[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.W każdym atoli razie była-to dusza najszlachetniejsza fałszywie nastrojona.Napotkała człowieka, który również jak ona szukając ideału, wystawiał ją napróby, i sercem chórem chcąc odnaleść prawdę życia, chybiał i trafiał sztyle-tem wprost w piersi ukochanej.Cierpiała może wiele; lecz więcej daleko bole-ści przynosiła jej wyobraznia! Jeżeli już nie miała żadnej nadziei, sama sobiepo części była winna, że ją utraciła.Typ podobny ze strony już czysto-humorystycznej przedstawił Słowackiw Dafnickiej Sybilli.Zawsze w górnych przebywając sferach, nie cierpiałaona pospolitości.Karmiąc się książkowemi strawami , nie rozumiała życia.Raził ją każdy wyraz nieelegancki, niesentymentalny.Tak np.książę Lubor,który tyle miał par butów co konceptów, dowodził raz, że kluski z drugiejstrony Renu zowią się pedenony Z czego ją wtrącił w taki gniew, że z minyPiorunem była, a ze wzroku furją,Bo to już wzięła za wyrazne drwiny,Nie za dowcipu różę, lecz nasturją,Kluski nazwała, larmami z faryny 1)A księcia.błaznem: bo sprowadził z gór jąWyższego tonu i tonem PolakaPrzymusił zawsze bladą upiec raka.Zwykle chodziła jak wulkan wygasły, mając na głowie wielkie soplez lawy.Ksiądz ją spowiadał chudy; mąż opasły nie miał z nią bardzo da-wno żadnej sprawy!. Jest-to sentymentalizm XVIII wieku z całą jego śmie-sznością i obłudą.Wszystkie bowiem owe czułości i ekscentryczności były tylkozewnętrznym pokostem; pod spodem swobodnie się rozwija gruba, pospolitazmysłowość, płytkość duszy a oschłość serca.Kłócąc się z księciem Luboremo larmy z faryny.szło jej głównie o skokietowanie wziętego człowieka.Lu-biła z nim samotne schadzki na wzgórzu w kaskadowym pyle i w różach.Historya jej zresztą bardzo krótka kończy się ucieczką z księciem.Jest-to jedyna może całkiem humorystycznie narysowana postać kobiecaw Słowackim; wykonana sylwetkowo odpowiednio do jej natury, która niedaje możności do obszerniejszego traktowania, gdyż niema w niej żadnego głęb-szego rysu.Raz na nią spojrzawszy, można było zbadać najskrytsze tajnikitej duszy wymokłej i chudej.1) Azy z mąki.XX.INNE KOBIETY.ominęliśmy kilka sylwetek lub zaledwie naszkicowanych postaci, które dladokładności i zupełności obrazu choć wyliczyć nam wypada.Nie stracąone bynajmniej na braku bliższego określenia, jeżeli wskażemy typy główne,do których się mniej lub więcej zbliżają.Jest bowiem rzeczą godną uwagi, żeSłowacki, tak obfity w stwarzaniu charakterów niewieścich, niewielki kładł na-cisk na ich rozmaitość; a powtóre, że, kochając się w rysach oderwanych,które umiał świetnie przed czytelnikami rozwijać, prawie nigdy nie wykończałswoich postaci, z jednej je tylko strony ukazując.Wprawdzie sąd ten o wielezłagodzić musi ta okoliczność, że utwory Słowackiego, mianowicie pośmiertne,doszły nas w stanie ułamkowym: brakuje może scen najważniejszych, któremogłyby dać pole do głębszych nad kreacyami jego refleksyj: ale i w poema-tach za życia pisanych podobne niedokładności zauważyć nie trudno.Z tych właśnie powodów niektóre postaci przedstawiamy tylko ogólnikowo.Tak np.o Alinie, siostrze Balladyny, cóżby się dało więcej powiedzieć nad to,że była białą, dobrą, niewinną; że kochała szczerze nie złoto ani zaszczyty, aleosobę same, że wyrzekłaby się nawet własnego szczęścia, oddałaby dzbanmalin, gdyby ją siostrzyczka ładnie poprosiła.Jest-to postać w zasadzie ta samaco Lilia, Amelia i t.p.Me zmieniając w niczem słów, możnaby podobnieżokreślić Salomeę (w dramacie Horsztyński) z tym tylko dodatkiem, że w niejpodobieństwo do Amelii jest jeszcze większe: o ile bowiem domyślać się należy,stosunek jej do Szczęsnego był taki, jak Amelii do Zbigniewa.Kocha młodegoczłowieka, ale wie, co winna mężowi, chociaż niewidomemu; pobożna, unosimyśl ku niebu, błagając je o pomoc i wytrwałość na ciernistej drodze życia;dziecinna i naiwna bawi się np.obrazkiem, przedstawiającym jakąś świętą, którabiałą lilią uderza lwa po nosie!.Posłuszna, szczęśliwą jest.gdy mąż daje jejjakie polecenia.W słowach znowu Amelii (w tymże dramacie) słyszymy dzwięk poświęce-nia, szczerej pobożności, ale zarazem i dzwięk trzezwej myśli, co ją zbliżaz Dyaną albo z Anielą.Kocha brata nadewszystko. Gdybym nie była twojąsiostrą powiada do niego to musiałabym zostać twoją narzeczoną.albomniszką. Przypatrując się jej bliżej, możebyśmy zobaczyli pewien, głębokoskrywany odcień rozpaczy bezwiednej smutno jej, a nie widzi jasno przy-czyny tego smutku, tej boleści tajemnej, jaka dręczy biedne jej serce.Ironiabrata nie zraża Amelii; z pogodnem czołem słucha jego namiętnych tyrad [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl trzylatki.xlx.pl
.W każdym atoli razie była-to dusza najszlachetniejsza fałszywie nastrojona.Napotkała człowieka, który również jak ona szukając ideału, wystawiał ją napróby, i sercem chórem chcąc odnaleść prawdę życia, chybiał i trafiał sztyle-tem wprost w piersi ukochanej.Cierpiała może wiele; lecz więcej daleko bole-ści przynosiła jej wyobraznia! Jeżeli już nie miała żadnej nadziei, sama sobiepo części była winna, że ją utraciła.Typ podobny ze strony już czysto-humorystycznej przedstawił Słowackiw Dafnickiej Sybilli.Zawsze w górnych przebywając sferach, nie cierpiałaona pospolitości.Karmiąc się książkowemi strawami , nie rozumiała życia.Raził ją każdy wyraz nieelegancki, niesentymentalny.Tak np.książę Lubor,który tyle miał par butów co konceptów, dowodził raz, że kluski z drugiejstrony Renu zowią się pedenony Z czego ją wtrącił w taki gniew, że z minyPiorunem była, a ze wzroku furją,Bo to już wzięła za wyrazne drwiny,Nie za dowcipu różę, lecz nasturją,Kluski nazwała, larmami z faryny 1)A księcia.błaznem: bo sprowadził z gór jąWyższego tonu i tonem PolakaPrzymusił zawsze bladą upiec raka.Zwykle chodziła jak wulkan wygasły, mając na głowie wielkie soplez lawy.Ksiądz ją spowiadał chudy; mąż opasły nie miał z nią bardzo da-wno żadnej sprawy!. Jest-to sentymentalizm XVIII wieku z całą jego śmie-sznością i obłudą.Wszystkie bowiem owe czułości i ekscentryczności były tylkozewnętrznym pokostem; pod spodem swobodnie się rozwija gruba, pospolitazmysłowość, płytkość duszy a oschłość serca.Kłócąc się z księciem Luboremo larmy z faryny.szło jej głównie o skokietowanie wziętego człowieka.Lu-biła z nim samotne schadzki na wzgórzu w kaskadowym pyle i w różach.Historya jej zresztą bardzo krótka kończy się ucieczką z księciem.Jest-to jedyna może całkiem humorystycznie narysowana postać kobiecaw Słowackim; wykonana sylwetkowo odpowiednio do jej natury, która niedaje możności do obszerniejszego traktowania, gdyż niema w niej żadnego głęb-szego rysu.Raz na nią spojrzawszy, można było zbadać najskrytsze tajnikitej duszy wymokłej i chudej.1) Azy z mąki.XX.INNE KOBIETY.ominęliśmy kilka sylwetek lub zaledwie naszkicowanych postaci, które dladokładności i zupełności obrazu choć wyliczyć nam wypada.Nie stracąone bynajmniej na braku bliższego określenia, jeżeli wskażemy typy główne,do których się mniej lub więcej zbliżają.Jest bowiem rzeczą godną uwagi, żeSłowacki, tak obfity w stwarzaniu charakterów niewieścich, niewielki kładł na-cisk na ich rozmaitość; a powtóre, że, kochając się w rysach oderwanych,które umiał świetnie przed czytelnikami rozwijać, prawie nigdy nie wykończałswoich postaci, z jednej je tylko strony ukazując.Wprawdzie sąd ten o wielezłagodzić musi ta okoliczność, że utwory Słowackiego, mianowicie pośmiertne,doszły nas w stanie ułamkowym: brakuje może scen najważniejszych, któremogłyby dać pole do głębszych nad kreacyami jego refleksyj: ale i w poema-tach za życia pisanych podobne niedokładności zauważyć nie trudno.Z tych właśnie powodów niektóre postaci przedstawiamy tylko ogólnikowo.Tak np.o Alinie, siostrze Balladyny, cóżby się dało więcej powiedzieć nad to,że była białą, dobrą, niewinną; że kochała szczerze nie złoto ani zaszczyty, aleosobę same, że wyrzekłaby się nawet własnego szczęścia, oddałaby dzbanmalin, gdyby ją siostrzyczka ładnie poprosiła.Jest-to postać w zasadzie ta samaco Lilia, Amelia i t.p.Me zmieniając w niczem słów, możnaby podobnieżokreślić Salomeę (w dramacie Horsztyński) z tym tylko dodatkiem, że w niejpodobieństwo do Amelii jest jeszcze większe: o ile bowiem domyślać się należy,stosunek jej do Szczęsnego był taki, jak Amelii do Zbigniewa.Kocha młodegoczłowieka, ale wie, co winna mężowi, chociaż niewidomemu; pobożna, unosimyśl ku niebu, błagając je o pomoc i wytrwałość na ciernistej drodze życia;dziecinna i naiwna bawi się np.obrazkiem, przedstawiającym jakąś świętą, którabiałą lilią uderza lwa po nosie!.Posłuszna, szczęśliwą jest.gdy mąż daje jejjakie polecenia.W słowach znowu Amelii (w tymże dramacie) słyszymy dzwięk poświęce-nia, szczerej pobożności, ale zarazem i dzwięk trzezwej myśli, co ją zbliżaz Dyaną albo z Anielą.Kocha brata nadewszystko. Gdybym nie była twojąsiostrą powiada do niego to musiałabym zostać twoją narzeczoną.albomniszką. Przypatrując się jej bliżej, możebyśmy zobaczyli pewien, głębokoskrywany odcień rozpaczy bezwiednej smutno jej, a nie widzi jasno przy-czyny tego smutku, tej boleści tajemnej, jaka dręczy biedne jej serce.Ironiabrata nie zraża Amelii; z pogodnem czołem słucha jego namiętnych tyrad [ Pobierz całość w formacie PDF ]