[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Do władzy doszli ludzie cierpiący na syndrom oblężonej twierdzy.Valendreapozbywa się wszystkich dysydentów.Chciałem, żebyś zobaczył to na własne oczy, żebyśzrozumiał rangę sprawy.Słowa widzącej z Medjugorie są kwestią do dyskusji, ale to, coprzelała na papier siostra Aucja i co przetłumaczył ojciec Tibor, to zupełnie inna sprawa.- Nie mam najmniejszego pojęcia, gdzie może znajdować się ten dokument.Niejestem nawet w stanie wyobrazić sobie, że Jakob wyniósł coś z Watykanu.- Jestem jedyną osobą, która zna kombinację numerów zamka - wtrącił archiwista.-Otwierałem sejf wyłącznie dla Klemensa.Poczuł w głowie pustkę, gdy myślami powrócił do zdrady Kateriny.Jeśli zajmie sięczymś innym, nawet przez chwilę, z pewnością zmniejszy to udrękę.- Zobaczę, co da się zrobić, Maurice.Ale nawet nie wiem, od czego powinienemrozpocząć.Na twarzy kamerlinga wciąż malowała się powaga.- Colinie, nie zamierzam dramatyzować bardziej niż to konieczne.Ale los Kościołazdaje się być teraz w twoich rękach.5715.30Valendrea przeprosił tłum gości zebranych w sali audiencyjnej, którzy przybyli złożyćmu gratulacje.Delegacja przyjechała z Florencji z życzeniami wszystkiego najlepszego.Zanim wyszli, zapewnił ich, że w pierwszą podróż poza Watykan wybierze się do Toskanii.Ngovi oczekiwał go na trzecim piętrze.Jego osobisty sekretarz opuścił salęaudiencyjną przed półgodziną, Valendrea był ciekaw, dlaczego.- Ojcze Zwięty - przemówił Ambrosi - po wyjściu od ciebie Michener spotkał się zNgovim i kardynałem archiwistą.Zrozumiał teraz, że sprawa jest pilna.- O czym rozmawiali?- Siedzieli w jednym z pomieszczeń czytelni za zamkniętymi drzwiami.Kapłan, któryusługuje mi w archiwum zdołał dowiedzieć się jedynie, że wzięli ze sobą bardzo starywolumin, pozostający wyłącznie do dyspozycji archiwisty.- Który?- Lignum Vitae.- Proroctwa Malachiasza? Chyba sobie żartujesz.To przecież nonsens.A mimo toszkoda, że nie znamy słów, które tam padły.- Jestem w trakcie ponownego montażu urządzeń podsłuchowych.Ale to musipotrwać.- Kiedy Ngovi zamierza opuścić Watykan?- Jego biuro jest już sprzątnięte.Powiedziano mi, że odlatuje do Afryki za kilka dni.Póki co wciąż zajmuje swój apartament.I wciąż pełni obowiązki kamerlinga.Valendrea musiał zdecydować, kto zostanie jegonastępcą.Rozważał trzy kandydatury spośród kardynałów, którzy nie wycofali swegopoparcia w trakcie konklawe.- Przyszły mi na myśl rzeczy osobiste Klemensa.Faksymile z tłumaczeniem ojcaTibora musi być wśród nich.Volkner mógł być pewien, że nikt inny poza Michenerem niebędzie przeglądał jego rzeczy.- Co chcesz przez to powiedzieć, Ojcze Zwięty?- Nie sądzę, żeby Michener cokolwiek nam przyniósł.On nami gardzi.Nie, zpewnością przekaże to Ngoviemu.Nie możemy do tego dopuścić.Obserwował, jak zareaguje Ambrosi.Stary przyjaciel nie zawiódł go.- Zamierzasz uprzedzić ich działania? - zapytał sekretarz.- Musimy zademonstrować Michenerowi, że traktujemy sprawę bardzo poważnie.Lecz tym razem nie będziesz to ty, Paolo.Zadzwoń do naszych przyjaciół i zapewnijwsparcie z ich strony*Michener wszedł do mieszkania, z którego korzystał od śmierci Klemensa.Przez kilkaostatnich godzin wałęsał się po ulicach Rzymu.Przed półgodziną rozbolała go głowa, był tojeden z tych ataków, przed których nawrotami ostrzegał go lekarz w Bośni.Poszedł więc odrazu do łazienki i łyknął dwie aspiryny Lekarz zalecił mu również wykonaniekompleksowych badań po powrocie do Rzymu, ale teraz akurat nie było na to czasu.Rozpiął sutannę i rzucił ją na łóżko.Zegar na stoliku nocnym wskazywał osiemnastątrzydzieści.Wciąż czuł na sobie zaciśnięte dłonie Valendrei.Niech Bóg ma w opiece Kościółkatolicki.Człowiek, który nie zna strachu, może okazać się niebezpieczny.Valendreasprawiał wrażenie, że rzucał się do przodu, na oślep, nie bacząc na nic.Dzięki władzyabsolutnej miał teraz nieograniczony wybór.I jeszcze ta rzekoma przepowiednia świętegoMalachiasza.Wiedział, że powinien zignorować to, co niedorzeczne, ale w głębi duszyodczuwał trwogę.Czekały go kłopoty.Tego był pewien.Włożył dżinsy oraz koszulę z przypinanymi wyłogami kołnierzyka, potem bezpośpiechu przeszedł do frontowego pokoju i usadowił się na sofie.Celowo nie zapaliłżadnego światła.Czy kilkadziesiąt lat temu Valendrea rzeczywiście wykradł coś z Riservy? Czyostatnio Klemens dopuścił się tego samego? Co tu się działo? Miał wrażenie, żerzeczywistość stanęła do góry nogami.Wszystko i wszyscy wokół niego wydawali sięnieczyści.Jakby tego było mało, pewien biskup sprzed dziewięciuset lat jakoby przewidział,że koniec świata nadejdzie, gdy na papieskim tronie zasiądzie Piotr.Masował skronie i starał się złagodzić ból.Przez okna wpadało do wnętrza mdłeświatło ulicznych latami.W półmroku pod parapetem wciąż stał dębowy kuferek JakobaVolknera.Przypomniał sobie, że pozostawał zamknięty od dnia, kiedy przywiezionowszystkie rzeczy z Watykanu.Kuferek był z pewnością miejscem, w którym Klemens mógłukryć coś wartościowego.Nikt nie śmiał zajrzeć do środka.Podszedł powoli do kuferka.Wyciągnął rękę, zapalił jedną z lamp i spoglądał badawczo na zamek.Nie zamierzałniszczyć kufra, wyłamując zamek, usiadł więc ponownie i zastanowił się, co najlepiej zrobić.O metr od niego stał karton, który zabrał z papieskich apartamentów w dzień pośmierci Klemensa.Znajdowały się w nim wszystkie rzeczy osobiste zmarłego papieża [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl trzylatki.xlx.pl
.Do władzy doszli ludzie cierpiący na syndrom oblężonej twierdzy.Valendreapozbywa się wszystkich dysydentów.Chciałem, żebyś zobaczył to na własne oczy, żebyśzrozumiał rangę sprawy.Słowa widzącej z Medjugorie są kwestią do dyskusji, ale to, coprzelała na papier siostra Aucja i co przetłumaczył ojciec Tibor, to zupełnie inna sprawa.- Nie mam najmniejszego pojęcia, gdzie może znajdować się ten dokument.Niejestem nawet w stanie wyobrazić sobie, że Jakob wyniósł coś z Watykanu.- Jestem jedyną osobą, która zna kombinację numerów zamka - wtrącił archiwista.-Otwierałem sejf wyłącznie dla Klemensa.Poczuł w głowie pustkę, gdy myślami powrócił do zdrady Kateriny.Jeśli zajmie sięczymś innym, nawet przez chwilę, z pewnością zmniejszy to udrękę.- Zobaczę, co da się zrobić, Maurice.Ale nawet nie wiem, od czego powinienemrozpocząć.Na twarzy kamerlinga wciąż malowała się powaga.- Colinie, nie zamierzam dramatyzować bardziej niż to konieczne.Ale los Kościołazdaje się być teraz w twoich rękach.5715.30Valendrea przeprosił tłum gości zebranych w sali audiencyjnej, którzy przybyli złożyćmu gratulacje.Delegacja przyjechała z Florencji z życzeniami wszystkiego najlepszego.Zanim wyszli, zapewnił ich, że w pierwszą podróż poza Watykan wybierze się do Toskanii.Ngovi oczekiwał go na trzecim piętrze.Jego osobisty sekretarz opuścił salęaudiencyjną przed półgodziną, Valendrea był ciekaw, dlaczego.- Ojcze Zwięty - przemówił Ambrosi - po wyjściu od ciebie Michener spotkał się zNgovim i kardynałem archiwistą.Zrozumiał teraz, że sprawa jest pilna.- O czym rozmawiali?- Siedzieli w jednym z pomieszczeń czytelni za zamkniętymi drzwiami.Kapłan, któryusługuje mi w archiwum zdołał dowiedzieć się jedynie, że wzięli ze sobą bardzo starywolumin, pozostający wyłącznie do dyspozycji archiwisty.- Który?- Lignum Vitae.- Proroctwa Malachiasza? Chyba sobie żartujesz.To przecież nonsens.A mimo toszkoda, że nie znamy słów, które tam padły.- Jestem w trakcie ponownego montażu urządzeń podsłuchowych.Ale to musipotrwać.- Kiedy Ngovi zamierza opuścić Watykan?- Jego biuro jest już sprzątnięte.Powiedziano mi, że odlatuje do Afryki za kilka dni.Póki co wciąż zajmuje swój apartament.I wciąż pełni obowiązki kamerlinga.Valendrea musiał zdecydować, kto zostanie jegonastępcą.Rozważał trzy kandydatury spośród kardynałów, którzy nie wycofali swegopoparcia w trakcie konklawe.- Przyszły mi na myśl rzeczy osobiste Klemensa.Faksymile z tłumaczeniem ojcaTibora musi być wśród nich.Volkner mógł być pewien, że nikt inny poza Michenerem niebędzie przeglądał jego rzeczy.- Co chcesz przez to powiedzieć, Ojcze Zwięty?- Nie sądzę, żeby Michener cokolwiek nam przyniósł.On nami gardzi.Nie, zpewnością przekaże to Ngoviemu.Nie możemy do tego dopuścić.Obserwował, jak zareaguje Ambrosi.Stary przyjaciel nie zawiódł go.- Zamierzasz uprzedzić ich działania? - zapytał sekretarz.- Musimy zademonstrować Michenerowi, że traktujemy sprawę bardzo poważnie.Lecz tym razem nie będziesz to ty, Paolo.Zadzwoń do naszych przyjaciół i zapewnijwsparcie z ich strony*Michener wszedł do mieszkania, z którego korzystał od śmierci Klemensa.Przez kilkaostatnich godzin wałęsał się po ulicach Rzymu.Przed półgodziną rozbolała go głowa, był tojeden z tych ataków, przed których nawrotami ostrzegał go lekarz w Bośni.Poszedł więc odrazu do łazienki i łyknął dwie aspiryny Lekarz zalecił mu również wykonaniekompleksowych badań po powrocie do Rzymu, ale teraz akurat nie było na to czasu.Rozpiął sutannę i rzucił ją na łóżko.Zegar na stoliku nocnym wskazywał osiemnastątrzydzieści.Wciąż czuł na sobie zaciśnięte dłonie Valendrei.Niech Bóg ma w opiece Kościółkatolicki.Człowiek, który nie zna strachu, może okazać się niebezpieczny.Valendreasprawiał wrażenie, że rzucał się do przodu, na oślep, nie bacząc na nic.Dzięki władzyabsolutnej miał teraz nieograniczony wybór.I jeszcze ta rzekoma przepowiednia świętegoMalachiasza.Wiedział, że powinien zignorować to, co niedorzeczne, ale w głębi duszyodczuwał trwogę.Czekały go kłopoty.Tego był pewien.Włożył dżinsy oraz koszulę z przypinanymi wyłogami kołnierzyka, potem bezpośpiechu przeszedł do frontowego pokoju i usadowił się na sofie.Celowo nie zapaliłżadnego światła.Czy kilkadziesiąt lat temu Valendrea rzeczywiście wykradł coś z Riservy? Czyostatnio Klemens dopuścił się tego samego? Co tu się działo? Miał wrażenie, żerzeczywistość stanęła do góry nogami.Wszystko i wszyscy wokół niego wydawali sięnieczyści.Jakby tego było mało, pewien biskup sprzed dziewięciuset lat jakoby przewidział,że koniec świata nadejdzie, gdy na papieskim tronie zasiądzie Piotr.Masował skronie i starał się złagodzić ból.Przez okna wpadało do wnętrza mdłeświatło ulicznych latami.W półmroku pod parapetem wciąż stał dębowy kuferek JakobaVolknera.Przypomniał sobie, że pozostawał zamknięty od dnia, kiedy przywiezionowszystkie rzeczy z Watykanu.Kuferek był z pewnością miejscem, w którym Klemens mógłukryć coś wartościowego.Nikt nie śmiał zajrzeć do środka.Podszedł powoli do kuferka.Wyciągnął rękę, zapalił jedną z lamp i spoglądał badawczo na zamek.Nie zamierzałniszczyć kufra, wyłamując zamek, usiadł więc ponownie i zastanowił się, co najlepiej zrobić.O metr od niego stał karton, który zabrał z papieskich apartamentów w dzień pośmierci Klemensa.Znajdowały się w nim wszystkie rzeczy osobiste zmarłego papieża [ Pobierz całość w formacie PDF ]