[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ale cmentarzysko znajdowaÅ‚o siÄ™ daleko od domu.A zresztÄ… kogo to w ogóle obchodzi? ComógÅ‚ zrobić Humdinger? Samolot byÅ‚ prawie gotowy.W domu panowaÅ‚a gÅ‚Ä™boka cisza.Jocelyn i pani Mendelbaum nie opuszczaÅ‚y swoichpokoi, a stryj chyba tego nie zauważaÅ‚.PrzygotowywaÅ‚ siÄ™ do konferencji i jadaÅ‚ w milczeniu,czytajÄ…c podczas kolacji.Szczeniak przebywaÅ‚ z Humdingerem, a kotka ze stryjem.W takiejÅ›miertelnie cichej samotnoÅ›ci moje myÅ›li zaczęły dryfować w stronÄ™ domu.W niektóre noceodpuszczaÅ‚am sobie pracÄ™ i przewracaÅ‚am siÄ™ na drugi bok, żeby spać dalej.To przerażaÅ‚omnie bardziej niż cokolwiek innego.Nie mogÅ‚am sobie pozwolić na utratÄ™ rozpÄ™du.W dzieÅ„ przyjazdu Sophie bytam pierwszÄ… osobÄ…, która jÄ… zobaczyÅ‚a.ZnajdowaÅ‚amsiÄ™ w drodze na cmentarzysko samolotów, kiedy łódz przybiÅ‚a do brzegu.ByÅ‚ to maÅ‚y kuterrybacki, a ja pomyÅ›laÅ‚am, że Humdinger jest bardzo zaradny.ZaintrygowaÅ‚o mnie, jak gozaÅ‚atwiÅ‚.Pani kapitan albo rybaczka, wszystko jedno, pomogÅ‚a Sophie przesiąść siÄ™ dopontonu, którym powiosÅ‚owaÅ‚a do brzegu, a nastÄ™pnie wyciÄ…gnęła go z pasażerkÄ… w Å›rodku nakamienistÄ… plażę.StaÅ‚am i patrzyÅ‚am, i już chciaÅ‚am zabrać naszego goÅ›cia do domu, alepotem postanowiÅ‚am, że nie - nie jestem komitetem powitalnym, moja praca nad samolotemdobiega koÅ„ca i wkrótce stÄ…d wyjadÄ™.Nie chciaÅ‚am, by Sophie robiÅ‚a sobie nadzieje, że mawe mnie przyjaciółkÄ™, wiÄ™c patrzÄ…c, jak rozglÄ…dajÄ… siÄ™ zdezorientowane, wreszcie wzruszyÅ‚amramionami i pomaszerowaÅ‚am na cmentarzysko.SpÄ™dziÅ‚am dzieÅ„ na mocowaniu skrzydÅ‚a oderwanego od kadÅ‚uba.Kiedy wieczoremprzyszÅ‚am na kolacjÄ™, zastaÅ‚am Sophie przy stole.Humdinger przygotowaÅ‚ jej miejsce wpoÅ‚owie dÅ‚ugoÅ›ci blatu, które zwykle zajmowaÅ‚a Jocelyn, ale ona usiadÅ‚a obok stryja i zaczęławciÄ…gać go w rozmowÄ™.To wyraznie przeszkadzaÅ‚o mu w czytaniu, jednak uprzejmośćnakazywaÅ‚a, żeby sÅ‚uchaÅ‚.- Ach - rzekÅ‚, gdy mnie zobaczyÅ‚.- Oto Meline.Meline, kochanie, to jest pannaBabiliÅ„ska.Musisz zapewnić jej rozrywkÄ™.NaprawdÄ™ musisz - dodaÅ‚ nieco zbyt dobitnie.Wtedy jednak Humdinger wniósÅ‚ zupÄ™ z dyni, co odwróciÅ‚o uwagÄ™Sophie, która próbowaÅ‚a odbierać od niego potrawy przez caÅ‚Ä… kolacjÄ™.ByÅ‚o jasne, żenigdy nie obsÅ‚ugiwaÅ‚ jej lokaj, i prawdopodobnie myÅ›laÅ‚a, że to uwÅ‚acza Humdingerowi.Alez moich obserwacji wynikaÅ‚o, że godność Humdingera jest nienaruszalna i że nie ma ona nicwspólnego z powinnoÅ›ciami sÅ‚użącego.Chociaż nie, wÅ‚aÅ›ciwie wydawaÅ‚o siÄ™, że godnośćHumdingera pochodzi wÅ‚aÅ›nie z jego biegÅ‚oÅ›ci sÅ‚użącego, ze zrÄ™cznego zajmowania siÄ™rzeczami, które muszÄ… zostać zrobione.MiaÅ‚am również wrażenie, że godność Humdingerabierze siÄ™ stÄ…d, iż nie przejmuje siÄ™ on zanadto swojÄ… godnoÅ›ciÄ….Sophie byÅ‚a zrozpaczona, choć on caÅ‚y czas jÄ… uspokajaÅ‚ i dawaÅ‚ znaki, aby usiadÅ‚a iprzestaÅ‚a siÄ™ martwić.Przecież to jego praca.Ja tymczasem z entuzjazmem rzuciÅ‚am siÄ™ nazupÄ™.ByÅ‚am przemarzniÄ™ta do szpiku koÅ›ci, a moje rÄ™ce zrobiÅ‚y siÄ™ czerwone i spierzchniÄ™teod Å›lÄ™czenia nad zimnym, mokrym metalem.- Przepraszam za spóznienie - powiedziaÅ‚am.- StraciÅ‚am poczucie czasu.Istotnie, pracowaÅ‚am nad szczególnie trudnym zÅ‚Ä…czeniem.W miejscu, gdzieznajdowaÅ‚ siÄ™ ster wysokoÅ›ci, brakowaÅ‚o ogromnego kawaÅ‚ka metalu i musiaÅ‚am coÅ›dosztukować.Nadal nie byÅ‚am pewna, jak siÄ™ tnie metal.Trzeba wejść do internetu isprawdzić.- Nie ma sprawy, moja droga.MówiÅ‚em wÅ‚aÅ›nie pannie BabiliÅ„skiej, że w przyszÅ‚oÅ›cinie bÄ™dÄ™ w stanie jadać z wami kolacji.Mam tak dużo do zrobienia przed wyjazdem nakonferencjÄ™.Na szczęście, skoro przyjechaÅ‚a, możecie dotrzymywać sobie towarzystwa.- Jak siÄ™ czuje pani Mendelbaum? - spytaÅ‚am uprzejmie Sophie, bonajprawdopodobniej spÄ™dziÅ‚a z niÄ… popoÅ‚udnie.Dobrze, że to nie musiaÅ‚am być ja.- Panna BabiliÅ„ska powiadomiÅ‚a mnie, że pani Mendelbaum czuje siÄ™ bardzo dobrze.To dla niej bardzo pocieszajÄ…ce - Å›wiadomość, że ma tu przyjaciółkÄ™.- Od serca - powiedziaÅ‚a panna BabiliÅ„ska, wpychajÄ…c do ust miÄ™so.Gdy Humdinger wniósÅ‚ talerze, po krótkiej szarpaninie Sophie pozwoliÅ‚a mu podaćdrugie danie.SÅ‚yszaÅ‚am wczeÅ›niej, jak pani Mendelbaum mówiÅ‚a o niej Sophie , i teraz byÅ‚omi trudno nazywać jÄ… pannÄ… BabiliÅ„skÄ… , co zresztÄ… groziÅ‚o poÅ‚amaniem jÄ™zyka.Na stolepojawiÅ‚y siÄ™ plastry mostka i pierogi, które, jak przypuszczam, Humdinger zrobiÅ‚ specjalniena powitanie goÅ›cia, oraz cymes z kandyzowanych marchewek, ziemniaczanego purée ibrukselki.Lokaj nawet nie próbowaÅ‚ nakÅ‚adać mostka na mój talerz, bo zdążyÅ‚ siÄ™ jużzorientować, co jem, a czego nie.Jego gÅ‚Ä™boka Å›wiadomość różnych rzeczy kontrastowaÅ‚a zabsolutnÄ… nieÅ›wiadomoÅ›ciÄ… stryja.I wÅ‚aÅ›nie dlatego nagle zaczęło mnie skrÄ™cać z nerwów: ajeÅ›li nie doceniam Humdingera? JeÅ›li on może coÅ› zrobić, żeby powstrzymać mnie przedukoÅ„czeniem maszyny latajÄ…cej? JeÅ›li po prostu czeka do ostatniej sekundy, by zniweczyćmoje plany? ByÅ‚yÅ›my tak blisko.UsÅ‚yszaÅ‚am gÅ‚osy dobiegajÄ…ce z kuchni.- Kto jest w kuchni z Humdingerem? - spytaÅ‚am.- Ta lekarka - odparÅ‚ stryj, patrzÄ…c na mnie znaczÄ…co, unoszÄ…c brwi i dotykajÄ…c nosa.-PrzyjechaÅ‚a zbadać paniÄ… Mendelbaum, która, nawiasem mówiÄ…c, nie chciaÅ‚a wpuÅ›cić jej dopokoju i wszczęła awanturÄ™.Tak, wiele straciÅ‚aÅ›, włóczÄ…c siÄ™ przez caÅ‚y dzieÅ„.A potemdoktor Houseman poszÅ‚a zbadać Jocelyn, której nie poprawia siÄ™ wystarczajÄ…co szybko, ioÅ›wiadczyÅ‚a, że zajmie jednÄ… z tych bÅ‚yskawicznie znikajÄ…cych wolnych sypialni, aby miećoko na obie.- Nie rozumiem.Czy ona nie musi chodzić do pracy?- Sam bÄ™dzie jÄ… woziÅ‚ tam i z powrotem.Ona ma z sobÄ… walizkÄ™.WidziaÅ‚em, jak jÄ…wnosiÅ‚a.- Ale nie może tego zrobić, prawda? To znaczy.To jest twoja wyspa.- Cóż, byÅ‚a moja.- rzekÅ‚ stryj Marten, z roztargnieniem wracajÄ…c do lektury.W tym momencie Humdinger wniósÅ‚ deser.Sophie pochÅ‚onęła Å‚apczywie lody, jakbysiÄ™ baÅ‚a, że ktoÅ› je zaraz zabierze.Aż do koÅ„ca kolacji nie zadaÅ‚a sobie nawet trudu, by namnie spojrzeć, a kiedy już to zrobiÅ‚a, popatrzyÅ‚a wielkimi i pustymi oczami.SÄ… ludzie, októrych od razu wiesz, że nie sÄ… zbyt bystrzy.ZrozumiaÅ‚am, dlaczego pani MendelbaumpowiedziaÅ‚a, że Sophie zrobi dla niej wszystko.ByÅ‚o jasne, że sama nie wpadÅ‚aby na żadenpomysÅ‚.MiaÅ‚a obwisÅ‚Ä… szczÄ™kÄ™ basseta, ale też ogromne, ufne i melancholijne oczy.NiepoÅ›wiÄ™caÅ‚a mi wiÄ™kszej uwagi niż inni.PrzyjechaÅ‚a tu z powodu pani Mendelbaum.Inajwyrazniej byÅ‚a zachwycona Humdingerem, z jakiegoÅ› dziwnego, bassetowego,prywatnego powodu.Pewnego wieczoru po kolacji, kiedy Sophie wstaÅ‚a od stoÅ‚u przed deserem, bo paniMendelbaum poprosiÅ‚a o przyniesienie go na górÄ™ na tacy, stryj Marten odwróciÅ‚ siÄ™ do mnie ispytaÅ‚:- Jak dÅ‚ugo ona zamierza tu mieszkać?Sophie częściej jadaÅ‚a z paniÄ… Mendelbaum, wiÄ™c stryj najwyrazniej zapomniaÅ‚ oswojej grozbie nieschodzenia na kolacjÄ™ i znów zakradaÅ‚ siÄ™ na dół na posiÅ‚ki.CzasamisÅ‚yszeliÅ›my dobiegajÄ…ce z góry rozmowy w jidysz.NadawaÅ‚o to domowi dziwnego,miÄ™dzynarodowego klimatu - jidysz na górze, angielski na dole, jakbyÅ›my byli w UniiEuropejskiej.WzruszyÅ‚am ramionami.- WprowadziÅ‚a siÄ™ na dobre?Znów wzruszyÅ‚am ramionami [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl trzylatki.xlx.pl
.Ale cmentarzysko znajdowaÅ‚o siÄ™ daleko od domu.A zresztÄ… kogo to w ogóle obchodzi? ComógÅ‚ zrobić Humdinger? Samolot byÅ‚ prawie gotowy.W domu panowaÅ‚a gÅ‚Ä™boka cisza.Jocelyn i pani Mendelbaum nie opuszczaÅ‚y swoichpokoi, a stryj chyba tego nie zauważaÅ‚.PrzygotowywaÅ‚ siÄ™ do konferencji i jadaÅ‚ w milczeniu,czytajÄ…c podczas kolacji.Szczeniak przebywaÅ‚ z Humdingerem, a kotka ze stryjem.W takiejÅ›miertelnie cichej samotnoÅ›ci moje myÅ›li zaczęły dryfować w stronÄ™ domu.W niektóre noceodpuszczaÅ‚am sobie pracÄ™ i przewracaÅ‚am siÄ™ na drugi bok, żeby spać dalej.To przerażaÅ‚omnie bardziej niż cokolwiek innego.Nie mogÅ‚am sobie pozwolić na utratÄ™ rozpÄ™du.W dzieÅ„ przyjazdu Sophie bytam pierwszÄ… osobÄ…, która jÄ… zobaczyÅ‚a.ZnajdowaÅ‚amsiÄ™ w drodze na cmentarzysko samolotów, kiedy łódz przybiÅ‚a do brzegu.ByÅ‚ to maÅ‚y kuterrybacki, a ja pomyÅ›laÅ‚am, że Humdinger jest bardzo zaradny.ZaintrygowaÅ‚o mnie, jak gozaÅ‚atwiÅ‚.Pani kapitan albo rybaczka, wszystko jedno, pomogÅ‚a Sophie przesiąść siÄ™ dopontonu, którym powiosÅ‚owaÅ‚a do brzegu, a nastÄ™pnie wyciÄ…gnęła go z pasażerkÄ… w Å›rodku nakamienistÄ… plażę.StaÅ‚am i patrzyÅ‚am, i już chciaÅ‚am zabrać naszego goÅ›cia do domu, alepotem postanowiÅ‚am, że nie - nie jestem komitetem powitalnym, moja praca nad samolotemdobiega koÅ„ca i wkrótce stÄ…d wyjadÄ™.Nie chciaÅ‚am, by Sophie robiÅ‚a sobie nadzieje, że mawe mnie przyjaciółkÄ™, wiÄ™c patrzÄ…c, jak rozglÄ…dajÄ… siÄ™ zdezorientowane, wreszcie wzruszyÅ‚amramionami i pomaszerowaÅ‚am na cmentarzysko.SpÄ™dziÅ‚am dzieÅ„ na mocowaniu skrzydÅ‚a oderwanego od kadÅ‚uba.Kiedy wieczoremprzyszÅ‚am na kolacjÄ™, zastaÅ‚am Sophie przy stole.Humdinger przygotowaÅ‚ jej miejsce wpoÅ‚owie dÅ‚ugoÅ›ci blatu, które zwykle zajmowaÅ‚a Jocelyn, ale ona usiadÅ‚a obok stryja i zaczęławciÄ…gać go w rozmowÄ™.To wyraznie przeszkadzaÅ‚o mu w czytaniu, jednak uprzejmośćnakazywaÅ‚a, żeby sÅ‚uchaÅ‚.- Ach - rzekÅ‚, gdy mnie zobaczyÅ‚.- Oto Meline.Meline, kochanie, to jest pannaBabiliÅ„ska.Musisz zapewnić jej rozrywkÄ™.NaprawdÄ™ musisz - dodaÅ‚ nieco zbyt dobitnie.Wtedy jednak Humdinger wniósÅ‚ zupÄ™ z dyni, co odwróciÅ‚o uwagÄ™Sophie, która próbowaÅ‚a odbierać od niego potrawy przez caÅ‚Ä… kolacjÄ™.ByÅ‚o jasne, żenigdy nie obsÅ‚ugiwaÅ‚ jej lokaj, i prawdopodobnie myÅ›laÅ‚a, że to uwÅ‚acza Humdingerowi.Alez moich obserwacji wynikaÅ‚o, że godność Humdingera jest nienaruszalna i że nie ma ona nicwspólnego z powinnoÅ›ciami sÅ‚użącego.Chociaż nie, wÅ‚aÅ›ciwie wydawaÅ‚o siÄ™, że godnośćHumdingera pochodzi wÅ‚aÅ›nie z jego biegÅ‚oÅ›ci sÅ‚użącego, ze zrÄ™cznego zajmowania siÄ™rzeczami, które muszÄ… zostać zrobione.MiaÅ‚am również wrażenie, że godność Humdingerabierze siÄ™ stÄ…d, iż nie przejmuje siÄ™ on zanadto swojÄ… godnoÅ›ciÄ….Sophie byÅ‚a zrozpaczona, choć on caÅ‚y czas jÄ… uspokajaÅ‚ i dawaÅ‚ znaki, aby usiadÅ‚a iprzestaÅ‚a siÄ™ martwić.Przecież to jego praca.Ja tymczasem z entuzjazmem rzuciÅ‚am siÄ™ nazupÄ™.ByÅ‚am przemarzniÄ™ta do szpiku koÅ›ci, a moje rÄ™ce zrobiÅ‚y siÄ™ czerwone i spierzchniÄ™teod Å›lÄ™czenia nad zimnym, mokrym metalem.- Przepraszam za spóznienie - powiedziaÅ‚am.- StraciÅ‚am poczucie czasu.Istotnie, pracowaÅ‚am nad szczególnie trudnym zÅ‚Ä…czeniem.W miejscu, gdzieznajdowaÅ‚ siÄ™ ster wysokoÅ›ci, brakowaÅ‚o ogromnego kawaÅ‚ka metalu i musiaÅ‚am coÅ›dosztukować.Nadal nie byÅ‚am pewna, jak siÄ™ tnie metal.Trzeba wejść do internetu isprawdzić.- Nie ma sprawy, moja droga.MówiÅ‚em wÅ‚aÅ›nie pannie BabiliÅ„skiej, że w przyszÅ‚oÅ›cinie bÄ™dÄ™ w stanie jadać z wami kolacji.Mam tak dużo do zrobienia przed wyjazdem nakonferencjÄ™.Na szczęście, skoro przyjechaÅ‚a, możecie dotrzymywać sobie towarzystwa.- Jak siÄ™ czuje pani Mendelbaum? - spytaÅ‚am uprzejmie Sophie, bonajprawdopodobniej spÄ™dziÅ‚a z niÄ… popoÅ‚udnie.Dobrze, że to nie musiaÅ‚am być ja.- Panna BabiliÅ„ska powiadomiÅ‚a mnie, że pani Mendelbaum czuje siÄ™ bardzo dobrze.To dla niej bardzo pocieszajÄ…ce - Å›wiadomość, że ma tu przyjaciółkÄ™.- Od serca - powiedziaÅ‚a panna BabiliÅ„ska, wpychajÄ…c do ust miÄ™so.Gdy Humdinger wniósÅ‚ talerze, po krótkiej szarpaninie Sophie pozwoliÅ‚a mu podaćdrugie danie.SÅ‚yszaÅ‚am wczeÅ›niej, jak pani Mendelbaum mówiÅ‚a o niej Sophie , i teraz byÅ‚omi trudno nazywać jÄ… pannÄ… BabiliÅ„skÄ… , co zresztÄ… groziÅ‚o poÅ‚amaniem jÄ™zyka.Na stolepojawiÅ‚y siÄ™ plastry mostka i pierogi, które, jak przypuszczam, Humdinger zrobiÅ‚ specjalniena powitanie goÅ›cia, oraz cymes z kandyzowanych marchewek, ziemniaczanego purée ibrukselki.Lokaj nawet nie próbowaÅ‚ nakÅ‚adać mostka na mój talerz, bo zdążyÅ‚ siÄ™ jużzorientować, co jem, a czego nie.Jego gÅ‚Ä™boka Å›wiadomość różnych rzeczy kontrastowaÅ‚a zabsolutnÄ… nieÅ›wiadomoÅ›ciÄ… stryja.I wÅ‚aÅ›nie dlatego nagle zaczęło mnie skrÄ™cać z nerwów: ajeÅ›li nie doceniam Humdingera? JeÅ›li on może coÅ› zrobić, żeby powstrzymać mnie przedukoÅ„czeniem maszyny latajÄ…cej? JeÅ›li po prostu czeka do ostatniej sekundy, by zniweczyćmoje plany? ByÅ‚yÅ›my tak blisko.UsÅ‚yszaÅ‚am gÅ‚osy dobiegajÄ…ce z kuchni.- Kto jest w kuchni z Humdingerem? - spytaÅ‚am.- Ta lekarka - odparÅ‚ stryj, patrzÄ…c na mnie znaczÄ…co, unoszÄ…c brwi i dotykajÄ…c nosa.-PrzyjechaÅ‚a zbadać paniÄ… Mendelbaum, która, nawiasem mówiÄ…c, nie chciaÅ‚a wpuÅ›cić jej dopokoju i wszczęła awanturÄ™.Tak, wiele straciÅ‚aÅ›, włóczÄ…c siÄ™ przez caÅ‚y dzieÅ„.A potemdoktor Houseman poszÅ‚a zbadać Jocelyn, której nie poprawia siÄ™ wystarczajÄ…co szybko, ioÅ›wiadczyÅ‚a, że zajmie jednÄ… z tych bÅ‚yskawicznie znikajÄ…cych wolnych sypialni, aby miećoko na obie.- Nie rozumiem.Czy ona nie musi chodzić do pracy?- Sam bÄ™dzie jÄ… woziÅ‚ tam i z powrotem.Ona ma z sobÄ… walizkÄ™.WidziaÅ‚em, jak jÄ…wnosiÅ‚a.- Ale nie może tego zrobić, prawda? To znaczy.To jest twoja wyspa.- Cóż, byÅ‚a moja.- rzekÅ‚ stryj Marten, z roztargnieniem wracajÄ…c do lektury.W tym momencie Humdinger wniósÅ‚ deser.Sophie pochÅ‚onęła Å‚apczywie lody, jakbysiÄ™ baÅ‚a, że ktoÅ› je zaraz zabierze.Aż do koÅ„ca kolacji nie zadaÅ‚a sobie nawet trudu, by namnie spojrzeć, a kiedy już to zrobiÅ‚a, popatrzyÅ‚a wielkimi i pustymi oczami.SÄ… ludzie, októrych od razu wiesz, że nie sÄ… zbyt bystrzy.ZrozumiaÅ‚am, dlaczego pani MendelbaumpowiedziaÅ‚a, że Sophie zrobi dla niej wszystko.ByÅ‚o jasne, że sama nie wpadÅ‚aby na żadenpomysÅ‚.MiaÅ‚a obwisÅ‚Ä… szczÄ™kÄ™ basseta, ale też ogromne, ufne i melancholijne oczy.NiepoÅ›wiÄ™caÅ‚a mi wiÄ™kszej uwagi niż inni.PrzyjechaÅ‚a tu z powodu pani Mendelbaum.Inajwyrazniej byÅ‚a zachwycona Humdingerem, z jakiegoÅ› dziwnego, bassetowego,prywatnego powodu.Pewnego wieczoru po kolacji, kiedy Sophie wstaÅ‚a od stoÅ‚u przed deserem, bo paniMendelbaum poprosiÅ‚a o przyniesienie go na górÄ™ na tacy, stryj Marten odwróciÅ‚ siÄ™ do mnie ispytaÅ‚:- Jak dÅ‚ugo ona zamierza tu mieszkać?Sophie częściej jadaÅ‚a z paniÄ… Mendelbaum, wiÄ™c stryj najwyrazniej zapomniaÅ‚ oswojej grozbie nieschodzenia na kolacjÄ™ i znów zakradaÅ‚ siÄ™ na dół na posiÅ‚ki.CzasamisÅ‚yszeliÅ›my dobiegajÄ…ce z góry rozmowy w jidysz.NadawaÅ‚o to domowi dziwnego,miÄ™dzynarodowego klimatu - jidysz na górze, angielski na dole, jakbyÅ›my byli w UniiEuropejskiej.WzruszyÅ‚am ramionami.- WprowadziÅ‚a siÄ™ na dobre?Znów wzruszyÅ‚am ramionami [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]