[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Chyba.Tak mi powiedział, a skoro tak, to pewnie jejpowiedział o wypadku Scotta i ona już tam jest.Nie mówił mi,że jest z nim, ale jak go kocha, to musi się pojawić, no nie?Kontynuowała bez robienia przerwy na jakąś pobieżną choćby analizę informacji, jakimi dysponowała.Nie przerywałam jejtrajkotu przez dobrą minutę, ale w końcu nie wytrzymałam.- A nie przyszło ci do głowy, że tą kobietą mogę być ja?- zapytałam, kiedy zamilkła na moment.Rozmawiałyśmy przeztelefon i cisza, jaka wtedy zapadła, zdawała się trwać wieki.Wyobraziłam sobie Natalię stojącą za ladą swojego butiku, kiedybezmyślnie zatrzymała wzrok na luksusowej wieczorowej sukniod Versace.Suknia była złota, wycekinowana i lejąca.Typowaohyda w tym stylu.- Izka, bo nie wiem, czy dobrze zrozumiałam.Ty i mójbrat?! Naprawdę?- A pomyśl trochę, kojarz fakty! - powiedziałam tajemniczo.- Jezu! To naprawdę ty? Mówił, że to był taki strzał, jakiego się nie spodziewał, przyszedł od strony przyjaciela, a niez kosmosu.Tak powiedział: od strony przyjaciela! Jezu! Spałaśz nim?- Natalia, to nie twoja sprawa, wybacz.- Moja! Ty jesteś moją najlepszą przyjaciółką a on moimbratem.Jak w telenoweli wenezuelskiej.Dlaczego mi nic nie powiedziałaś? - Słyszałam w jej glosie podniecenie wymieszanez pretensją.- Bo na mnie to też spadło jak grom z jasnego nieba - odparłam po chwili.- A Radek? Powiesz mu?Nie miałam takiego zamiaru, ale też nie mogłam Nataliiopowiedzieć o tych siedmiu dniach gorączki, kiedy to targowałam się sama ze sobą na temat przyszłości.Spacerowałam ponaszym nowym pięknym domu i przymierzałam się do myśli,czy mogłabym się z niego tak po prostu wynieść.WidziałamKonrada i jego niedowierzanie w szeroko otwartych oczach,Radka opartego o drzwi ze skrzyżowanymi rękami, wpatrującego się w okno, jak również moją teściową kiszącą wyraz niechęcina twarzy, a w końcu moją mamę w kuchni z głową w dłoniach.Po tylu latach nie da się wymiksować ze skostniałego rodzinnego układu, a nawet jeśli, jest to tak trudne, że wiele kobietpo prostu nie próbuje.Ludzie żyjący w związku przez wiele latsnują grubą pajęczą sieć, jaka ma ich opleść, właśnie po to, żebynie można było zbyt łatwo z niej odfrunąć.Nie różniliśmy siępod tym względem.Spłacaliśmy kredyty, mieliśmy dziecko, towarzystwo, rodzinne układy i zależności, znaliśmy swoje nawykii słabości.Wszystko to nas trzymało w jednym zlepku za gardło,sięgało poprzez głowę, serce, nadgarstki aż do kieszeni.Rozwódto nie tylko formalności, koszty i logistyka, to przede wszystkim cierpienie i stres.Czy Konrad kocha mnie tak bardzo, jakzakładam i odejdzie właśnie ze mną? Ostatnia myśl przyniosłaugodę.Rozwód nie, ale przygoda miłosna - tak.Przynajmniejna początek, a potem się zobaczy.Pozostawało mi tylko okłamaćNatalię.- Nie wszystko naraz - powiedziałam.- To jest świeża sprawa, nie można się rzucać na oślep.Chcę najpierw spędzić trochęczasu z Alexem.Wiem, że teraz przechodzi najtrudniejszy okresw życiu, dlatego myślę, że mogę mu pomóc.- Taki eksperyment?- Nie eksperyment, ale pierwszy krok.Nie mogę od razuzakładać siedmiomilowych butów.Nie zdążyłam porozmawiaćz nim przed jego wylotem, może nawet teraz też tego nie uczynimy, ale chcę być obok niego trochę czasu, musimy się wzajemniepoczuć.Jeżeli Alex się we mnie zakochał, to pewnie nawet by mi tegonie powiedział.Nie należy do ludzi, którzy chcieliby budowaćswoje imperium na gruzach czyjegoś domu.Nie mógł mi powiedzieć, co poczuł, wiem, że nie.Ja usiłowałam, ale chyba siębronił przed tym, co nadciągało jak wiosenna burza.Każdy chcebłękitnego nieba nad głową, a nie czarnych, kłębiastych chmur,które je poprzedzają.Mojego czystego nieba nie było widaćz okna sypialni.Ani skrawka.Spakowałam się i zamówiłam taksówkę.Po raz pierwszy Radek nie rwał sobie z głowy włosów, wykrzykując, że nie mamyopieki dla Konrada na czas mojej wycieczki.Rozmówił sięz matką, a ona w swej łaskawości zgodziła się u nas zamieszkać.Zaczynała jej doskwierać samotność, a poza tym ponad innerozrywki ceniła sobie czas spędzony z synem, z wnukiem chybateż.Radek patrzył na mnie trochę wystraszony.Nie zaproponował, że odwiezie mnie na lotnisko.Mój samolot odlatywał0 12.35 z Okęcia.- Mam nadzieję, że uda ci się ta szlachetna misja - powiedział, kiedy zbierałam się do wyjścia.Założyłam kozaki, zasunęłam zamek, zapięłam z wielką starannością guziki płaszcza.Czerwonego, wełnianego płaszcza zakolana od Ralpha Laurena, jedynego luksusowego ciuchu w mojej szafie.- Misja? - udawałam, że nie rozumiem.- Nie wiem, po co tam lecisz, ale mam złe przeczucia1 chciałbym, żebyś się z tym liczyła.- Rzucił moją walizkę dobagażnika, taksówkarz nie miał zamiaru pośpieszyć mi z pomocą.Otworzyłam tylne drzwi samochodu i przywitałam sięz roześmianym kierowcą.Z samochodu buchnęła duchota.- Wracam za tydzień.Trzymaj się - rzuciłam na pożegnanie.Pocałował mnie w policzek, odchyliłam się gwałtownie,bo wydawało mi się, że za moment nastąpi pocałunek w usta.Niemalże zderzyliśmy się głowami.Kiedy usadowiłam sięw taksówce, Radek jeszcze zwlekał z zatrzaśnięciem drzwi.Spojrzałam na zegarek.- Nie mogę uwierzyć, że się na to zgodziłem powiedział nakoniec.- Ja cię nie pytałam o zgodę.Samochód ruszył i od razu poczułam się lepiej.Wiele kobietmiałoby w takiej sytuacji poczucie winy, ale ja nie.Nikomu niedziała się żadna krzywda i jeżeli ten wyjazd miał w rezultacieuratować moje małżeństwo, to chyba dobrze, że jadę, czyż nie?Kierowca spojrzał w lusterko i uśmiechnął się do mnie.Próbował oszacować, czy dam się wciągnąć w jakąś beznadziejnąrozmowę w drodze na lotnisko.Moja mina nie wyrażała na toprzyzwolenia, jednak kierowca podkręcił tylko wąsa i zachichotał obleśnie, mówiąc:- Czytała pani.- Podniósł jakieś czasopismo z siedzeniaobok i pomachał nim przed moim nosem.- Piszą, że Pan Jezusbył gejem.MarlenaOsiemnasty ślad hamowaniaInformacja od Alexa przyszła dopiero na trzeci dzień.Napisał tylko sms-a, że Scott odzyskał przytomność, ale jest w stanieciężkim.Ma liczne stłuczenia i pękniętych kilka żeber, ale najpoważniejszy jest uraz głowy.Lekarze zdecydowali się na operacjęusunięcia krwiaka mózgu i ten zabieg właśnie trwa.Nie dodałżadnego cieplejszego słowa, co oczywiście było zrozumiałe, ale poczułam się trochę zawiedziona.Odpisałam natychmiast, że jestemmyślami z nim i że nie będę się narzucać, ale jeśli potrzebowałbymojej pomocy, to czekam i jestem gotowa na wszystko.Dodałamjeszcze, że proponuję, aby inne sprawy odłożyć na lepsze czasyi że tak będzie najlepiej.Nie otrzymałam odpowiedzi, więc zrozumiałam, iż był wdzięczny, że sama wyszłam z taką inicjatywą.Nie mogłam oczekiwać, że poświeci choć jedną myśl na romansowanie ze mną, nawet bym sobie tego nie życzyła.Starałamsię funkcjonować normalnie, tylko praca zawodowa męczyła mnie bardziej niż zwykle.Zawsze drażniły mnie obgadującesię wzajemnie koleżanki, strach było wychodzić z pokoju, boszepty odprowadzały mnie do drzwi [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl trzylatki.xlx.pl
.Chyba.Tak mi powiedział, a skoro tak, to pewnie jejpowiedział o wypadku Scotta i ona już tam jest.Nie mówił mi,że jest z nim, ale jak go kocha, to musi się pojawić, no nie?Kontynuowała bez robienia przerwy na jakąś pobieżną choćby analizę informacji, jakimi dysponowała.Nie przerywałam jejtrajkotu przez dobrą minutę, ale w końcu nie wytrzymałam.- A nie przyszło ci do głowy, że tą kobietą mogę być ja?- zapytałam, kiedy zamilkła na moment.Rozmawiałyśmy przeztelefon i cisza, jaka wtedy zapadła, zdawała się trwać wieki.Wyobraziłam sobie Natalię stojącą za ladą swojego butiku, kiedybezmyślnie zatrzymała wzrok na luksusowej wieczorowej sukniod Versace.Suknia była złota, wycekinowana i lejąca.Typowaohyda w tym stylu.- Izka, bo nie wiem, czy dobrze zrozumiałam.Ty i mójbrat?! Naprawdę?- A pomyśl trochę, kojarz fakty! - powiedziałam tajemniczo.- Jezu! To naprawdę ty? Mówił, że to był taki strzał, jakiego się nie spodziewał, przyszedł od strony przyjaciela, a niez kosmosu.Tak powiedział: od strony przyjaciela! Jezu! Spałaśz nim?- Natalia, to nie twoja sprawa, wybacz.- Moja! Ty jesteś moją najlepszą przyjaciółką a on moimbratem.Jak w telenoweli wenezuelskiej.Dlaczego mi nic nie powiedziałaś? - Słyszałam w jej glosie podniecenie wymieszanez pretensją.- Bo na mnie to też spadło jak grom z jasnego nieba - odparłam po chwili.- A Radek? Powiesz mu?Nie miałam takiego zamiaru, ale też nie mogłam Nataliiopowiedzieć o tych siedmiu dniach gorączki, kiedy to targowałam się sama ze sobą na temat przyszłości.Spacerowałam ponaszym nowym pięknym domu i przymierzałam się do myśli,czy mogłabym się z niego tak po prostu wynieść.WidziałamKonrada i jego niedowierzanie w szeroko otwartych oczach,Radka opartego o drzwi ze skrzyżowanymi rękami, wpatrującego się w okno, jak również moją teściową kiszącą wyraz niechęcina twarzy, a w końcu moją mamę w kuchni z głową w dłoniach.Po tylu latach nie da się wymiksować ze skostniałego rodzinnego układu, a nawet jeśli, jest to tak trudne, że wiele kobietpo prostu nie próbuje.Ludzie żyjący w związku przez wiele latsnują grubą pajęczą sieć, jaka ma ich opleść, właśnie po to, żebynie można było zbyt łatwo z niej odfrunąć.Nie różniliśmy siępod tym względem.Spłacaliśmy kredyty, mieliśmy dziecko, towarzystwo, rodzinne układy i zależności, znaliśmy swoje nawykii słabości.Wszystko to nas trzymało w jednym zlepku za gardło,sięgało poprzez głowę, serce, nadgarstki aż do kieszeni.Rozwódto nie tylko formalności, koszty i logistyka, to przede wszystkim cierpienie i stres.Czy Konrad kocha mnie tak bardzo, jakzakładam i odejdzie właśnie ze mną? Ostatnia myśl przyniosłaugodę.Rozwód nie, ale przygoda miłosna - tak.Przynajmniejna początek, a potem się zobaczy.Pozostawało mi tylko okłamaćNatalię.- Nie wszystko naraz - powiedziałam.- To jest świeża sprawa, nie można się rzucać na oślep.Chcę najpierw spędzić trochęczasu z Alexem.Wiem, że teraz przechodzi najtrudniejszy okresw życiu, dlatego myślę, że mogę mu pomóc.- Taki eksperyment?- Nie eksperyment, ale pierwszy krok.Nie mogę od razuzakładać siedmiomilowych butów.Nie zdążyłam porozmawiaćz nim przed jego wylotem, może nawet teraz też tego nie uczynimy, ale chcę być obok niego trochę czasu, musimy się wzajemniepoczuć.Jeżeli Alex się we mnie zakochał, to pewnie nawet by mi tegonie powiedział.Nie należy do ludzi, którzy chcieliby budowaćswoje imperium na gruzach czyjegoś domu.Nie mógł mi powiedzieć, co poczuł, wiem, że nie.Ja usiłowałam, ale chyba siębronił przed tym, co nadciągało jak wiosenna burza.Każdy chcebłękitnego nieba nad głową, a nie czarnych, kłębiastych chmur,które je poprzedzają.Mojego czystego nieba nie było widaćz okna sypialni.Ani skrawka.Spakowałam się i zamówiłam taksówkę.Po raz pierwszy Radek nie rwał sobie z głowy włosów, wykrzykując, że nie mamyopieki dla Konrada na czas mojej wycieczki.Rozmówił sięz matką, a ona w swej łaskawości zgodziła się u nas zamieszkać.Zaczynała jej doskwierać samotność, a poza tym ponad innerozrywki ceniła sobie czas spędzony z synem, z wnukiem chybateż.Radek patrzył na mnie trochę wystraszony.Nie zaproponował, że odwiezie mnie na lotnisko.Mój samolot odlatywał0 12.35 z Okęcia.- Mam nadzieję, że uda ci się ta szlachetna misja - powiedział, kiedy zbierałam się do wyjścia.Założyłam kozaki, zasunęłam zamek, zapięłam z wielką starannością guziki płaszcza.Czerwonego, wełnianego płaszcza zakolana od Ralpha Laurena, jedynego luksusowego ciuchu w mojej szafie.- Misja? - udawałam, że nie rozumiem.- Nie wiem, po co tam lecisz, ale mam złe przeczucia1 chciałbym, żebyś się z tym liczyła.- Rzucił moją walizkę dobagażnika, taksówkarz nie miał zamiaru pośpieszyć mi z pomocą.Otworzyłam tylne drzwi samochodu i przywitałam sięz roześmianym kierowcą.Z samochodu buchnęła duchota.- Wracam za tydzień.Trzymaj się - rzuciłam na pożegnanie.Pocałował mnie w policzek, odchyliłam się gwałtownie,bo wydawało mi się, że za moment nastąpi pocałunek w usta.Niemalże zderzyliśmy się głowami.Kiedy usadowiłam sięw taksówce, Radek jeszcze zwlekał z zatrzaśnięciem drzwi.Spojrzałam na zegarek.- Nie mogę uwierzyć, że się na to zgodziłem powiedział nakoniec.- Ja cię nie pytałam o zgodę.Samochód ruszył i od razu poczułam się lepiej.Wiele kobietmiałoby w takiej sytuacji poczucie winy, ale ja nie.Nikomu niedziała się żadna krzywda i jeżeli ten wyjazd miał w rezultacieuratować moje małżeństwo, to chyba dobrze, że jadę, czyż nie?Kierowca spojrzał w lusterko i uśmiechnął się do mnie.Próbował oszacować, czy dam się wciągnąć w jakąś beznadziejnąrozmowę w drodze na lotnisko.Moja mina nie wyrażała na toprzyzwolenia, jednak kierowca podkręcił tylko wąsa i zachichotał obleśnie, mówiąc:- Czytała pani.- Podniósł jakieś czasopismo z siedzeniaobok i pomachał nim przed moim nosem.- Piszą, że Pan Jezusbył gejem.MarlenaOsiemnasty ślad hamowaniaInformacja od Alexa przyszła dopiero na trzeci dzień.Napisał tylko sms-a, że Scott odzyskał przytomność, ale jest w stanieciężkim.Ma liczne stłuczenia i pękniętych kilka żeber, ale najpoważniejszy jest uraz głowy.Lekarze zdecydowali się na operacjęusunięcia krwiaka mózgu i ten zabieg właśnie trwa.Nie dodałżadnego cieplejszego słowa, co oczywiście było zrozumiałe, ale poczułam się trochę zawiedziona.Odpisałam natychmiast, że jestemmyślami z nim i że nie będę się narzucać, ale jeśli potrzebowałbymojej pomocy, to czekam i jestem gotowa na wszystko.Dodałamjeszcze, że proponuję, aby inne sprawy odłożyć na lepsze czasyi że tak będzie najlepiej.Nie otrzymałam odpowiedzi, więc zrozumiałam, iż był wdzięczny, że sama wyszłam z taką inicjatywą.Nie mogłam oczekiwać, że poświeci choć jedną myśl na romansowanie ze mną, nawet bym sobie tego nie życzyła.Starałamsię funkcjonować normalnie, tylko praca zawodowa męczyła mnie bardziej niż zwykle.Zawsze drażniły mnie obgadującesię wzajemnie koleżanki, strach było wychodzić z pokoju, boszepty odprowadzały mnie do drzwi [ Pobierz całość w formacie PDF ]