[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Pełno lodu i strzelanin.Od kiedy człowiek stanął na księżycu, cała planeta schodzina psy.Ja też szukam kogoś, kogo mogłabym obarczyć odpowiedzialnością za moje żałosneżycie, ale chyba nie można zwalić wszystkiego na Neila Armstronga.Pani Karwatt rzuciła worek do śmietnika i wróciła do domu.Właściwie miałamochotę iść z nią, ale kolana mi się trzęsły, a stopy nie chciały się oderwać od ziemi.Po pewnym czasie zdołałam otworzyć drzwi buicka.Padłam na siedzenie i zacisnę-łam obie dłonie na kierownicy.Dobrze, pomyślałam.Wez się w garść.Miałaś dwa nie-przyjemne przeżycia.Po raz pierwszy strzelano do ciebie, bo zostałaś wzięta za kogośinnego.Po raz drugi.po raz drugi co? Grożono mi śmiercią.70JASNA CHOLERA.Wyciągnęłam telefon komórkowy i zadzwoniłam do Morellego. Ktoś właśnie do mnie strzelał! wrzasnęłam w słuchawkę. Wsiadałam do sa-mochodu na moim parkingu, a ten gość w narciarskiej masce podjechał i powiedział,żebym przestała szukać Mo.A potem strzelił do mnie.Powiedział, że to ostrzeżenie.I odjechał. Jesteś ranna? Nie. Grozi ci bezpośrednie niebezpieczeństwo? Nie. Narobiłaś w gacie? Bardzo niewiele brakowało.Zamilkł na chwilę.Zastanawiał się. Spisałaś jego rejestrację? Możesz mi podać rysopis tego typa? Byłam zbyt przerażona, żeby zapisywać cokolwiek.Facet był średniego wzrostu.Biały.Tyle wiem. Poradzisz sobie? Tak pokiwałam głową. Już mi lepiej.Tylko.musiałam z kimś pogadać. Skoro już rozmawiamy. zaczął Morelli.Cholera! Zapomniałam, że się przed nim ukrywam! Natychmiast skończyłam roz-mowę.Nic się nie bój, powiedziałam do siebie.Nic się nie stało.Ale chyba lepiej nie staćtak na tym parkingu.To dawało mi dwie możliwości.Mogłam odwiedzić rodziców albowrócić do domu i schować się w szafie.Szafa miała swój urok, ale kiedyś będę musiałaz niej wyjść, a wtedy będzie już po kolacji.Najpierw kolacja, zdecydowałam.Potem szafa.Kiedy matka otworzyła drzwi, nie uśmiechała się. No i? powiedziała. To nie ja. W dzieciństwie zawsze tak mówiłaś i zawsze kłamałaś. Jak Boga kocham przysięgłam. Nikogo nie zastrzeliłam.Przypadkowo zo-stałam ogłuszona, a kiedy się ocknęłam, leżałam obok martwego faceta. Zostałaś ogłuszona! Matka złapała się za głowę. Dlaczego moja córka włó-czy się po miejscach, gdzie każdy może ją ogłuszyć!Babcia Mazurowa stała już za nią. Na pewno mu nie wkropiłaś? spytała z nadzieją. Dotrzymam tajemnicy,przyrzekam. Nie wkropiłam mu!71 A to szkoda.Miałabym co opowiadać dziewczynom w salonie piękności.Ojciec siedział w salonie i nie zwracał uwagi na nic poza telewizorem. Ehe mruknął nie poruszając nawet jednym mięśniem.Pociągnęłam nosem. Pachnie klopsem. Betty Szajack dała mi nowy przepis powiedziała matka. Trzeba dodać po-krojone oliwki i namoczoną bułkę zamiast krakersów.Najlepszy sposób na rozbrojenie mojej matki to rozmowa o jedzeniu.Od trzydziestulat wyrażamy miłość i gniew poprzez sosy i tłuczone kartofle. Zostajesz na kolacji? chciała wiedzieć matka. Na deser będzie ciasto imbiro-we z czekoladowym lukrem. Jasne powiedziałam. Bardzo chętnie.Pomogłam babci Mazurowej nakryć do stołu, a matka kończyła gotowanie.Mieliśmyjuż siadać, kiedy do drzwi ktoś zadzwonił. Pewnie gazeciarz chce z nas wycisnąć jeszcze więcej pieniędzy domyśliła siębabcia. Ale nie ze mną te numery.Otworzyłam drzwi i spojrzałam prosto w brązowe oczy Joe Morellego.Wyszczerzył zęby. Niespodzianka. Czego chcesz? Chodzi ci o listę krótszą czy dłuższą? Nie chodzi mi o żadną listę. Zamierzałam zamknąć drzwi, ale Morelli we-pchnął się do domu. Wynocha! warknęłam. Nie pora na to.W ogóle nie zwrócił na mnie uwagi i pomaszerował prosto do salonu. Dzień dobry odezwał się do mojej matki.Ojcu skinął głową, a do babci puściłoko. Mamy klopsa z oliwkami powiedziała babcia Mazurowa. Ma pan ochotę?Jest go mnóstwo [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl trzylatki.xlx.pl
. Pełno lodu i strzelanin.Od kiedy człowiek stanął na księżycu, cała planeta schodzina psy.Ja też szukam kogoś, kogo mogłabym obarczyć odpowiedzialnością za moje żałosneżycie, ale chyba nie można zwalić wszystkiego na Neila Armstronga.Pani Karwatt rzuciła worek do śmietnika i wróciła do domu.Właściwie miałamochotę iść z nią, ale kolana mi się trzęsły, a stopy nie chciały się oderwać od ziemi.Po pewnym czasie zdołałam otworzyć drzwi buicka.Padłam na siedzenie i zacisnę-łam obie dłonie na kierownicy.Dobrze, pomyślałam.Wez się w garść.Miałaś dwa nie-przyjemne przeżycia.Po raz pierwszy strzelano do ciebie, bo zostałaś wzięta za kogośinnego.Po raz drugi.po raz drugi co? Grożono mi śmiercią.70JASNA CHOLERA.Wyciągnęłam telefon komórkowy i zadzwoniłam do Morellego. Ktoś właśnie do mnie strzelał! wrzasnęłam w słuchawkę. Wsiadałam do sa-mochodu na moim parkingu, a ten gość w narciarskiej masce podjechał i powiedział,żebym przestała szukać Mo.A potem strzelił do mnie.Powiedział, że to ostrzeżenie.I odjechał. Jesteś ranna? Nie. Grozi ci bezpośrednie niebezpieczeństwo? Nie. Narobiłaś w gacie? Bardzo niewiele brakowało.Zamilkł na chwilę.Zastanawiał się. Spisałaś jego rejestrację? Możesz mi podać rysopis tego typa? Byłam zbyt przerażona, żeby zapisywać cokolwiek.Facet był średniego wzrostu.Biały.Tyle wiem. Poradzisz sobie? Tak pokiwałam głową. Już mi lepiej.Tylko.musiałam z kimś pogadać. Skoro już rozmawiamy. zaczął Morelli.Cholera! Zapomniałam, że się przed nim ukrywam! Natychmiast skończyłam roz-mowę.Nic się nie bój, powiedziałam do siebie.Nic się nie stało.Ale chyba lepiej nie staćtak na tym parkingu.To dawało mi dwie możliwości.Mogłam odwiedzić rodziców albowrócić do domu i schować się w szafie.Szafa miała swój urok, ale kiedyś będę musiałaz niej wyjść, a wtedy będzie już po kolacji.Najpierw kolacja, zdecydowałam.Potem szafa.Kiedy matka otworzyła drzwi, nie uśmiechała się. No i? powiedziała. To nie ja. W dzieciństwie zawsze tak mówiłaś i zawsze kłamałaś. Jak Boga kocham przysięgłam. Nikogo nie zastrzeliłam.Przypadkowo zo-stałam ogłuszona, a kiedy się ocknęłam, leżałam obok martwego faceta. Zostałaś ogłuszona! Matka złapała się za głowę. Dlaczego moja córka włó-czy się po miejscach, gdzie każdy może ją ogłuszyć!Babcia Mazurowa stała już za nią. Na pewno mu nie wkropiłaś? spytała z nadzieją. Dotrzymam tajemnicy,przyrzekam. Nie wkropiłam mu!71 A to szkoda.Miałabym co opowiadać dziewczynom w salonie piękności.Ojciec siedział w salonie i nie zwracał uwagi na nic poza telewizorem. Ehe mruknął nie poruszając nawet jednym mięśniem.Pociągnęłam nosem. Pachnie klopsem. Betty Szajack dała mi nowy przepis powiedziała matka. Trzeba dodać po-krojone oliwki i namoczoną bułkę zamiast krakersów.Najlepszy sposób na rozbrojenie mojej matki to rozmowa o jedzeniu.Od trzydziestulat wyrażamy miłość i gniew poprzez sosy i tłuczone kartofle. Zostajesz na kolacji? chciała wiedzieć matka. Na deser będzie ciasto imbiro-we z czekoladowym lukrem. Jasne powiedziałam. Bardzo chętnie.Pomogłam babci Mazurowej nakryć do stołu, a matka kończyła gotowanie.Mieliśmyjuż siadać, kiedy do drzwi ktoś zadzwonił. Pewnie gazeciarz chce z nas wycisnąć jeszcze więcej pieniędzy domyśliła siębabcia. Ale nie ze mną te numery.Otworzyłam drzwi i spojrzałam prosto w brązowe oczy Joe Morellego.Wyszczerzył zęby. Niespodzianka. Czego chcesz? Chodzi ci o listę krótszą czy dłuższą? Nie chodzi mi o żadną listę. Zamierzałam zamknąć drzwi, ale Morelli we-pchnął się do domu. Wynocha! warknęłam. Nie pora na to.W ogóle nie zwrócił na mnie uwagi i pomaszerował prosto do salonu. Dzień dobry odezwał się do mojej matki.Ojcu skinął głową, a do babci puściłoko. Mamy klopsa z oliwkami powiedziała babcia Mazurowa. Ma pan ochotę?Jest go mnóstwo [ Pobierz całość w formacie PDF ]