[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ojciec poklepał ją po ramieniu i wyjął portfel. Przyniesiesz nam trochę czekolady?Maggie przechyliła się. Czy ja też dostanę trochę pieniędzy?Potem przyjrzała się portfelowi.119RLT Kto to? Och. ojciec sprawiał wrażenie zawstydzonego to po prostuartykuł, który wyciąłem.Chciałem dać go Rose. Tato odezwała się Rose. To Lou Dobbs z CNN. Zgadza się odrzekł ojciec. Nosisz w portfelu zdjęcie Lou Dobbsa? Nie jego zdjęcie.Artykuł.O programie emerytalnym.Jest bardzodobry. Masz tam nasze zdjęcia? chciała wiedzieć Maggie, wyrywając muportfel z ręki. Czy tylko jakiegoś tam Lou?Przejrzała fotografie.Rose też zerknęła.Były zdjęcia szkolne jej iMaggie, odpowiednio z szóstej i czwartej klasy Zdjęcie Michaela i Carolinew dniu ich ślubu niepozowane, na którym Caroline próbowała zdmuchnąćsobie welon z czoła, a Michael wpatrywał się w nią.Nie było, zanotowałaRose, zdjęcia Michaela i Sydelle.Zastanawiała się, czy Sydelle też tozauważyła.Sądząc po lodowatej minie i sposobie, w jaki jej małe oczkawpatrywały się nieruchomo przed siebie, Rose domyśliła się, że odpowiedzbrzmi twierdząco. Lećcie, Orły, do ataku! facet z tyłu wrzeszczał jej do ucha, a wfinale beknął.Rose zerwała się na równe nogi i poszła do rozbrzmiewającejechem hali, w której hulał wiatr.Zakupiła tam kubek wodnistej czekolady ihot doga w wygniecionej białej bułce, którego pożarła w czterechgigantycznych kęsach.Potem oparła się o poręcz i oczyściła szalik z resztekdodatków do hot doga, jakie na nim zostały, licząc minuty dzielące ją odspotkania z Jimem o ósmej na kolacji. Chwila , przypomniała sobie.Kupiła jeszcze trzy kubki gorącej czekolady i ostrożnie zaniosła je rodzinie.120RLT12 Pani Lefkowitz? Ella stukała mocno w aluminiowe drzwi,opierając tacę z lunchem o biodro. Dzień dobry! Idz do diabła! dobiegł ją ze środka bełkotliwy głos.Ellawestchnęła i dobijała się dalej. Lunch! zawołała najweselej jak umiała. Spieprzaj! krzyknęła pani Lefkowitz.Pani Lefkowitz miaławylew, a okres jej rekonwalescencji niefortunnie nałożył się na tydzień, gdyw Golden Acres mieli nie kodowane HBO.HBO nadawało programMargaret Cho i od tego czasu pani Lefkowitz nazywała Ellę MistrzyniąDup , śmiejąc się na całe gardło za każdym razem, gdy to wymówiła. Mam zupę! Ella nie poddawała się.Chwila ciszy z drugiej strony drzwi. Krem z pieczarek? zapytała pani Lefkowitz z nadzieją w głosie. Z groszku.Jeszcze jedna chwila ciszy, potem drzwi się uchyliły i oto stanęła wnich pani Lefkowitz metr czterdzieści siedem, zmierzwione siwe włosysterczące w różnych kierunkach; miała na sobie różową bluzę i dopasowanedo niej spodnie od dresu oraz zrobione na drutach różowo białe kapcie.Wcoś takiego ubiera się niemowlaka, pomyślała Ella i starała się nieuśmiechnąć na ten widok, podczas gdy ostatnia klientka, której miaładostarczyć posiłek tego dnia, piorunowała ją wściekłym wzrokiem. Groszek jest do dupy powiedziała pani Lefkowitz.Lewy kącik jejust opadał lekko, a lewe ramię trzymała mocno przy boku, zgięte poddziwnym kątem.Popatrzyła na Ellę z nadzieją. Może pani mogłaby zrobićmi krem z pieczarek?121RLT A ma pani jakiś? Pewnie, pewnie, że mam pani Lefkowitz powłócząc nogamiskierowała się w stronę kuchni.Jej drobna sylwetka topiła się w całej tejróżowej przędzy.Ella podążyła za nią, kładąc na stole w kuchni tacę zlunchem. Przepraszam, że nakrzyczałam, ale myślałam, że to ktoś inny. Kto? ", chciała zapytać Ella.Jeśli się nie myliła, była jedyną osobą, którawidywała panią Lefkowitz, poza lekarzami i pielęgniarką, któraprzychodziła do staruszki trzy razy w tygodniu. Mój syn dodała pani Lefkowitz.Odwróciła się do Elli z puszkązupy Campbella w prawej ręce. Mówi pani do syna, żeby sp.przał? Ella nie potrafiła zmusić siędo powtórzenia słów pani Lefkowitz. Dzisiejsza młodzież pani Lefkowitz wyglądała na zadowoloną zsiebie [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl trzylatki.xlx.pl
.Ojciec poklepał ją po ramieniu i wyjął portfel. Przyniesiesz nam trochę czekolady?Maggie przechyliła się. Czy ja też dostanę trochę pieniędzy?Potem przyjrzała się portfelowi.119RLT Kto to? Och. ojciec sprawiał wrażenie zawstydzonego to po prostuartykuł, który wyciąłem.Chciałem dać go Rose. Tato odezwała się Rose. To Lou Dobbs z CNN. Zgadza się odrzekł ojciec. Nosisz w portfelu zdjęcie Lou Dobbsa? Nie jego zdjęcie.Artykuł.O programie emerytalnym.Jest bardzodobry. Masz tam nasze zdjęcia? chciała wiedzieć Maggie, wyrywając muportfel z ręki. Czy tylko jakiegoś tam Lou?Przejrzała fotografie.Rose też zerknęła.Były zdjęcia szkolne jej iMaggie, odpowiednio z szóstej i czwartej klasy Zdjęcie Michaela i Carolinew dniu ich ślubu niepozowane, na którym Caroline próbowała zdmuchnąćsobie welon z czoła, a Michael wpatrywał się w nią.Nie było, zanotowałaRose, zdjęcia Michaela i Sydelle.Zastanawiała się, czy Sydelle też tozauważyła.Sądząc po lodowatej minie i sposobie, w jaki jej małe oczkawpatrywały się nieruchomo przed siebie, Rose domyśliła się, że odpowiedzbrzmi twierdząco. Lećcie, Orły, do ataku! facet z tyłu wrzeszczał jej do ucha, a wfinale beknął.Rose zerwała się na równe nogi i poszła do rozbrzmiewającejechem hali, w której hulał wiatr.Zakupiła tam kubek wodnistej czekolady ihot doga w wygniecionej białej bułce, którego pożarła w czterechgigantycznych kęsach.Potem oparła się o poręcz i oczyściła szalik z resztekdodatków do hot doga, jakie na nim zostały, licząc minuty dzielące ją odspotkania z Jimem o ósmej na kolacji. Chwila , przypomniała sobie.Kupiła jeszcze trzy kubki gorącej czekolady i ostrożnie zaniosła je rodzinie.120RLT12 Pani Lefkowitz? Ella stukała mocno w aluminiowe drzwi,opierając tacę z lunchem o biodro. Dzień dobry! Idz do diabła! dobiegł ją ze środka bełkotliwy głos.Ellawestchnęła i dobijała się dalej. Lunch! zawołała najweselej jak umiała. Spieprzaj! krzyknęła pani Lefkowitz.Pani Lefkowitz miaławylew, a okres jej rekonwalescencji niefortunnie nałożył się na tydzień, gdyw Golden Acres mieli nie kodowane HBO.HBO nadawało programMargaret Cho i od tego czasu pani Lefkowitz nazywała Ellę MistrzyniąDup , śmiejąc się na całe gardło za każdym razem, gdy to wymówiła. Mam zupę! Ella nie poddawała się.Chwila ciszy z drugiej strony drzwi. Krem z pieczarek? zapytała pani Lefkowitz z nadzieją w głosie. Z groszku.Jeszcze jedna chwila ciszy, potem drzwi się uchyliły i oto stanęła wnich pani Lefkowitz metr czterdzieści siedem, zmierzwione siwe włosysterczące w różnych kierunkach; miała na sobie różową bluzę i dopasowanedo niej spodnie od dresu oraz zrobione na drutach różowo białe kapcie.Wcoś takiego ubiera się niemowlaka, pomyślała Ella i starała się nieuśmiechnąć na ten widok, podczas gdy ostatnia klientka, której miaładostarczyć posiłek tego dnia, piorunowała ją wściekłym wzrokiem. Groszek jest do dupy powiedziała pani Lefkowitz.Lewy kącik jejust opadał lekko, a lewe ramię trzymała mocno przy boku, zgięte poddziwnym kątem.Popatrzyła na Ellę z nadzieją. Może pani mogłaby zrobićmi krem z pieczarek?121RLT A ma pani jakiś? Pewnie, pewnie, że mam pani Lefkowitz powłócząc nogamiskierowała się w stronę kuchni.Jej drobna sylwetka topiła się w całej tejróżowej przędzy.Ella podążyła za nią, kładąc na stole w kuchni tacę zlunchem. Przepraszam, że nakrzyczałam, ale myślałam, że to ktoś inny. Kto? ", chciała zapytać Ella.Jeśli się nie myliła, była jedyną osobą, którawidywała panią Lefkowitz, poza lekarzami i pielęgniarką, któraprzychodziła do staruszki trzy razy w tygodniu. Mój syn dodała pani Lefkowitz.Odwróciła się do Elli z puszkązupy Campbella w prawej ręce. Mówi pani do syna, żeby sp.przał? Ella nie potrafiła zmusić siędo powtórzenia słów pani Lefkowitz. Dzisiejsza młodzież pani Lefkowitz wyglądała na zadowoloną zsiebie [ Pobierz całość w formacie PDF ]