X


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Niech mnie pan usłucha.Proszę wziąć nawstrzymanie i pomyśleć na trzezwo.Od czekania dusza rdzewieje.- Jestem śmieszny?- Gorzej, niepokojący.Wiem, oczywiście, że w pańskim wieku takie rzeczy odbieranesą jak koniec świata, ale wszystko przecież ma swoje granice.Dzisiaj wieczorem idziemy wtango.Jest na ulicy Plateria lokal, który ostatnio ma fantastyczne wzięcie.Ponoćsprowadzono tam właśnie, prosto z Ciudad Real, czyli z samego serca Kastylii, nordyckiepanienki, które potrafią chłopa dokumentnie wykończyć, łącznie z jego łupieżem.Jazapraszam.- Jestem ciekaw, co Bernarda na to?- A spokojnie, dziewczynki zostawiam panu.Ja w tym czasie poczekam sobie napana w salonie, gazetki poczytam, oko nacieszę z daleka towarem, bom przeszedł na wyznanie monogamistyczne, jeśli nie in mentis to przynajmniej de facto.- Jestem niewymownie wdzięczny, ale.- Osiemnastoletni chłopak odrzucający taką ofertę jest niespełna rozumu.Natychmiast należy przeciwdziałać.Proszę.Pogrzebał w kieszeniach i dał mi parę monet.Byłem ciekaw, czy są to owe dublony,którymi zamierzał opłacić mój pobyt w zbytkownym haremie kastylijskich nimf.- Za to nawet nam nie powiedzą  dobry wieczór", Ferminie.- Należysz pan do tych, co to niby spadają z drzewa, ale jakoś nigdy nie spadają naziemię.Naprawdę sądził pan, że wezmę pana na dziwki, by następnie oddać panaprzeżartego rzeżączką pańskiemu ojcu, najświętszemu człowiekowi, jakiego znam? Apanienki potrzebne mi były po to jedynie, żeby odwołując się do jedynej części pańskiejosoby, która wydaje się funkcjonować, sprawdzić, czy zareaguje pan.A wszystko po totylko, żeby ruszył pan dupę, udał się do najbliższej budki i spokojnie, bez żadnegoskrępowania, zadzwonił do ukochanej.- Bea wyraznie zabroniła mi do siebie dzwonić.- Powiedziała również, że zadzwoni do pana w piątek.Dziś jest poniedziałek.Jakpan chce.Co innego jest wierzyć w kobiety, a co innego wierzyć w to, co mówią.Poddając się sile jego argumentacji, wymknąłem się z księgarni i ze stojącej na rogubudki telefonicznej wykręciłem numer Aguilarów.Po piątym sygnale ktoś wreszciepodniósł słuchawkę, ale nie odezwał się.Minęło pięć sekund wydających się wiecznością.- Bea? - szepnąłem.- To ty?Głos, który rozległ się po drugiej stronie, trafił mnie prosto w żołądek.- Ty skurwysynu, duszę ci wyrwę z jajami.Głos był zimny i spokojny.Hamowana złość nadawała mu stalowy ton.To mnienajbardziej przeraziło.Mogłem sobie wyobrazić pana Aguilara w przedpokoju swegomieszkania, trzymającego słuchawkę tego samego aparatu telefonicznego, z któregotylokrotnie korzystałem, by uprzedzić ojca, że moja wizyta u Tomasa przeciągnie się.Oniemiały, słuchałem oddechu ojca Bei, zastanawiając się, czy rozpoznał mnie po głosie.- Chociaż widzę, że jaj ci brakuje, bo nie masz nawet odwagi się odezwać.Bylezasraniec jest w stanie zrobić to, co zrobiłeś, ale prawdziwy mężczyzna przynajmniej by sięnie chował.Ja bym umarł ze wstydu, gdybym się dowiedział, że siedemnastoletniadziewczyna ma większe jaja ode mnie, bo ona nie chciała powiedzieć, kim jesteś, i niepowie.Znam ją.A ponieważ nie masz odwagi wziąć wszystkiego na siebie, ona będziemusiała zapłacić za to, co zrobiłeś. Kiedy odkładałem słuchawkę, trzęsły mi się ręce.Nie zdawałem sobie sprawy z tego,co zrobiłem, dopóki nie powlokłem się z powrotem do księgarni.Nie przyszło mi do głowy,że mój telefon tylko pogorszy sytuację, w jakiej już się znalazła Bea.Ja chciałem tylkosiedzieć cichutko, jak mysz pod miotłą, nie ujawniać się, wypierając się tych, których ponoćkochałem, a w rzeczywistości jedynie wykorzystywałem.Już raz tak się zachowałem, gdyinspektor Fumero pobił Fermina.I znowu postąpiłem tak samo, pozostawiając Beę samejsobie.I pewnie postąpię identycznie, jeśli tylko pojawi się podobna okoliczność.Z dziesięćminut stałem na ulicy, próbując się uspokoić, zanim wrócę do księgarni.Być możepowinienem był zadzwonić jeszcze raz i powiedzieć panu Aguilar że tak, to ja, że oszalałemdla jego córki i że nie mam nic więcej do dodania.A jeśli miałby ochotę zjawić się tu wswym mundurze majora i rozkwasić mi pysk, trudno, jego prawo.Wracałem już do księgarni, gdy zauważyłem, że ktoś mnie obserwuje z bramy podrugiej stronie ulicy.Początkowo myślałem, że to don Federico, zegarmistrz, ale wystarczyłrzut oka, by stwierdzić, że chodzi o kogoś znacznie wyższego i solidniejszej postury.Zatrzymałem się, żeby nań spojrzeć, on zaś, ku mojemu zdumieniu, skinął głową, jakbychciał mnie pozdrowić i zarazem dać mi do zrozumienia, że nie przeszkadza mu, iżdostrzegłem jego obecność.Zwiatło latarni padało na jego twarz z profilu.Rysy wydały misię znajome.Zbliżył się o krok i zapinając sobie płaszcz pod szyją, uśmiechnął się do mnie,po czym wmieszał w tłum przechodniów zmierzający w kierunku Rambli.Rozpoznałem wnim wówczas agenta policji, który mnie trzymał, podczas gdy inspektor Fumeromasakrował Fermina.Gdy wszedłem do księgarni, Ferm�n uniósł wzrok i rzucił ku mnieinkwizytorskie spojrzenie.- A skąd wziął pan taką minę?- Ferm�n, chyba mamy kłopoty.Tej nocy zaczęliśmy realizować plan, sprytnie obmyślony parę dni temu wespół zdon Gustavem Barceló.- Po pierwsze musimy się upewnić, czy ma pan rację i czy rzeczywiście jesteśmyinwigilowani przez policję.Na początek przejdziemy się, jakby nigdy nic, do Els QuatreGats, żeby sprawdzić, czy facet rzeczywiście tam się czai.I ani słowa o tym pańskiemu ojcu,bo to tylko może skończyć się u niego kamieniami w nerkach.- A co niby mam mu powiedzieć? Od jakiegoś czasu zaczyna już coś podejrzewać.- A cokolwiek, że idzie pan na przykład po landrynki albo po cukier puder.- A dlaczego mamy przejść się akurat do Els Quatre Gats?- Bo tam robią najlepsze buły ze swojską kiełbasą w promieniu pięciu kilometrów, a gdzieś porozmawiać musimy.A zresztą niech pan przestanie już tak nudzić i posłuchamnie wreszcie.Uznając, że dobre jest każde działanie trzymające mnie jak najdalej od własnychmyśli, grzecznie usłuchałem Fermina i po kilku minutach byłem już na ulicy, zapewniwszyojca, że wrócę na kolację.Ferm�n czekał na mnie na rogu Puerta del Angel.Gdypodszedłem do niego, podniósł znacząco brwi i dał znak, byśmy, nie zwlekając, ruszyliprzed siebie.- Ciągniemy ogon jakieś dwadzieścia metrów za sobą.Proszę się nie odwracać.- To ten sam, co wcześniej?- Nie wydaje mi się, chyba że się skurczył od wilgoci.Ten wygląda na żółtodzioba.Zwypiekami na twarzy czyta gazetę sportową sprzed tygodnia.Widocznie Fumero zmuszonyjest prowadzić rekrutację wśród młodzieży specjalnej troski.Dotarłszy chwilę po nas do Els Quatre Gats, nasz niewidzialny człowiek zajął stoliknieopodal naszego stolika i po raz setny zaczął udawać, że czyta wyniki meczów ligowych zzeszłego tygodnia.Co dwadzieścia sekund patrzył na nas z ukosa.- Biedaczek, ale się poci - powiedział Ferm�n, potrząsając głową.- A pan, Danielu,jest jakiś nieobecny.Rozmawiał pan z dziewczyną czy nie?- Jej ojciec podniósł słuchawkę.- I odbyliście uprzejmą i przyjacielską rozmowę?- Raczej monolog.- No tak.Domniemywam, że jeszcze nie mówi pan do niego  tatusiu".- Powiedział, że wyrwie mi duszę z jajami, dosłownie.- To pewnie figura stylistyczna.Pochyliła się nad nami sylwetka kelnera.Ferm�n, zacierając radośnie ręce, zamówiłjedzenia na pułk wojska [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • trzylatki.xlx.pl
  • Drogi użytkowniku!

    W trosce o komfort korzystania z naszego serwisu chcemy dostarczać Ci coraz lepsze usługi. By móc to robić prosimy, abyś wyraził zgodę na dopasowanie treści marketingowych do Twoich zachowań w serwisie. Zgoda ta pozwoli nam częściowo finansować rozwój świadczonych usług.

    Pamiętaj, że dbamy o Twoją prywatność. Nie zwiększamy zakresu naszych uprawnień bez Twojej zgody. Zadbamy również o bezpieczeństwo Twoich danych. Wyrażoną zgodę możesz cofnąć w każdej chwili.

     Tak, zgadzam się na nadanie mi "cookie" i korzystanie z danych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu dopasowania treści do moich potrzeb. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

     Tak, zgadzam się na przetwarzanie moich danych osobowych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu personalizowania wyświetlanych mi reklam i dostosowania do mnie prezentowanych treści marketingowych. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

    Wyrażenie powyższych zgód jest dobrowolne i możesz je w dowolnym momencie wycofać poprzez opcję: "Twoje zgody", dostępnej w prawym, dolnym rogu strony lub poprzez usunięcie "cookies" w swojej przeglądarce dla powyżej strony, z tym, że wycofanie zgody nie będzie miało wpływu na zgodność z prawem przetwarzania na podstawie zgody, przed jej wycofaniem.