[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wtym celu pokój sąsiadujący z moim umeblowano niezwykle bogato; zasia-dałam w różowej aksamitnej pościeli haftowanej srebrem,wszyscy zaś podchodzili i pochylali się do mej ręki.Cesarzowa również przyszła, a potem prosto ode mnieudała się do Pałacu Zimowego, dokąd w dwa czy trzy dnipózniej mieliśmy pojechać w ślad za nią.Pomieszczononas tam w pokojach, w których mieszkała moja matka, aktóre w rzeczy samej stanowiły cześć domu Jagużyńskich ipołowę domu Raguzinów; w drugiej połowie tego właśniedomu mieściło się kolegium spraw zagranicznych.PałacZimowy przy Wielkim placu dopiero wówczas budowano.Przeniosłam się z Pałacu Letniego do naszego zimowegomieszkania powziąwszy mocne postanowienie, że nieopuszczę swego pokoju dopóty, dopóki me znajdę w sobiedość sił, by przezwyciężyć dręczącą mnie hipochondrię.Czytałam wówczas18 Historię Niemiec i Historiępowszechną Woltera , a potem tejże zimy przeczytałamtyle rosyjskich książek, ile tylko mogłam zdobyć, w tymdwa ogromne tomy Baroniusa tłumaczone na rosyjski19,potem wpadła mi w ręce rozprawa O duchu prawMonteskiusza20, po czym przeczytałam Roczniki Tacyta21,które dokonały w moim umyśle osobliwego przewrotu,czemu niemało sprzyjało zapewne smutne moje ówczesneusposobienie.Zaczynałam spoglądać na rzeczy od gorszejstrony, doszukując się w nich objawiających się mymoczom przyczyn głębszych i bardziej uzależnionych od gryinteresów.Zebrałam siły, aby wyjść na Boże Narodzenie, irzeczywiście poszłam na mszę; już w cerkwi jednakpoczułam w całym ciele ból i dreszcze, tak że musia-18Historię powszechną Woltera  Voltaire (1694 1778), Essay surl'histoire generale et sur les moeurs et l'esprit des nations, pierwsze wydanie1756.19dwa ogromne tomy Baroniusa tłumaczone na rosyjski - Baronius Cesare(1538 - 1607), Annales Eclesiastiei a Christo nato ad annum 1198, pierwszewydanie 1588 - 1603, przekład rosyjski - Moskwa 1719.20Monteskiusz (1689 - 1755).Esprit de lois, pierwsze wydanie -1748.21Publius Cornelius Tacitus (ok.55 ok.120), Annales, właśc.Ab excessu diviAugusti. łam wrócić, rozebrać się i znowu położyć do łóżka.Załóżko służył mi szezlong stojący pod zabitymi drzwiami,przez które nie wiało wcale, prócz bowiem podwójnejsukiennej zasłony odgradzał mnie od nich duży ekran;wydaje mi się jednak, że stąd właśnie brały się wszystkiemoje fluksje dolegające mi tej zimy.Na drugi dzieńBożego Narodzenia gorączka tak wzrosła, że straciłamprzytomność.Kiedy zamykałam oczy, widziałam wciążbrzydkie postacie na kaflach pieca, do którego przytykałbokiem mój szezlong.pokój bowiem był mały i ciasny.Doswej sypialni prawie nie wstępowałam, gdyż jej oknawychodziły na wschód i na północ, z obu stron na Newę, ibyło tam bardzo zimno.Drugim powodem, dla któregounikałam sypialni, była bliskość pokojów wielkiegoksięcia, gdzie przez cały dzień aż do póznej nocy panowałhałas jak w kordegardzie.Ponadto zarówno on.jakwszyscy, którzy go otaczali, bardzo wiele palili iprzedostawał się stamtąd nieprzyjemny odór tytoniu.Takwięc całą zimę spędziłam w tym ubogim i ciasnym pokoju,gdzie było troje drzwi, dwa okna i jedna lustrzana ścianamiędzy nimi, a który miał zaledwie siedem czy osiemarszynów długości i cztery szerokości.1755Tak więc rozpoczął się rok 1755.Od Bożego Narodzeniado postu na dworze i w mieście odbywały się nieustannefety z okazji narodzin mego syna.Wszyscy na prześcigiwydawali obiady, bale, maskarady, urządzali iluminacje ifajerwerki, tak przyjemne, jak się tylko dało.Podpretekstem choroby nie brałam udziału w żadnej z tychzabaw.Pod koniec karnawału wrócił ze Szwecji Sergiusz Sałty-kow.Pod jego nieobecność wielki kanclerz hrabiaBestużew przysyłał mi wiadomości, które o nimotrzymywał, i depesze owoczesnego ambasadora Rosji wSzwecji, hrabiego Panina.Czynił to przez paniąWładysławlew, która odbierała je od swego zięcia, pierwszego urzędnika przy osobie wielkiegokanclerza.Odsyłałam je tym samym sposobem.Tą samądrogą dowiedziałam się, że gdy tylko Sergiusz Sałtykowpowróci, zostanie wysłany jako minister Rosji doHamburga na miejsce księcia Aleksandra Golicyna,którego przenoszono do armii.To nowe zarządzenie niepomniejszało mego smutku.Kiedy Sergiusz Sałlykow wrócił, przysłał Lwa Naryszkinaz zapytaniem, czy nie znalazłabym sposobności, aby się znim zobaczyć, porozmawiałam z panią Władysławlew,która zgodziła się na to spotkanie.Sergiusz Sałtykow miałprzyjść do niej, a od niej do mnie.Czekałam na niego dotrzeciej rano, ale nie przyszedł, ja zaś zadręczałam sięśmiertelnie nie wiedząc, co by mogło stanąć mu naprzeszkodzie.Następnego dnia dowiedziałam się, że hrabiaWoroncow zabrał go do loży masońskiej22, a on samzapewniał, że nie mógł stamtąd odejść nie wzbudzającpodejrzeń.Wypytując jednak i indagując Lwa Naryszkinazobaczyłam najwyrazniej, że nie przyszedł przezlekceważenie i obojętność wobec mnie, bez żadnegowzględu na moje cierpienia, zapomniał, że znoszę je od takdawna tylko przez przywiązanie do niego.Sam LewNaryszkin, choć był mu przyjacielem, nic niemal nie mógłprzytoczyć na jego usprawiedliwienie.Prawdę rzekłszy,bardzo mnie to uraziło.Napisałam do niego list, w którymgorzko wyrzucałam mu takie postępowanie; odpowiedziałmi i odwiedził mnie, nie było mu trudno mnie uspokoićponieważ skłaniałam się do tego.Namówił mnie, bympokazała się publicznie, posłuchałam jego rady i wyszłam10 lutego, w dniu urodzin wielkiego księcia i w przeddzieńpostu.Miałam na ten dzień przygotowaną wspaniałą suknię22do loży masońskiej - masoni pojawili się W Rosji już w latach trzydziestychXVIII w.W 1750 r.powstała w Petrsburgu I Loża Milczenia, a w 1756 r.mistrzem tzw.Loży Petersburskiej został hrabia Roman I Woroncow.Zmasonerią związany był również Piotr III, który prawdopodobnie założył lożęw Oranienbaumie.Aż do lat osiemdziesiątych XVIII w.masoni rosyjscy nieprowadzili działalności zwracając bardziej uwagę na stronę obrzędową. błękitnego aksamitu, haftowaną złotem.W moim osamot-nieniu po wielu rozmyślaniach postanowiłam, że w takiejmierze, w jakiej to będzie zależne ode mnie, dowiodę tym,którzy przyczynili mi tyle różnych zmartwień, iż nie wolnoobrażać mnie bezkarnie, że jeśli ktoś chce zdobyć mojąprzychylność i względy, musi traktować mnie należycie.Nie przepuszczałam więc ani jednej okazji, by okazaćSzuwałowom, w jakiej mam ich cenie.Okazywałam imnajwiększą pogardę, odsłaniałam wobec innych ichpodłość i głupotę, we wszystkim, w czym mogłam,ośmieszałam i nękałam ich sarkazmami, które potemrozchodziły się po mieście, dostarczając uciechyzłośliwym; słowem, mściłam się na nich wszelkimisposobami, jakie tylko mogłam wymyślić.W ich obec-ności z rozmysłem okazywałam względy tym, których nielubili.Ponieważ wiele osób ich nienawidziło, ułatwiało mito zadanie.Aaskawiej niż kiedykolwiek traktowałamhrabiów Razumowskich, których zresztą zawsze lubiłam.Zdwoiłam uprzejmość wobec wszystkich z wyjątkiemSzuwałowów [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • trzylatki.xlx.pl