[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Tylko tylewiem, że stąd odchodząc z nieco zranionym sercem te słowa mi powie-dział: Niech księżna będzie łaskawa i raczy oświadczyć pani S***, żeprzez jakiś czas przynajmniej nie będę jej nudził ani się jej naprzykrzałnieszczęśliwym moim przywiązaniem. I to wymówiwszy z smutniej-szym wyrazem, niż z jego ułożenia wypada, uciekł nieborak.Malwina na te słowa księżnej zdumiała się zupełnie, nie wiedzącjuż, czy się gniewać, czy się smucić miała, czy być obrażoną na Ludo-mira, czyli też litować się nad nim; ale, jak zwykle, bliższą była sobiejak jemu winę przypisać. Wczora myślała sobie w kościele nie mógł zgadywać, co sięw sercu moim dzieje i jak pełne najlepszych dla niego było uczuć, a nawieczorze onegdaj u księżnej W*** nadtom mu srogo odpowiedziała.Te uwagi w smutne ją wprawiły zamyślenie i księżna żałując, że jąniechętnie była zmartwiła, natychmiast szukała sposobu rozerwania jej. Ponieważ rzekła o naszym biednym trzpiocie mówićeśmy za-częły, muszę na twoje onegdajsze zapytanie, czy już poumierali jegorodzice, odpowiedzieć.Przy Zdzisławie nie mogłam tego uczynić, aleteraz, jeśli zechcesz, mogę twoją ciekawość uspokoić. Malwinaoświadczyła, że najchętniej słuchać będzie.Księżna rozkazała, aby ni-kogo nie przyjmowano, siadły obie koło kominka na wygodnej sofie iNASK IFP UGZe zbiorów Wirtualnej Biblioteki Literatury Polskiej Instytutu Filologii Polskiej UG72księżna opowiadać zaczęła historią życia, a raczej kochania i śmiercirodziców Ludomira.Historia Taidy przez księżnę W*** Malwinie opowiadanaTaida, córka Zdzisława księcia Melsztyńskiego, szlachetną duszędo najpiękniejszego łączyła ciała.Opatrzność na nią była zlała, co tylko zazwyczaj szczęście tworzy.Zacne urodzenie, ogromny mają-tek, młodość, piękność, przymiotyduszy, rozum, wdzięki, talenta, słowem, wszystko, co życzyć można,było jej udziałem.Jedynaczka i dziedziczka wszystkich bogactw ojcawybierać mogła w całym gronie naszej młodzieży; i pyszny Zdzisławwidział że co tylko najświetniejszego było w całej Polszcze o rękę cór-ki się dobijało, acz z uprzedzeniem ojca i próżnością możnego pananikogo jeszcze tej ręki godnym nie znajdował.Taida tedy dla szczęścia urodzoną być się zdawała; ale któż na sta-łość szczęścia rachować może? Do tylu darów, którymi nieba Taidębyły obdarzyły, jeden dodały, którego moc wielowładna wszystkie innezatruła, a tym darem była tkliwa czułość Taidy, która równała się wy-niosłej pysze Zdzisława.On równości urodzenia, ona zgodności dusznajpier-wej wymagała do szczęśliwego postanowienia i szlachetne po-stępki jeszcze nad dawność szlachectwa przekładała.Ośmnastą koń-cząc wiosnę, zupełnie dotąd spokojna, bez żalu ni przeciwnościzgadzała się była do tej chwili z wolą ojca, który nigdy nikogo godnymcórki nie znajdując niejednemu już odmówił jej ręki.Niebieskie oczyTaidy wzniecały pożary, których się często ledwie domyślała, i z obo-jętnym wzrokiem poglądała na tych, co się o nią dobijali.Bynajmniejprzyszłych chwil nie zgłębiając z wdzięcznością słodyczy przytomnychużywała, podobnie jak róża wiosenna lub lilia wysmukła rannym zefi-rem kołysana, która swobodnie wonie swoje rozraszając w powietrzunie przewiduje, że w tym jeszcze poranku nadejdzie burza, którą znisz-czona zostanie.Nadeszła wkrótce ta burza dla Taidy, wionęła gwał-townie na poranek jej życia i rychło, zbyt rychło ten kwiat młodziennyku ziemi schylonym został na zawsze!Był naówczas młodzieniec, którego imię było Ludomir, wojsko-wość rzemiosłem, hasłem miłość ojczyzny, a zbiór cnót najszlachet-niejszych duszy udziałem.Z dziecinnych lat będąc w wojsku, życie dotego czasu przepędzał jedynie na służeniu i bronieniu ojczyzny.W takmłodym wieku już okryty ranami i sławą, godny szczęścia i zaszczy-tów wszelkich, tych jednak nie posiadał, które fortuna i urodzenie dają.NASK IFP UGZe zbiorów Wirtualnej Biblioteki Literatury Polskiej Instytutu Filologii Polskiej UG73Gorące uczucia duszy i tkliwość serca Taidy dotąd, rzec można,uśpionymi były.Matkę w dzieciństwie utraciwszy przez wiele lat wojcu szukała przyjaciela, z nim chciałaby była podzielić te uczucia, któ-re serce jej napełniały.Lecz Zdzisław bardziej ostatnią dziedziczkęimienia swego niż tkliwą córkę w Taidzie uważał, ani rozumiał, aniszukał rozumieć jej serca.Towarzyszki poufałej płci swojej nie miała,bo ojciec nikogo godnym tego stopnia nie znajdował.Jednym słowem,wpośród wszystkich dostatków, otoczona tym wszystkim, co światszczęściem być mieni, Taida nieraz cierpiała tę samotność serca, którajest jedną z najdotkliwszych boleści.Lecz pokrywała tę boleść spokoj-ną i obojętną postacią i jedyna namiętność, którą dotąd w niej znano,jedyne uczucie, z którym w każdej okoliczności się wydawała, byłoprzywiązanie nieograniczone do ojczyzny.Ten sentyment w dzieciń-stwie z matczynym była mlekiem wyssała.Matka jej najgorliwszą bę-dąc Polką najpierwej go w duszę jej wlała.Pózniej zaś, młodość całąprzebywszy wpośród zaburzeń i nieszczęść Polski, te zaburzeniaokropne, te nieszczęścia same stały się więzami, którymi szlachetnadusza Taidy z ojczyzną najmocniej się spoiła.Polskę szczęśliwą byłabykochała zapewne, ale nieszczęśliwą kochać nad wszystko za cnotę naj-pierwszą miała.W takim stanie były rzeczy, kiedy pierwszy raz imię Ludomira dałosię słyszeć Taidzie [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl trzylatki.xlx.pl
.Tylko tylewiem, że stąd odchodząc z nieco zranionym sercem te słowa mi powie-dział: Niech księżna będzie łaskawa i raczy oświadczyć pani S***, żeprzez jakiś czas przynajmniej nie będę jej nudził ani się jej naprzykrzałnieszczęśliwym moim przywiązaniem. I to wymówiwszy z smutniej-szym wyrazem, niż z jego ułożenia wypada, uciekł nieborak.Malwina na te słowa księżnej zdumiała się zupełnie, nie wiedzącjuż, czy się gniewać, czy się smucić miała, czy być obrażoną na Ludo-mira, czyli też litować się nad nim; ale, jak zwykle, bliższą była sobiejak jemu winę przypisać. Wczora myślała sobie w kościele nie mógł zgadywać, co sięw sercu moim dzieje i jak pełne najlepszych dla niego było uczuć, a nawieczorze onegdaj u księżnej W*** nadtom mu srogo odpowiedziała.Te uwagi w smutne ją wprawiły zamyślenie i księżna żałując, że jąniechętnie była zmartwiła, natychmiast szukała sposobu rozerwania jej. Ponieważ rzekła o naszym biednym trzpiocie mówićeśmy za-częły, muszę na twoje onegdajsze zapytanie, czy już poumierali jegorodzice, odpowiedzieć.Przy Zdzisławie nie mogłam tego uczynić, aleteraz, jeśli zechcesz, mogę twoją ciekawość uspokoić. Malwinaoświadczyła, że najchętniej słuchać będzie.Księżna rozkazała, aby ni-kogo nie przyjmowano, siadły obie koło kominka na wygodnej sofie iNASK IFP UGZe zbiorów Wirtualnej Biblioteki Literatury Polskiej Instytutu Filologii Polskiej UG72księżna opowiadać zaczęła historią życia, a raczej kochania i śmiercirodziców Ludomira.Historia Taidy przez księżnę W*** Malwinie opowiadanaTaida, córka Zdzisława księcia Melsztyńskiego, szlachetną duszędo najpiękniejszego łączyła ciała.Opatrzność na nią była zlała, co tylko zazwyczaj szczęście tworzy.Zacne urodzenie, ogromny mają-tek, młodość, piękność, przymiotyduszy, rozum, wdzięki, talenta, słowem, wszystko, co życzyć można,było jej udziałem.Jedynaczka i dziedziczka wszystkich bogactw ojcawybierać mogła w całym gronie naszej młodzieży; i pyszny Zdzisławwidział że co tylko najświetniejszego było w całej Polszcze o rękę cór-ki się dobijało, acz z uprzedzeniem ojca i próżnością możnego pananikogo jeszcze tej ręki godnym nie znajdował.Taida tedy dla szczęścia urodzoną być się zdawała; ale któż na sta-łość szczęścia rachować może? Do tylu darów, którymi nieba Taidębyły obdarzyły, jeden dodały, którego moc wielowładna wszystkie innezatruła, a tym darem była tkliwa czułość Taidy, która równała się wy-niosłej pysze Zdzisława.On równości urodzenia, ona zgodności dusznajpier-wej wymagała do szczęśliwego postanowienia i szlachetne po-stępki jeszcze nad dawność szlachectwa przekładała.Ośmnastą koń-cząc wiosnę, zupełnie dotąd spokojna, bez żalu ni przeciwnościzgadzała się była do tej chwili z wolą ojca, który nigdy nikogo godnymcórki nie znajdując niejednemu już odmówił jej ręki.Niebieskie oczyTaidy wzniecały pożary, których się często ledwie domyślała, i z obo-jętnym wzrokiem poglądała na tych, co się o nią dobijali.Bynajmniejprzyszłych chwil nie zgłębiając z wdzięcznością słodyczy przytomnychużywała, podobnie jak róża wiosenna lub lilia wysmukła rannym zefi-rem kołysana, która swobodnie wonie swoje rozraszając w powietrzunie przewiduje, że w tym jeszcze poranku nadejdzie burza, którą znisz-czona zostanie.Nadeszła wkrótce ta burza dla Taidy, wionęła gwał-townie na poranek jej życia i rychło, zbyt rychło ten kwiat młodziennyku ziemi schylonym został na zawsze!Był naówczas młodzieniec, którego imię było Ludomir, wojsko-wość rzemiosłem, hasłem miłość ojczyzny, a zbiór cnót najszlachet-niejszych duszy udziałem.Z dziecinnych lat będąc w wojsku, życie dotego czasu przepędzał jedynie na służeniu i bronieniu ojczyzny.W takmłodym wieku już okryty ranami i sławą, godny szczęścia i zaszczy-tów wszelkich, tych jednak nie posiadał, które fortuna i urodzenie dają.NASK IFP UGZe zbiorów Wirtualnej Biblioteki Literatury Polskiej Instytutu Filologii Polskiej UG73Gorące uczucia duszy i tkliwość serca Taidy dotąd, rzec można,uśpionymi były.Matkę w dzieciństwie utraciwszy przez wiele lat wojcu szukała przyjaciela, z nim chciałaby była podzielić te uczucia, któ-re serce jej napełniały.Lecz Zdzisław bardziej ostatnią dziedziczkęimienia swego niż tkliwą córkę w Taidzie uważał, ani rozumiał, aniszukał rozumieć jej serca.Towarzyszki poufałej płci swojej nie miała,bo ojciec nikogo godnym tego stopnia nie znajdował.Jednym słowem,wpośród wszystkich dostatków, otoczona tym wszystkim, co światszczęściem być mieni, Taida nieraz cierpiała tę samotność serca, którajest jedną z najdotkliwszych boleści.Lecz pokrywała tę boleść spokoj-ną i obojętną postacią i jedyna namiętność, którą dotąd w niej znano,jedyne uczucie, z którym w każdej okoliczności się wydawała, byłoprzywiązanie nieograniczone do ojczyzny.Ten sentyment w dzieciń-stwie z matczynym była mlekiem wyssała.Matka jej najgorliwszą bę-dąc Polką najpierwej go w duszę jej wlała.Pózniej zaś, młodość całąprzebywszy wpośród zaburzeń i nieszczęść Polski, te zaburzeniaokropne, te nieszczęścia same stały się więzami, którymi szlachetnadusza Taidy z ojczyzną najmocniej się spoiła.Polskę szczęśliwą byłabykochała zapewne, ale nieszczęśliwą kochać nad wszystko za cnotę naj-pierwszą miała.W takim stanie były rzeczy, kiedy pierwszy raz imię Ludomira dałosię słyszeć Taidzie [ Pobierz całość w formacie PDF ]