[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.A jednak niebyło to proste, zwłaszcza że musiałbym się przyznać, iż przedtem nie byłem wobec Ciebiecałkowicie szczery.Moja najdroższa, osądz mnie, jak uważasz za słuszne; tylko Twoja opinia się dla mnieliczy.Ale błagam Cię, staraj się nie oceniać mnie zbyt surowo ani zbyt pospiesznie, mojaukochana córko, jedyne światło mojego życia.To wyznanie boli, ale ten kufer stanowi Twoją jedyną spuściznę po mnie.Załączonedokumenty tytko Ci to potwierdzą.Jednak zanim zaczniesz przekopywać się przez wszystkieteczki i pudła, pomyśl o konsekwencjach.Przypomnij sobie mitologię i to, co przytrafiło siębiednej Pandorze.Pamiętaj, że za ciekawość i próżność (a zwłaszcza za próżność; tę lekcjęjuż przerobiłem i wiem, że to moja uparta próżność spowodowała mój upadek, a bezmyślnośćsprawiła, że i Ty będziesz za to płacić) zawsze przyjdzie nam odpokutować.Nie potrzebuję Ci dobrze życzyć (choć właśnie to robię), ponieważ wiem, że odniesieszsukces we wszystkich zamierzeniach.Tylko ta świadomość pozwoli mi odpoczywać w spokoju.%7łałuję, że nie byłem dla Ciebie tak idealnym ojcem, jak Ty byłaś dla mnie idealnącórką.Jeśli po naszym odejściu zostaje jeszcze jakaś świadomość, wiem, że będzie mi Ciebiestraszliwie brakowało.Z miłością,usoladnacsOjciec.Azy Tracey kapały na kartkę.Może Ted Riphenburg miał rację, pomyślała z goryczą.Być może tata popełnił samobójstwo.Wytarła nos, odłożyła list i zaczęła przeglądać dołączone do niego dokumenty.Zcałego prawniczego żargonu rzuciło jej się w oczy jedno powtarzające się sformułowanie.Zajęcie obciążonej nieruchomości.To była ostatnia rzecz, jakiej się spodziewała.Wiadomość spadła na nią niczym grom.Poczuła zawrót głowy i nagły atak mdłości.Trzymała w dłoniach dokument mówiący o zajęciu tego domu.Jeśli w ciągu sześciudni hipoteka i podatki nie zostaną spłacone, otrzyma nakaz eksmisji.Jej ojciec wygrywał niezliczone bitwy i potyczki.Ale na koniec spółka Palm Coast Developers, Inc.wygrała wojnę.usoladnacsROZDZIAA DZIEWITY- Piętnaście tysięcy dziewięćset czterdzieści siedem dolarów i sześćdziesiąt siedemcentów - oznajmiła Maribel ponuro.Ona i Tracey jadły lunch na tarasie The Tides w SouthBeach.- Tyle wynosi suma zaległości za pierwszą hipotekę.Do tego dochodzi sześć tysięcyszesnaście dolarów długu na drugiej i cztery tysiące sześćset siedemdziesiąt trzy dolaryniezapłaconego podatku.Coś w rodzaju potrójnej pułapki.Jeśli dom nie zostanie zajęty przezposiadaczy pierwszej albo drugiej hipoteki, położy na nim rękę urząd skarbowy.Traceyprzesuwała widelcem po talerzu kawałki kraba.- W sumie około dwudziestu siedmiu tysięcy długu.I pięć dni na jego uregulowanie.-Potrząsnęła głową.- Maribel, spójrzmy prawdzie w oczy.Równie dobrze mogłoby to byćdwadzieścia siedem milionów.Znikąd nie wytrzasnę tych pieniędzy.- Naprawdę nie masz żadnych rezerw? Absolutnie żadnych? Jesteś pewna?- Jestem pewna - odrzekła Tracey z goryczą.- Zero forsy.- Westchnęła głęboko.-Gdybym tylko wiedziała, że tata wziął pożyczkę hipoteczną, żebym mogła studiować naKolumbii.Ale on był tak cholernie skryty.Tak nieprawdopodobnie dumny.Maribel wsparła podbródek na dłoni i w zamyśleniu spoglądała w dal, przez OceanDrive, w kierunku Lummus Park, gdzie spoza wydm wynurzał się błękitny skrawek oceanu.- Ale pewnie masz w domu coś wartościowego.Tracey zwróciła oczy na przyjaciółkę.- Ty chyba żartujesz.Byłaś u nas, prawda? Przecież to są same śmieci.Nie poszłybynawet na wyprzedaży.- Teraz także błądziła spojrzeniem po wydmach.- Równie dobrzemożemy powiedzieć to od razu.Jestem topielcem.Maribel ze wszelkich sił starała się pocieszyć przyjaciółkę.To ona wpadła na pomysł,żeby wyciągnąć Tracey na ekstrawagancki lunch, im dalej od Coconut Grove, tym lepiej.Niech wyrwie się z domu choćby na parę godzin i odpocznie od problemów.Oczywiściewymagało to pewnej delikatności, bo trzeba było unikać Brickell Avenue, nie wspominającjuż o moście.Niestety, ani zmiana miejsca, ani jedzenie, które dosłownie rozpływało się w ustach,jakoś nie pomogły Tracey zapomnieć o kłopotach.Ogrom dziedzictwa - czy raczej jegokompletny brak - całkowicie ją przytłoczył.- Topielcem nie jesteś w żadnym wypadku, aczkolwiek twoje widoki nieprzedstawiają się najlepiej.Gdybyś była łodzią, powiedziałabym, że nabierasz wody -odezwała się Maribel współczującym tonem, choć z całkowitą bezpośredniością.usoladnacsTracey uśmiechnęła się niewesoło.- Zawsze pozostaje mi most Brickell Avenue.- Nie! - W oczach przyjaciółki zabłysła prawdziwie latynoska furia.Maribel zaczęławymachiwać nożem.- Jeśli kiedykolwiek pomyślisz o czymś podobnym, choćby przezsekundę, oszczędzę ci kłopotu, słyszysz? Zabiję cię najpierw.Tracey była poruszona gwałtownością jej wybuchu.- Nie obawiaj się, nie zrobię niczego nieprzemyślanego - zapewniła.Widząc, że tamtanie jest do końca przekonana, dodała: - Słowo honoru.Maribel przez chwilę wytrzymała jej spojrzenie, wreszcie skinęła głową.- Bueno - powiedziała.- A teraz, zanim wrócimy do ciebie i zaczniemy przeglądaćzawartość kufra.- Choć bez nadziei na znalezienie czegokolwiek wartościowego - przerwała jej Traceyponuro.- Tak wstępnie rzuciłam już okiem.Głównie stare listy i fotografie.- Co wcale nie oznacza, że nie wyszperamy tam niczego, co nam się przyda.- Chciałabym [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl trzylatki.xlx.pl
.A jednak niebyło to proste, zwłaszcza że musiałbym się przyznać, iż przedtem nie byłem wobec Ciebiecałkowicie szczery.Moja najdroższa, osądz mnie, jak uważasz za słuszne; tylko Twoja opinia się dla mnieliczy.Ale błagam Cię, staraj się nie oceniać mnie zbyt surowo ani zbyt pospiesznie, mojaukochana córko, jedyne światło mojego życia.To wyznanie boli, ale ten kufer stanowi Twoją jedyną spuściznę po mnie.Załączonedokumenty tytko Ci to potwierdzą.Jednak zanim zaczniesz przekopywać się przez wszystkieteczki i pudła, pomyśl o konsekwencjach.Przypomnij sobie mitologię i to, co przytrafiło siębiednej Pandorze.Pamiętaj, że za ciekawość i próżność (a zwłaszcza za próżność; tę lekcjęjuż przerobiłem i wiem, że to moja uparta próżność spowodowała mój upadek, a bezmyślnośćsprawiła, że i Ty będziesz za to płacić) zawsze przyjdzie nam odpokutować.Nie potrzebuję Ci dobrze życzyć (choć właśnie to robię), ponieważ wiem, że odniesieszsukces we wszystkich zamierzeniach.Tylko ta świadomość pozwoli mi odpoczywać w spokoju.%7łałuję, że nie byłem dla Ciebie tak idealnym ojcem, jak Ty byłaś dla mnie idealnącórką.Jeśli po naszym odejściu zostaje jeszcze jakaś świadomość, wiem, że będzie mi Ciebiestraszliwie brakowało.Z miłością,usoladnacsOjciec.Azy Tracey kapały na kartkę.Może Ted Riphenburg miał rację, pomyślała z goryczą.Być może tata popełnił samobójstwo.Wytarła nos, odłożyła list i zaczęła przeglądać dołączone do niego dokumenty.Zcałego prawniczego żargonu rzuciło jej się w oczy jedno powtarzające się sformułowanie.Zajęcie obciążonej nieruchomości.To była ostatnia rzecz, jakiej się spodziewała.Wiadomość spadła na nią niczym grom.Poczuła zawrót głowy i nagły atak mdłości.Trzymała w dłoniach dokument mówiący o zajęciu tego domu.Jeśli w ciągu sześciudni hipoteka i podatki nie zostaną spłacone, otrzyma nakaz eksmisji.Jej ojciec wygrywał niezliczone bitwy i potyczki.Ale na koniec spółka Palm Coast Developers, Inc.wygrała wojnę.usoladnacsROZDZIAA DZIEWITY- Piętnaście tysięcy dziewięćset czterdzieści siedem dolarów i sześćdziesiąt siedemcentów - oznajmiła Maribel ponuro.Ona i Tracey jadły lunch na tarasie The Tides w SouthBeach.- Tyle wynosi suma zaległości za pierwszą hipotekę.Do tego dochodzi sześć tysięcyszesnaście dolarów długu na drugiej i cztery tysiące sześćset siedemdziesiąt trzy dolaryniezapłaconego podatku.Coś w rodzaju potrójnej pułapki.Jeśli dom nie zostanie zajęty przezposiadaczy pierwszej albo drugiej hipoteki, położy na nim rękę urząd skarbowy.Traceyprzesuwała widelcem po talerzu kawałki kraba.- W sumie około dwudziestu siedmiu tysięcy długu.I pięć dni na jego uregulowanie.-Potrząsnęła głową.- Maribel, spójrzmy prawdzie w oczy.Równie dobrze mogłoby to byćdwadzieścia siedem milionów.Znikąd nie wytrzasnę tych pieniędzy.- Naprawdę nie masz żadnych rezerw? Absolutnie żadnych? Jesteś pewna?- Jestem pewna - odrzekła Tracey z goryczą.- Zero forsy.- Westchnęła głęboko.-Gdybym tylko wiedziała, że tata wziął pożyczkę hipoteczną, żebym mogła studiować naKolumbii.Ale on był tak cholernie skryty.Tak nieprawdopodobnie dumny.Maribel wsparła podbródek na dłoni i w zamyśleniu spoglądała w dal, przez OceanDrive, w kierunku Lummus Park, gdzie spoza wydm wynurzał się błękitny skrawek oceanu.- Ale pewnie masz w domu coś wartościowego.Tracey zwróciła oczy na przyjaciółkę.- Ty chyba żartujesz.Byłaś u nas, prawda? Przecież to są same śmieci.Nie poszłybynawet na wyprzedaży.- Teraz także błądziła spojrzeniem po wydmach.- Równie dobrzemożemy powiedzieć to od razu.Jestem topielcem.Maribel ze wszelkich sił starała się pocieszyć przyjaciółkę.To ona wpadła na pomysł,żeby wyciągnąć Tracey na ekstrawagancki lunch, im dalej od Coconut Grove, tym lepiej.Niech wyrwie się z domu choćby na parę godzin i odpocznie od problemów.Oczywiściewymagało to pewnej delikatności, bo trzeba było unikać Brickell Avenue, nie wspominającjuż o moście.Niestety, ani zmiana miejsca, ani jedzenie, które dosłownie rozpływało się w ustach,jakoś nie pomogły Tracey zapomnieć o kłopotach.Ogrom dziedzictwa - czy raczej jegokompletny brak - całkowicie ją przytłoczył.- Topielcem nie jesteś w żadnym wypadku, aczkolwiek twoje widoki nieprzedstawiają się najlepiej.Gdybyś była łodzią, powiedziałabym, że nabierasz wody -odezwała się Maribel współczującym tonem, choć z całkowitą bezpośredniością.usoladnacsTracey uśmiechnęła się niewesoło.- Zawsze pozostaje mi most Brickell Avenue.- Nie! - W oczach przyjaciółki zabłysła prawdziwie latynoska furia.Maribel zaczęławymachiwać nożem.- Jeśli kiedykolwiek pomyślisz o czymś podobnym, choćby przezsekundę, oszczędzę ci kłopotu, słyszysz? Zabiję cię najpierw.Tracey była poruszona gwałtownością jej wybuchu.- Nie obawiaj się, nie zrobię niczego nieprzemyślanego - zapewniła.Widząc, że tamtanie jest do końca przekonana, dodała: - Słowo honoru.Maribel przez chwilę wytrzymała jej spojrzenie, wreszcie skinęła głową.- Bueno - powiedziała.- A teraz, zanim wrócimy do ciebie i zaczniemy przeglądaćzawartość kufra.- Choć bez nadziei na znalezienie czegokolwiek wartościowego - przerwała jej Traceyponuro.- Tak wstępnie rzuciłam już okiem.Głównie stare listy i fotografie.- Co wcale nie oznacza, że nie wyszperamy tam niczego, co nam się przyda.- Chciałabym [ Pobierz całość w formacie PDF ]