[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Merry wstrzymał oddech, wodząc wzrokiem od jednego do drugiego.Nagle zrobiło się bardzo cicho.Legolas spuścił wzrok a Gimli westchnął.- Theodred poległ w bitwie u brodu Iseny - powiedział Obieżyświat.- Przykro mi.Wiem, że się przyjaźniliście.- Kiedy? - spytał Boromir siląc się na spokój.- Jedenaście dni temu.Wpadł w zasadzkę orków.- Dzień przed tym, jak rozpadła się Drużyna - szepnął Pippin cichutko.- Kto jest teraz dziedzicem Theodena? - Boromir spojrzał pytająco na Obieżyświata.- Eomer.Król mianował go swoim następcą.Gondorczyk pokiwał głową i umilkł.Członkowie Drużyny wymienili między sobą smutne spojrzenia.Nikt się nie odzywał.- Przepraszam na chwilę - Boromir wstał nagle.- Przejdę się.- Ale wróć niedługo, dobrze - Pippin ostrożnie dotknął jego dłoni.- Zaraz wrócę.Nie chcę tracić dalszego ciągu opowieści - to mówiąc, Boromir odwrócił się i szybko wyszedł.Merry odprowadził go pełnym współczucia wzrokiem.Czy ten nieszczęsny człowiek nie może zaznać choć odrobiny spokoju? Zwłaszcza teraz, kiedy cieszyli się chwilą zasłużonego odpoczynku i wszystko wydawało się układać - nie, oczywiście musiała się trafić jakaś żałobna wieść i zniszczyć ten wesoły nastrój.Biedny Boromir.- Może wypalimy po fajeczce, hmm? - zapytał ostrożnie Gimli, po chwili milczenia.- Co wy na to? Tak na poprawienie humoru?Nie wypalili jednak.Legolas zdecydowanie wypowiedział się przeciw dymieniu w pomieszczeniach zamkniętych, zadowolili się więc piwem i rozprawianiem o dalszych planach na przyszłość.Ku wielkiej uldze Merry’ego Boromir wrócił niespodziewanie szybko.Zajął na powrót swoje miejsce za stołem i zapytał o bitwę, więc rozmowa wróciła do punktu wyjścia.Obieżyświat z pomocą Gimlego (który, zwyczajem Pippina, przerywał mu co chwila dodając własne spostrzeżenia i komentarze) streścił historię wizyty w Edoras, a potem przeszedł do opisu bitwy.Boromir ogromnie się ożywił i zaczął zadawać mnóstwo pytań, na które Obieżyświat odpowiadał z równą cierpliwością, jak na uwagi Gimlego wcześniej.Za pomocą dwóch dużych kubków, jednego małego, kilku łyżek oraz odwróconej do góry dnem miski Gondorczyk skonstruował imitację twierdzy i murów w Helmowym Jarze i zażądał dokładnych wyjaśnień.Obieżyświat więc, wskazując sztyletem poszczególne miejsca, opowiadał gdzie był wyłom, skąd wyszła wycieczka i z której strony atakowały wojska Sarumana.Merry odrobinę się w tych zawiłościach oblężenia pogubił, tym niemniej słuchał z fascynacją, bo opowieść była wciągająca.A poza tym po raz pierwszy relacjonowano mu prawdziwą, wielką bitwę i to taką, w której brali udział jego przyjaciele.Cieszył się też, bo Boromir, w swoim żywiole, zdawał się być całkowicie pochłonięty tą rozmową i wyglądało na to, że zdołał oderwać się od ponurych myśli.Obieżyświat też to chyba wyczuł, bo nie skąpił szczegółów, a nawet parokrotnie spytał Boromira o zdanie, dając towarzyszowi okazję do popisania się militarną wiedzą.Kiedy doszli do odsieczy Gimli zdecydowanie zażądał fajki, więc Legolas zaproponował krótką przerwę, by przenieść się na zewnątrz, na świeże powietrze.- Wziąłbym ze sobą herbatę, ale już nie ma - Pippin markotnie zajrzał do swojego kubka.- Na dole jest wrzątek, możesz sobie dolać - odparł Boromir, zabierając się do sprzątania naczyń ze stołu.- Nie mogę, bo nie lubię gorzkiej, a nie ma czym posłodzić - oznajmił Tuk z pretensją.- Przecież jest pełno miodu, stoi koło ciebie.- Tak, ale pewien człowiek, nie będę wskazywał palcem, wymoczył w nim piernika i teraz w miodzie pływa mnóstwo okruchów.- I świetnie się składa, posłódź a będziesz miał jednocześnie i herbatę i deser w jednym kubku - Boromir wzruszył ramionami.- Wielkie dzięki, może w Minas Tirith pija się herbatę z paprochami, ale w Shire nie ma takiego zwyczaju.- Myślicie, że Gandalf przyśle kogoś po nas? - zapytał Merry Obieżyświata.- Raczej nie.Myślę, że powinniśmy pójść pod wschodnią ścianę jeszcze przed zachodem słońca - odpowiedział Strażnik.- Czyli już niedługo - Gimli przeciągnął się.- Akurat sobie zapalimy, mmm.- Czy wszyscy się najedli? - spytał jeszcze Merry.- O tak.Możemy uznać, że część waszego długu zostaje niniejszym anulowana - krasnolud poklepał się po brzuchu.- A czy to wyrówna rachunek? - zagadnął Pippin, wyciągając z sakiewki swą zapasową podróżną fajkę.- To dla mnie?! - Gimlemu zaświeciły się oczy.- Owszem - Tuk z dumą wręczył mu prezent.- Mówiłeś, że twoja przepadła.- Hobbicie mój kochany! - rozczulił się Gimli.- To wyrównuje rachunek aż z nawiązką! Na brodę Durina, nie miałem w ręku fajki.od sam nie wiem od kiedy.To iście królewski dar, bez fajki nie ma życia!Od strony Boromira dobiegł ich pomruk dezaprobaty i głośniejsze brzęknięcie naczyń, które to odgłosy starannie zignorowali.- Ale ty masz drugą, prawda? - upewnił się krasnolud.- Niestety ma - rozległo się kolejne mruknięcie i kolejny brzęk.- Mam, mam - Pippin poklepał się po kieszeni.- Porządny hobbit nie rozstaje się z fajeczką i, Boromirze, jest taka zasada, żeby wkładać mniejszą miskę w większą, wiesz? Na odwrót [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • trzylatki.xlx.pl