X


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Szczerze mówiąc, Nykki i mnienie najlepiej się układa. zaczął ostrożnie Burke.Sara dostrzegła na twarzy Ivesa przebłysk zadowolenia. Nykki.Więc to ona jest w środku?  dociekała Sara, uświadamiając sobie, że to dzięki niej Clairemogła w ostatniej chwili zorganizować zastępstwo. Tak  potwierdził posępnie Burke. Proszę im powiedzieć, żeby mnie wpuścili.Burke westchnął i przywołał gestem drągala, który po-słusznie ich przepuścił.Claire nie skończyła jeszcze wystąpienia.Nykki wodziła za nią szklistym wzrokiem.Sara podążyła na-przód bocznym przejściem, uważnie się rozglądając. Camus powiedział, że człowiek, żyjąc, zmierza ku nieuchronnej śmierci  mówiła Claire. %7łyciezawiera więc w sobie zalążek śmierci.Przyjrzyjmy się teraz Dianie.Jej zaangażowaniu w kampanię zwalczaniamin przeciwpiechotnych.Przeczuwała nagły, śmiertelny wybuch.Musiała.Camus zresztą również zginął wwypadku samochodowym.Bał się aut i miał w kieszeni bilet kolejowy.A Bront� miała obsesję na punkciechoroby, zgadza się? Mhm. Nykki się zastanowiła. Całe jej rodzeństwo zmarło wskutek różnych chorób, więcchyba tak. Wydaje mi się, że to Yeats powiedział kiedyś, że Charlotte Bront� była płomieniem, który marzył,by rozgorzeć ogniem. Nic podobnego!  wypaliła Sara z widowni.Głowy wszystkich zwróciły się w jej stronę. Cóż, wiem, że mniej więcej taka była wymowa jego słów  zapewniła ją Claire, zupełnie niezbita ztropu. Yeats nigdy czegoś takiego nie powiedział.Co więcej.Ochroniarze spieszyli już ku niej przejściami, a podekscytowani słuchacze obracali się na krzesłach. Co więcej, to ciekawe, że wykorzystujesz tu filozofię siostrzanego wsparcia, podczas gdy prywatnieucieleśniasz wszelkie negatywne stereotypy, począwszy od czarnej wdowy, a skończywszy na rozpustnicy.Ochroniarz ujął już Sarę żelaznym chwytem za ręce i zamierzał ją zesłać na długie akademickie wygna-nie.RLT  Uważam  zaczęła Claire, sygnalizując ochroniarzom, że zażegna tę niegrozną sprzeczkę  że naj-lepiej ujęła to Virginia Woolf:  Kobiety są surowe wobec innych kobiet".Gdy zdarzy mi się jakąś podziwiać,wiele od niej wymagam.Jeżeli widzę, że nie osiąga poziomu doskonałości, na który ją stać, bez najmniejszychwyrzutów sumienia popycham ją lekko ku jej prawdziwemu przeznaczeniu. Czy równie  lekko" popchnęłaś różę do próby samobójczej?Claire otrzymała cios między oczy.Słuchacze wyprężyli się na krzesłach, oczekując odwetu. Claire  ciągnęła Sara  przecież tobie brak wglądu, jesteś pozbawiona prawdziwych uczuć, więcjak śmiesz zakładać, że wiesz, co dla nas najlepsze? Hmm.Kobieta Zraniona.Jakież to banalne, jakie oklepane. westchnęła Claire, przytaczającsprawdzony argument. I kto tu mówi o wyświechtanych stereotypach? Rozpustnica i intrygantka  skontrowała Sara. Wypraszam sobie  sprzeciwiła się Claire. Przecież urodzisz dziecko Paula. Co takiego?Sara nieomylnie wychwyciła niezbyt donośny męski głos. Paul?  zawołała.Oczywiście, że nie mogło go tu zabraknąć. To nieprawda  wykrztusił przytłumiony głos.Stawał się coraz wyrazniejszy. Co? Cóż  wyjaśniła Claire  powiedzmy, że jest duchowym ojcem. Chodzmy  szepnął Paul, stojąc już przy Sarze i ciągnąc ją za łokieć.Wyprowadził ją na zewnątrz.Usłyszała jeszcze, jak Claire odzyskuje rezon.Przecież stale ktoś przerywał jej wypowiedzi.Potraktowała tojako komplement. Dobrze się czujesz?  spytał Paul, gdy znalezli się na chodniku.Słońce zaczynało już zachodzić, ana ulicach panował tłok  jak zwykle pod koniec lata i po godzinach pracy.Ludzie zmierzali do barów i ka-wiarni.Sara wtopiła się w tłum.Szła szybkim krokiem, a Paul podążał za nią. Naprawdę? To naprawdę możliwe? Ty i Claire? Saro, Claire i ja nie jesteśmy parą. Przecież powiedziała, że jest twoje, no, dziecko. Nazywa mnie jego duchowym ojcem, ponieważ poznałem ją z ojcem biologicznym  z Dellem.Pamiętasz go? To ten od Tupaca Shakura i Becketta.Wkręcił się na stypendium na moje miejsce.W tym czasiespotkałem Claire.Chyba ją obraził na jakimś panelu, a ona uznała, że to seksowne.Nie wiem.Nie chce sięprzyznać.Opowiada jakieś dziwactwa  że ojcostwo biologiczne to burżuazyjne frazesy.Zawsze miała pro-blemy z właściwym doborem słów.Sara przystanęła. Więc nie jesteście razem? Nie.Odczuła tak wielką ulgę, że zachciało jej się płakać.Jego widok  taki znajomy  sprawił, że jej ciałoprzeszył ból.Gniew, którym kipiała jeszcze kilka minut wcześniej, zdążył się ulotnić.RLT  Wiesz, od dawna zamierzałem do ciebie zadzwonić  zaczął ostrożnie Paul.Nie tak sobie wyobra-żał ich kolejne spotkanie.Sara uciekała wzrokiem, unikała spojrzenia prosto w oczy.Patrzyła na małe księgar-nie i sklepy muzyczne z płytami z drugiej ręki, powoli wypierane z tej dzielnicy przez przestronne butiki ofe-rujące pościel i świece po wygórowanych cenach. Kiedy skończyło mi się stypendium  ciągnął Paul, tłu-macząc się właściwie bez powodu  przyjechałem do Paryża, pracowałem jako pomywacz, wpadłem w dołeki już miałem wracać do domu.Wtedy w jakiejś restauracji spotkałem Claire. Zmywałeś gary? Tak  potwierdził z zażenowaniem. Robiłem dokładnie to, co Orwell.Czasami marzenia na-prawdę się spełniają. I co? Gorsze od samego mycia garów jest tylko zmywanie u Francuzów.Sara mimowolnie wybuchnęła nadgorliwym śmiechem kogoś, kto rozpaczliwie szuka ujścia dla swoichemocji. To wcale nie jest takie śmieszne. Owszem, jest.Paul przyjrzał się dziewczynie, jej wysportowanej sylwetce, elegancko ułożonym włosom, nowej, do-pasowanej skórzanej kurtce.Te zmiany sprawiły, że poczuł się słaby.Wyglądała fantastycznie.Jakże męczącabywa atrakcyjność dawnych partnerów. Zwietnie wyglądasz  powiedział bez emocji, po prostu konstatując fakt i wypełniając lukę w roz-mowie.Sara rozpoczęła kiedyś jedną z wielu wersji rozprawy o Bront� stwierdzeniem, że wszystkie wspaniałeopowieści dotyczą powrotów: Jane Eyre wraca do Rochestera, M.Paul do Lucy w Vilette, a Heathcliff do Ca-thy i Wichrowych Wzgórz.Przypomniała to sobie, gdy spostrzegła, że stoją z Paulem przed sklepem muzycz-nym, skąd dobiegała melodia kiczowatej, jak na ironię, amerykańskiej popowej piosenki: I just wanna keep onlovin' you [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • trzylatki.xlx.pl
  • Drogi użytkowniku!

    W trosce o komfort korzystania z naszego serwisu chcemy dostarczać Ci coraz lepsze usługi. By móc to robić prosimy, abyś wyraził zgodę na dopasowanie treści marketingowych do Twoich zachowań w serwisie. Zgoda ta pozwoli nam częściowo finansować rozwój świadczonych usług.

    Pamiętaj, że dbamy o Twoją prywatność. Nie zwiększamy zakresu naszych uprawnień bez Twojej zgody. Zadbamy również o bezpieczeństwo Twoich danych. Wyrażoną zgodę możesz cofnąć w każdej chwili.

     Tak, zgadzam siÄ™ na nadanie mi "cookie" i korzystanie z danych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu dopasowania treÅ›ci do moich potrzeb. PrzeczytaÅ‚em(am) PolitykÄ™ prywatnoÅ›ci. Rozumiem jÄ… i akceptujÄ™.

     Tak, zgadzam siÄ™ na przetwarzanie moich danych osobowych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu personalizowania wyÅ›wietlanych mi reklam i dostosowania do mnie prezentowanych treÅ›ci marketingowych. PrzeczytaÅ‚em(am) PolitykÄ™ prywatnoÅ›ci. Rozumiem jÄ… i akceptujÄ™.

    Wyrażenie powyższych zgód jest dobrowolne i możesz je w dowolnym momencie wycofać poprzez opcję: "Twoje zgody", dostępnej w prawym, dolnym rogu strony lub poprzez usunięcie "cookies" w swojej przeglądarce dla powyżej strony, z tym, że wycofanie zgody nie będzie miało wpływu na zgodność z prawem przetwarzania na podstawie zgody, przed jej wycofaniem.