[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Mieszka na tym osiedlu już ponad dwadzieÅ›cia lat i zna prawie wszystkichw okolicy, co jest o tyle nietrudne, że niewielu tutaj mieszka.Dzielnica, kiedyÅ› tÄ™tniÄ…cażyciem, powoli siÄ™ wyludnia.Dziczeje.Bekir pamiÄ™ta upadek muru, szturm Ossich na okoliczne sklepy, pózniejszÄ…wyprowadzkÄ™ zachodnioniemieckich meneli, zasiÅ‚kowiczów i najbiedniejszych robotników,którzy tu kiedyÅ› mieszkali, a których dokarmiaÅ‚ z mobilnej kuchenki na koÅ‚ach.ZaczynaÅ‚od roznoszenia kanapek po budowach, potem byÅ‚y te gary na kółkach, jeszcze pózniej barImbiss.Dziesięć lat temu wynajÄ…Å‚ lokal po sklepie z tkaninami i otworzyÅ‚ swÄ… obecnÄ… knajpÄ™.KÅ‚opot w tym, że gdy on mocniej stanÄ…Å‚ na nogach, okolica spaskudniaÅ‚a.Niemca tu prawienie uÅ›wiadczysz.SÄ… Kurdowie, Polacy, Syryjczycy, UkraiÅ„cy, Somalijczycy, Turcy, trochÄ™Rusków i tych z byÅ‚ej JugosÅ‚awii.No i Cyganie.najgorszy element ludzki.Prawdziwe wszyna ciele spoÅ‚eczeÅ„stwa.Bekir spluwa, patrzÄ…c, jak alfa romeo krÄ™ci piruety na okrÄ…gÅ‚ym placu za aptekÄ….Gdyjuż ma siÄ™ odwrócić i schować w lokalu, dostrzega jeszcze jedno tutejsze dziwadÅ‚o:wysokiego, żylastego faceta, jeszcze nie starego, ale już caÅ‚kowicie siwego.Jego biaÅ‚e wÅ‚osyniesamowicie kontrastujÄ… z ciemnÄ…, indiaÅ„skÄ… twarzÄ….DziwolÄ…g, który mógÅ‚by grać w kiniepodstarzaÅ‚ego Winnetou, wÅ‚aÅ›nie wychodzi z bloku-hotelu-burdelu naprzeciwko.Przezostatni rok Bekir widziaÅ‚ go cztery, może pięć razy i za każdym razem dÅ‚ugo wspominaÅ‚.Niez powodu jakichkolwiek wydarzeÅ„ czy wymiany słów.Nawet nie z powodu tych wÅ‚osów jakfarbowanych.Z powodu spojrzenia.Dziwnego spojrzenia wywoÅ‚ujÄ…cego dreszcz.Ale.trzeba przyznać: poza tym czymÅ›, co miaÅ‚ w oczach, typ wydawaÅ‚ siÄ™ caÅ‚kiemnormalny.PrzychodziÅ‚ do Alanyi tuż przed zamkniÄ™ciem i zawsze kupowaÅ‚ to samo: szaszÅ‚ykina wynos, podwójny sos czosnkowy na jogurcie i placki.Przez ostatniÄ… godzinÄ™ otwarcialokalu wszystkie ceny u Bekira spadajÄ… o poÅ‚owÄ™, lecz goÅ›ciowi o diabelskim wejrzeniu niechodzi chyba o zniżki.On nie wyglÄ…da na kogoÅ›, kto czeka gÅ‚odny caÅ‚y wieczór,by po jedenastej kupić jedzenie dwa euro taniej.WyglÄ…da raczej na faceta z wyższych sfer,kogoÅ› w rodzaju pisarza albo biznesmena, który z jakichÅ› tajemniczych powodów mieszkaw jedenastopiÄ™trowej norze peÅ‚nej lumpów z caÅ‚ego Å›wiata.Może on nawet nie jest imigrantem? Choć rodowitym Niemcem - też raczej nie.Alekim? Trudno siÄ™ zorientować po akcencie.Nawet Bakirowi, który Kurda od Turka, Polakaod Ruska i Syryjczyka od LibaÅ„czyka odróżni po pierwszym Guten Tag.Teraz facet - w prochowcu koloru feldgrau i z maÅ‚Ä…, jasnÄ… walizkÄ… w dÅ‚oni - idzieszybko deptakiem, najwyrazniej w stronÄ™ taksówki, która wÅ‚aÅ›nie wystawiÅ‚a oÅ›wietlony pyskz bocznej uliczki - Hedemannstraße.Gdzie taki dziwny typ może jechać nocÄ… w Å›rodkutygodnia? Na dziwki - wykluczone.To ma pod nosem.Do pracy?Bakir otrzepuje buty na wycieraczce, wchodzi do Alanyi i zauważa, że nie wyÅ‚Ä…czyÅ‚elektrycznego pieca.GÅ‚oÅ›no przeklina wÅ‚asnÄ… gÅ‚upotÄ™.O siwowÅ‚osym natychmiast zapomina.A przecież przeczucie go nie myliÅ‚o.Mężczyzna, który faktycznie nie jest aniNiemcem, ani imigrantem, istotnie jedzie do pracy.NiespeÅ‚na pół godziny wczeÅ›niej odebraÅ‚SMS-a ze zdjÄ™ciem czarnowÅ‚osego, czarnookiego faceta o ostrych rysach Å›niadej twarzyi mocno zaznaczonych brwiach.Używane imiona: Arsen i Lem.Dalej: wzrost, waga, wieki kilka innych przydatnych informacji.Teraz, gdy wsiada do taksówki i zamawia kurs podhalÄ™ odlotów lotniska Tegel, wyciÄ…ga biaÅ‚ego iphone a, by jeszcze raz obejrzeć tÄ™ fotografiÄ™.Po chwili kasuje jÄ… razem z doÅ‚Ä…czonÄ… wiadomoÅ›ciÄ… tekstowÄ….Wchodzi do internetu.Upewnia siÄ™, że jego rezerwacja na lot do GdaÅ„ska zostaÅ‚a przyjÄ™ta przez system.PÅ‚aciza bilet.Kiedy mÅ‚ody taksówkarz - z pochodzenia AlbaÅ„czyk - zjeżdża z Hauptstraße na Ring,pasażer wchodzi jeszcze do skrzynki pocztowej i pisze e-maila, którego nie wysyÅ‚a.ZapisujekopiÄ™ roboczÄ…, po czym wylogowuje siÄ™ z sieci.Otwiera telefon, wyjmuje kartÄ™ SIM,przeÅ‚amuje na pół i wyrzuca przez okno - najpierw jednÄ… poÅ‚owÄ™, po dziesiÄ™ciu minutachdrugÄ….Okno caÅ‚y czas trzyma otwarte.Wiatr targa jego prostymi siwymi wÅ‚osami, alenajwyrazniej chłód mu nie przeszkadza.Taksówkarzowi - owszem.Zirytowany AlbaÅ„czykdÅ‚ugo patrzy we wsteczne lusterko i mruczy pod nosem w jÄ™zyku taty i mamy, ale gdywreszcie napotyka to, czego szukaÅ‚ - spojrzenie pasażera - ma wrażenie, jakby ktoÅ› ukÅ‚uÅ‚ goprosto w serce.Szybko odwraca wzrok.Za pózno.Facet kÅ‚adzie mu rÄ™kÄ™ na ramieniu i lekkoÅ›ciska.Szofer czuje bolesny prÄ…d przechodzÄ…cy od ramienia przez prawy bok aż po kolano,które zaczyna pulsować, jakby je wÅ‚aÅ›nie skrÄ™ciÅ‚.Nie odrywa wzroku od mokrej, szarejautostrady przed sobÄ….- JeÅ›li ci coÅ› przeszkadza, to możesz wysiąść, vella.- pasażer mówi to po albaÅ„sku.Kierowca próbuje gÅ‚oÅ›no i wyraznie powiedzieć przepraszam , ale ze Å›ciÅ›niÄ™tegogardÅ‚a wydobywa siÄ™ tylko coÅ› jakby krótkie skrzeczenie sroki.SiwowÅ‚osy Å‚askawie cofa rÄ™kÄ™.Do samego lotniska już siÄ™ nie odzywa.Napiwku niedaje.24.W ciÄ…gu nastÄ™pnych tygodni, podczas przewlekÅ‚ych postÄ™powaÅ„ i przesÅ‚uchaÅ„ -najpierw w bydgoskim wydziale Biura Spraw WewnÄ™trznych, a potem przed komisjÄ…przysÅ‚anÄ… z Warszawy - inspektorzy Å›ledczy wielokrotnie usiÅ‚owali dociec, któryz wÅ‚ocÅ‚awskich policjantów osiemnastego lutego, mniej wiÄ™cej kwadrans przed dwudziestÄ…drugÄ…, rzuciÅ‚ w eter hasÅ‚o: Te kurwy nie majÄ… prawa doczekać do rana.SÅ‚owa nagraÅ‚y siÄ™niezbyt wyraznie, w tle wypowiedzi sÅ‚ychać jakieÅ› krzyki, feralnej nocy radiotelefonyzmieniaÅ‚y wÅ‚aÅ›cicieli niezgodnie z regulaminem, generalnie: byÅ‚ bajzel.Do tego jeszczepózniej wszyscy nabrali wody w usta, część funkcjonariuszy zachorowaÅ‚a , a kilku z nichwrÄ™cz jawnie zaczęło sabotować współpracÄ™ z wewnÄ™trznymi.Fakty ustalono takie: caÅ‚a akcja, a wÅ‚aÅ›ciwie cztery różne operacje prowadzone tegowieczoru na terenie trzech sÄ…siadujÄ…cych powiatów, naszpikowane byÅ‚y kardynalnymibÅ‚Ä™dami [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl trzylatki.xlx.pl
.Mieszka na tym osiedlu już ponad dwadzieÅ›cia lat i zna prawie wszystkichw okolicy, co jest o tyle nietrudne, że niewielu tutaj mieszka.Dzielnica, kiedyÅ› tÄ™tniÄ…cażyciem, powoli siÄ™ wyludnia.Dziczeje.Bekir pamiÄ™ta upadek muru, szturm Ossich na okoliczne sklepy, pózniejszÄ…wyprowadzkÄ™ zachodnioniemieckich meneli, zasiÅ‚kowiczów i najbiedniejszych robotników,którzy tu kiedyÅ› mieszkali, a których dokarmiaÅ‚ z mobilnej kuchenki na koÅ‚ach.ZaczynaÅ‚od roznoszenia kanapek po budowach, potem byÅ‚y te gary na kółkach, jeszcze pózniej barImbiss.Dziesięć lat temu wynajÄ…Å‚ lokal po sklepie z tkaninami i otworzyÅ‚ swÄ… obecnÄ… knajpÄ™.KÅ‚opot w tym, że gdy on mocniej stanÄ…Å‚ na nogach, okolica spaskudniaÅ‚a.Niemca tu prawienie uÅ›wiadczysz.SÄ… Kurdowie, Polacy, Syryjczycy, UkraiÅ„cy, Somalijczycy, Turcy, trochÄ™Rusków i tych z byÅ‚ej JugosÅ‚awii.No i Cyganie.najgorszy element ludzki.Prawdziwe wszyna ciele spoÅ‚eczeÅ„stwa.Bekir spluwa, patrzÄ…c, jak alfa romeo krÄ™ci piruety na okrÄ…gÅ‚ym placu za aptekÄ….Gdyjuż ma siÄ™ odwrócić i schować w lokalu, dostrzega jeszcze jedno tutejsze dziwadÅ‚o:wysokiego, żylastego faceta, jeszcze nie starego, ale już caÅ‚kowicie siwego.Jego biaÅ‚e wÅ‚osyniesamowicie kontrastujÄ… z ciemnÄ…, indiaÅ„skÄ… twarzÄ….DziwolÄ…g, który mógÅ‚by grać w kiniepodstarzaÅ‚ego Winnetou, wÅ‚aÅ›nie wychodzi z bloku-hotelu-burdelu naprzeciwko.Przezostatni rok Bekir widziaÅ‚ go cztery, może pięć razy i za każdym razem dÅ‚ugo wspominaÅ‚.Niez powodu jakichkolwiek wydarzeÅ„ czy wymiany słów.Nawet nie z powodu tych wÅ‚osów jakfarbowanych.Z powodu spojrzenia.Dziwnego spojrzenia wywoÅ‚ujÄ…cego dreszcz.Ale.trzeba przyznać: poza tym czymÅ›, co miaÅ‚ w oczach, typ wydawaÅ‚ siÄ™ caÅ‚kiemnormalny.PrzychodziÅ‚ do Alanyi tuż przed zamkniÄ™ciem i zawsze kupowaÅ‚ to samo: szaszÅ‚ykina wynos, podwójny sos czosnkowy na jogurcie i placki.Przez ostatniÄ… godzinÄ™ otwarcialokalu wszystkie ceny u Bekira spadajÄ… o poÅ‚owÄ™, lecz goÅ›ciowi o diabelskim wejrzeniu niechodzi chyba o zniżki.On nie wyglÄ…da na kogoÅ›, kto czeka gÅ‚odny caÅ‚y wieczór,by po jedenastej kupić jedzenie dwa euro taniej.WyglÄ…da raczej na faceta z wyższych sfer,kogoÅ› w rodzaju pisarza albo biznesmena, który z jakichÅ› tajemniczych powodów mieszkaw jedenastopiÄ™trowej norze peÅ‚nej lumpów z caÅ‚ego Å›wiata.Może on nawet nie jest imigrantem? Choć rodowitym Niemcem - też raczej nie.Alekim? Trudno siÄ™ zorientować po akcencie.Nawet Bakirowi, który Kurda od Turka, Polakaod Ruska i Syryjczyka od LibaÅ„czyka odróżni po pierwszym Guten Tag.Teraz facet - w prochowcu koloru feldgrau i z maÅ‚Ä…, jasnÄ… walizkÄ… w dÅ‚oni - idzieszybko deptakiem, najwyrazniej w stronÄ™ taksówki, która wÅ‚aÅ›nie wystawiÅ‚a oÅ›wietlony pyskz bocznej uliczki - Hedemannstraße.Gdzie taki dziwny typ może jechać nocÄ… w Å›rodkutygodnia? Na dziwki - wykluczone.To ma pod nosem.Do pracy?Bakir otrzepuje buty na wycieraczce, wchodzi do Alanyi i zauważa, że nie wyÅ‚Ä…czyÅ‚elektrycznego pieca.GÅ‚oÅ›no przeklina wÅ‚asnÄ… gÅ‚upotÄ™.O siwowÅ‚osym natychmiast zapomina.A przecież przeczucie go nie myliÅ‚o.Mężczyzna, który faktycznie nie jest aniNiemcem, ani imigrantem, istotnie jedzie do pracy.NiespeÅ‚na pół godziny wczeÅ›niej odebraÅ‚SMS-a ze zdjÄ™ciem czarnowÅ‚osego, czarnookiego faceta o ostrych rysach Å›niadej twarzyi mocno zaznaczonych brwiach.Używane imiona: Arsen i Lem.Dalej: wzrost, waga, wieki kilka innych przydatnych informacji.Teraz, gdy wsiada do taksówki i zamawia kurs podhalÄ™ odlotów lotniska Tegel, wyciÄ…ga biaÅ‚ego iphone a, by jeszcze raz obejrzeć tÄ™ fotografiÄ™.Po chwili kasuje jÄ… razem z doÅ‚Ä…czonÄ… wiadomoÅ›ciÄ… tekstowÄ….Wchodzi do internetu.Upewnia siÄ™, że jego rezerwacja na lot do GdaÅ„ska zostaÅ‚a przyjÄ™ta przez system.PÅ‚aciza bilet.Kiedy mÅ‚ody taksówkarz - z pochodzenia AlbaÅ„czyk - zjeżdża z Hauptstraße na Ring,pasażer wchodzi jeszcze do skrzynki pocztowej i pisze e-maila, którego nie wysyÅ‚a.ZapisujekopiÄ™ roboczÄ…, po czym wylogowuje siÄ™ z sieci.Otwiera telefon, wyjmuje kartÄ™ SIM,przeÅ‚amuje na pół i wyrzuca przez okno - najpierw jednÄ… poÅ‚owÄ™, po dziesiÄ™ciu minutachdrugÄ….Okno caÅ‚y czas trzyma otwarte.Wiatr targa jego prostymi siwymi wÅ‚osami, alenajwyrazniej chłód mu nie przeszkadza.Taksówkarzowi - owszem.Zirytowany AlbaÅ„czykdÅ‚ugo patrzy we wsteczne lusterko i mruczy pod nosem w jÄ™zyku taty i mamy, ale gdywreszcie napotyka to, czego szukaÅ‚ - spojrzenie pasażera - ma wrażenie, jakby ktoÅ› ukÅ‚uÅ‚ goprosto w serce.Szybko odwraca wzrok.Za pózno.Facet kÅ‚adzie mu rÄ™kÄ™ na ramieniu i lekkoÅ›ciska.Szofer czuje bolesny prÄ…d przechodzÄ…cy od ramienia przez prawy bok aż po kolano,które zaczyna pulsować, jakby je wÅ‚aÅ›nie skrÄ™ciÅ‚.Nie odrywa wzroku od mokrej, szarejautostrady przed sobÄ….- JeÅ›li ci coÅ› przeszkadza, to możesz wysiąść, vella.- pasażer mówi to po albaÅ„sku.Kierowca próbuje gÅ‚oÅ›no i wyraznie powiedzieć przepraszam , ale ze Å›ciÅ›niÄ™tegogardÅ‚a wydobywa siÄ™ tylko coÅ› jakby krótkie skrzeczenie sroki.SiwowÅ‚osy Å‚askawie cofa rÄ™kÄ™.Do samego lotniska już siÄ™ nie odzywa.Napiwku niedaje.24.W ciÄ…gu nastÄ™pnych tygodni, podczas przewlekÅ‚ych postÄ™powaÅ„ i przesÅ‚uchaÅ„ -najpierw w bydgoskim wydziale Biura Spraw WewnÄ™trznych, a potem przed komisjÄ…przysÅ‚anÄ… z Warszawy - inspektorzy Å›ledczy wielokrotnie usiÅ‚owali dociec, któryz wÅ‚ocÅ‚awskich policjantów osiemnastego lutego, mniej wiÄ™cej kwadrans przed dwudziestÄ…drugÄ…, rzuciÅ‚ w eter hasÅ‚o: Te kurwy nie majÄ… prawa doczekać do rana.SÅ‚owa nagraÅ‚y siÄ™niezbyt wyraznie, w tle wypowiedzi sÅ‚ychać jakieÅ› krzyki, feralnej nocy radiotelefonyzmieniaÅ‚y wÅ‚aÅ›cicieli niezgodnie z regulaminem, generalnie: byÅ‚ bajzel.Do tego jeszczepózniej wszyscy nabrali wody w usta, część funkcjonariuszy zachorowaÅ‚a , a kilku z nichwrÄ™cz jawnie zaczęło sabotować współpracÄ™ z wewnÄ™trznymi.Fakty ustalono takie: caÅ‚a akcja, a wÅ‚aÅ›ciwie cztery różne operacje prowadzone tegowieczoru na terenie trzech sÄ…siadujÄ…cych powiatów, naszpikowane byÅ‚y kardynalnymibÅ‚Ä™dami [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]