[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Robbie był bardzo podobny do Owena, miałtakie same rysy twarzy i równie ciemne oczy.Był wysoki jak na swój wiek i pewnie kiedyśprzerośnie ojca.Eden przerosła matkę o dziesięć centymetrów; wzrost był jedynąodziedziczoną po Owenie cechą.Ojciec objął ją i mocno przytulił do serca. Witaj, kochanie.Nareszcie jesteś.Nie mogłem się wprost doczekać.Eden pocałowała go w policzek. Och, tatusiu, nie masz pojęcia, jak się cieszę, że cię widzę. Miałaś wygodną podróż? Tak. Rozpromieniona spojrzała na chłopca, który patrzył na nią wielkimi poważnymioczami. Czy to mój braciszek?Wyciągnęła do niego rękę, ale Robbie uśmiechnął się, podskoczył i objął ją wpół. Tatuś mówił, że jesteś piękna.Zostań u nas na zawsze. Serdecznie dziękuję za zaproszenie szepnęła wzruszona. Jestem pewna, że sięzaprzyjaznimy.Mam coś dla ciebie. Co? Co? Nie powiem, bo to niespodzianka.Ale mam nadzieję, że ci się spodoba.Owen patrzył na nich, promieniejąc ze szczęścia i nawet nie starając się ukryćwzruszenia. Zostawię was na chwilę i pójdę po bagaż. Będę jej pilnował. Robbie wziął Eden za rękę. Mamusia jest w domu rzekł, gdyusiedli. Nie chciała pozwolić mi jechać i była awantura, aż przyszedł tatuś i powiedział, żemnie zabierze.Eden nie dała po sobie poznać, że ta informacja ją zmartwiła. Dobrze, że przyjechałeś, bo nie mogłam si^doczekać spotkania z tobą.Bardzo sięcieszę, że mam takiego braciszka.Wykapany tatuś. Wszyscy tak mówią. Chłopiec oparł łokcie na kolanach, a głowę na dłoniach, izamyślił się. Czemu ty nie jesteś do niego podobna?. Bo jestem wykapaną mamą. Aha.Pokazać ci, jak strzelam palcami? Brawo, ja tak nie potrafię. %7łeby jak najprędzej zakończyć spektakl wykręcaniapalców, zapytała: Gdzie jest twoja szkoła? Blisko domu?Robbie pokręcił głową. Nie.Chodzę do Seymour College.Strasznie tam nudno.Nie lubię szkoły, chociażwszystko nam wolno.Wiesz, jak chcemy, to możemy iść na boisko zagrać w piłkę zamiastsiedzieć na lekcji.Dobrze się uczę. To ci się chwali. Moja pani mówi, że jestem zdolny i mam dobrą pamięć.Gdy miałem trzy lata, jużumiałem czytać.Z matematyki jestem najlepszy.Tatuś chciał, żebym chodził do St.Anthony s i tam jezdziłbym autobusem.Ale mama zapisała mnie do tej szkoły i sama mniewozi.Zawsze awanturuje się, gdy przyjedzie i mnie nie widzi.Mama stale krzyczy.Razpowiedziała coś okropnego i teraz moja pani jest chora po każdym spotkaniu.Mama boi się,że ktoś mnie porwie. Och, niemożliwe.Eden przeraziła się.Wiedziała, że ojciec jest bardzo bogaty, lecz porwanie nie przyszłojej do głowy. Tatuś mówi, że wszyscy złodzieje się go boją. Chłopiec wybuchnął zarazliwymśmiechem. Wujek Lang też nie wierzy w porwanie. O? Raz słyszałem, jak powiedział, że mama powinna grać w melodramatach.Musiałemsprawdzić w słowniku, co to melodramat. Mamusia na pewno bardzo cię kocha i dlatego tak się o ciebie niepokoi. Na nic mi nie pozwala poskarżył się Robbie. Nie puszcza mnie na zabawy doinnych dzieci.Ale tatuś czasem pozwala, bo mówi, że przez mamę nie mam normalnegodzieciństwa.Eden nie bardzo wiedziała, jak na to zareagować, ale z kłopotliwej sytuacji wybawiło jąnadejście ojca. O czym rozmawiacie z takim przejęciem? zapytał Owen. O niczym ważnym odparł Robbie i zaczął skakać wokół wózka z walizkami. Mogępchać? Oczywiście.W samochodzie Eden usiadła z tyłu, ponieważ Robbie koniecznie chciał trzymać ją zarękę.Gdy zjechali z autostrady, ich oczom ukazała się szmaragdowa woda i zielone wysepki.Po obu stronach drogi rosły bujne, dzikie bugenwille, które dały początek wielu odmianom. Eden, patrz! zawołał podniecony chłopiec. Już widać nasz dom.Ten biały nawzgórzu.Wujek Lang mówi, że wygląda jak czapla odpoczywająca w przelocie.Wujek jestmoim ojcem chrzestnym [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl trzylatki.xlx.pl
.Robbie był bardzo podobny do Owena, miałtakie same rysy twarzy i równie ciemne oczy.Był wysoki jak na swój wiek i pewnie kiedyśprzerośnie ojca.Eden przerosła matkę o dziesięć centymetrów; wzrost był jedynąodziedziczoną po Owenie cechą.Ojciec objął ją i mocno przytulił do serca. Witaj, kochanie.Nareszcie jesteś.Nie mogłem się wprost doczekać.Eden pocałowała go w policzek. Och, tatusiu, nie masz pojęcia, jak się cieszę, że cię widzę. Miałaś wygodną podróż? Tak. Rozpromieniona spojrzała na chłopca, który patrzył na nią wielkimi poważnymioczami. Czy to mój braciszek?Wyciągnęła do niego rękę, ale Robbie uśmiechnął się, podskoczył i objął ją wpół. Tatuś mówił, że jesteś piękna.Zostań u nas na zawsze. Serdecznie dziękuję za zaproszenie szepnęła wzruszona. Jestem pewna, że sięzaprzyjaznimy.Mam coś dla ciebie. Co? Co? Nie powiem, bo to niespodzianka.Ale mam nadzieję, że ci się spodoba.Owen patrzył na nich, promieniejąc ze szczęścia i nawet nie starając się ukryćwzruszenia. Zostawię was na chwilę i pójdę po bagaż. Będę jej pilnował. Robbie wziął Eden za rękę. Mamusia jest w domu rzekł, gdyusiedli. Nie chciała pozwolić mi jechać i była awantura, aż przyszedł tatuś i powiedział, żemnie zabierze.Eden nie dała po sobie poznać, że ta informacja ją zmartwiła. Dobrze, że przyjechałeś, bo nie mogłam si^doczekać spotkania z tobą.Bardzo sięcieszę, że mam takiego braciszka.Wykapany tatuś. Wszyscy tak mówią. Chłopiec oparł łokcie na kolanach, a głowę na dłoniach, izamyślił się. Czemu ty nie jesteś do niego podobna?. Bo jestem wykapaną mamą. Aha.Pokazać ci, jak strzelam palcami? Brawo, ja tak nie potrafię. %7łeby jak najprędzej zakończyć spektakl wykręcaniapalców, zapytała: Gdzie jest twoja szkoła? Blisko domu?Robbie pokręcił głową. Nie.Chodzę do Seymour College.Strasznie tam nudno.Nie lubię szkoły, chociażwszystko nam wolno.Wiesz, jak chcemy, to możemy iść na boisko zagrać w piłkę zamiastsiedzieć na lekcji.Dobrze się uczę. To ci się chwali. Moja pani mówi, że jestem zdolny i mam dobrą pamięć.Gdy miałem trzy lata, jużumiałem czytać.Z matematyki jestem najlepszy.Tatuś chciał, żebym chodził do St.Anthony s i tam jezdziłbym autobusem.Ale mama zapisała mnie do tej szkoły i sama mniewozi.Zawsze awanturuje się, gdy przyjedzie i mnie nie widzi.Mama stale krzyczy.Razpowiedziała coś okropnego i teraz moja pani jest chora po każdym spotkaniu.Mama boi się,że ktoś mnie porwie. Och, niemożliwe.Eden przeraziła się.Wiedziała, że ojciec jest bardzo bogaty, lecz porwanie nie przyszłojej do głowy. Tatuś mówi, że wszyscy złodzieje się go boją. Chłopiec wybuchnął zarazliwymśmiechem. Wujek Lang też nie wierzy w porwanie. O? Raz słyszałem, jak powiedział, że mama powinna grać w melodramatach.Musiałemsprawdzić w słowniku, co to melodramat. Mamusia na pewno bardzo cię kocha i dlatego tak się o ciebie niepokoi. Na nic mi nie pozwala poskarżył się Robbie. Nie puszcza mnie na zabawy doinnych dzieci.Ale tatuś czasem pozwala, bo mówi, że przez mamę nie mam normalnegodzieciństwa.Eden nie bardzo wiedziała, jak na to zareagować, ale z kłopotliwej sytuacji wybawiło jąnadejście ojca. O czym rozmawiacie z takim przejęciem? zapytał Owen. O niczym ważnym odparł Robbie i zaczął skakać wokół wózka z walizkami. Mogępchać? Oczywiście.W samochodzie Eden usiadła z tyłu, ponieważ Robbie koniecznie chciał trzymać ją zarękę.Gdy zjechali z autostrady, ich oczom ukazała się szmaragdowa woda i zielone wysepki.Po obu stronach drogi rosły bujne, dzikie bugenwille, które dały początek wielu odmianom. Eden, patrz! zawołał podniecony chłopiec. Już widać nasz dom.Ten biały nawzgórzu.Wujek Lang mówi, że wygląda jak czapla odpoczywająca w przelocie.Wujek jestmoim ojcem chrzestnym [ Pobierz całość w formacie PDF ]