[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Klasztor zrobił się bardzo cichy, wszyscy mówili prawie szeptem.Ciszabyła niesamowita.Pewnej nocy wyobraziłam sobie, że matka Ignatius szy-buje po dormitorium.Przybył biskup odprawić nabożeństwo żałobne, po-tem wszyscy poszliśmy na mały cmentarz za kaplicą i otoczyliśmy kręgiemgrób matki Ignatius, modląc się cicho, a różańce zwisały nam z dłoni.Niemodliłam się jednak za matkę Ignatius; nie znałam jej.Odeszła na emerytu-rę, zanim przybyłam do klasztoru, a potem leżała chora w infirmarium.Zamiast tego modliłam się, żeby tata zmusił ministra, żeby mnie sprowadziłdo domu.Kiedy wszyscy jeszcze staliśmy kręgiem nad grobem, dostrze-głam wzrok biskupa i szybko zmieniłam modlitwę.Modliłam się za duszębiednej, świątobliwej matki Ignatius i skierowałam wzrok ku niebu, starającsię samej wyglądać na świątobliwą.LRT Wciąż tęskniłam za swoimi braćmi i czasami też za mamą, ale nie mia-łam już więcej koszmarów i zaczęłam zapominać, jak wyglądało życie wFatima Mansions.Miałam w klasztorze przyjaciółki i czyste ubrania, a mo-je włosy zawsze lśniły.Byłam jedyną dziewczynką z długimi włosami.Ta-ta zabronił zakonnicom obcinania ich, tego pierwszego dnia, kiedy mnieprzywiózł do klasztoru, i one się posłuchały.Dziewczęta w dormitorium nazmianę je szczotkowały i na różne sposoby wiązały moimi wstążkami.Uwielbiałam te zabiegi.Dostałam nawet podwiązki do długich, brązowychpończoch.Na początku spadały i zwisały mi wokół kostek, kiedy szłyśmydo szkoły.Nie znałyśmy w klasztorze uścisków ani pocałunków, ale czułyśmy siękochane i stanowiłyśmy rodzinę.Rozmawiałyśmy o naszych prawdziwychrodzinach i o tym, jak nasze mamy i nasi tatusiowie zabiorą nas pewnegodnia do domu.Nie mogłyśmy się doczekać wieczorów w szwalni, kiedymatka Teresa uczyła nas dziać skarpety czterema drutami, zaczynając oddwóch, i dodając potem pozostałe, tak że mogłyśmy zrobić cylinder z weł-ny.Opowiadała nam historie ze swojej młodości w Connemara.Miała ró-żowe policzki i bardzo niebieskie oczy i wyobrażałam ją sobie na farmie, wpobielonej chałupie, jak piecze chleb i robi dżem truskawkowy.Kochałamwiększość sióstr, ale matka Teresa była moją ulubioną.Zakonnice czasaminas karały.Jeśli jedna z nas zrobiła coś złego i żadna się nie przyznała, mu-siałyśmy wszystkie stać w szeregu, a nasze nogi związywano taśmą.MatkaBernadette była naszą ulubioną wiążącą, ponieważ nigdy nie ściskała nastak mocno jak inne i wydawała się cierpieć bardziej niż my.Jeśli chodzi omężczyzn, nie odgrywali większej roli w naszym klasztornym życiu,LRT oprócz księży, którzy przyjmowali spowiedz i odprawiali mszę, i StaregoJoe, złotej rączki.Stary Joe krążył pomiędzy klasztorem, zakładem kobiecym a szpitalemdla psychicznie chorych, nosząc rzeczy tam i z powrotem i naprawiając, cosię da.Dziewczęta w klasztorze robiły pranie i nasza farma dostarczaławszystkim trzem instytucjom jajka, mleko i masło.W zakładzie pieczonoorzechy kokosowe, kwadraty dżemowe i inne ciastka, a Stary Joe zawszeprzynosił nam trochę w wielkim koszu na pranie, który przetaczał za bo-iskiem w sobotnie poranki.Pewnego ranka, kiedy Jessie i tata przyjechali zabrać mnie na całydzień, Stary Joe pchał drogą kosz.Oderwałam się od tatusia i pobiegłamzłapać Starego Joe.Wzięłam go za rękę i zaciągnęłam do taty, żeby sięprzywitał.Byłam bardzo dumna, że mój tata odwiedza mnie co tydzień iuwielbiałam przedstawiać go wszystkim.Stary Joe zdjął kapelusz i wymie-nił uścisk ręki z tatą i Jessie.Kiedy odszedł do swoich zajęć, Jessie mruknę-ła coś o nim do taty.Nie zrozumiałam, co, ale wiedziałam, że to było nie-miłe.Bardzo się na nią zezłościłam i powiedziałam jej, żeby wracała doAnglii.- Nie jesteś moją prawdziwą mamą - krzyknęłam - nie lubię cię!Tata pociągnął mnie za ramię i kazał mi przeprosić moją nową mamę.- Nie! - szarpnęłam się.- Chcę, żeby ona sobie poszła, nie lubię jej!LRT Płakałam już, głównie dlatego, że tata był na mnie zły, ale także dlate-go, że kiedy spojrzałam na Jessie, coś w jej oczach mówiło mi, że ona wy-gra.- Jeśli nie przeprosisz nowej mamy - powiedział tata - nie wyjdzieszdzisiaj z nami.- Gestem wskazał mi Jessie.Minęłam ją i pobiegłam do klasztoru, i dalej na górę do dormitorium.Padłam twarzą na łóżko.Nie obchodziło mnie, czy kuszę diabła.Po chwilido dormitorium weszła matka Bernadette i stanęła nade mną.Powiedziała,że tata czeka na mnie na dole.- No chodz.Umyj buzię, pójdziemy razem i przeprosisz swoją nowąmamę.Zastanawiałam się, dlaczego ona, u diabła, chce, żebym umyła buzię iprzeprosiła Jessie.Odmówiłam pójścia.Za bardzo się wstydziłam zobaczyćtatę i wiedziałam, że nie będę w stanie przeprosić Jessie.Ale matka Berna-dette nie odeszła, póki nie ustąpiłam.Tata siedział sam w pokoju odwiedzin.Nie wyglądał już, jakby był namnie zły [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • trzylatki.xlx.pl