnąć dalej tej rozmowy,bo Grace może odkryć, że jego zachowanie niema nic wspólnego z dniem, a bardziej z jej bli-skością.Patrzył, jak bierze na widelec szparag i nadgryzakońcówkę.Ryba, którą miał w ustach, zmieniła sięw papier ścierny.Nagle stracił zdolność przełykania.To niewątpliwy sygnał, że jego zainteresowanie jejosobą przybiera naprawdę zły obrót.Zmusił się do skupienia wzroku na swoim talerzu.Milczenie zalegające między nimi zostawiało za dużomiejsca dla myśli.Powinien był nastawić głośniejCNN.Wygląd Grace bynajmniej nie poprawiał sytuacji.Choć miał podejrzenia, że bez względu na to, co GraceMattias miałaby na sobie, promieniowałaby seksapi-lem z taką siłą, że mogłaby wywołać trzecią wojnęświatową.Jej urok go oplatał, otaczał zmysłową mgieł-ką.Kręciło mu się w głowie.Grace cicho odchrząknęła.Dzwięk, w którym nieSeksualne safari 67powinno kryć się nic niezwykłego, zabrzmiał jakośnisko i dwuznacznie.Niemal jak mruczenie kota [ Pobierz całość w formacie PDF ]