[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Mama odwróciła się, zaskoczona. Czemu nie powiedziałaś mi wcześniej? Szybko zerknęła na swojeodbicie w szklanych drzwiczkach kuchenki mikrofalowej i poprawiławłosy. Wyglądasz świetnie, mamo.Nie przejmuj się. Sama miałam ochotęsię przejrzeć w tych drzwiczkach, ale wolałam nie kusić losu.Zamiasttego nalałam sobie szklankę soku pomarańczowego i usiadłam z nią przykuchennym stole. Jest tata? Nie, pojechał do biura.Czemu pytasz?Pytałam, bo chciałam, żeby choć jedna osoba mniej była świadkiemmojego zbliżającego się upokorzenia.Zanim jednak zdążyłam wymyślićwiarygodną odpowiedz, zjawił się Daniel.Przeciągnął się, wyciągającręce do sufitu. Cześć, mamo powiedział.Cmoknął ją w policzek i podszedł dolodówki. Jakie plany na dzisiaj, Maro? zapytał, sprawdzając, comógłby zjeść. Zamknij się burknęłam. Nie drażnij się z nią, Danielu powiedziała mama.Trzy puknięcia w drzwi zaanonsowały przybycie Noaha.Spojrzenia Daniela i moje zetknęły się na ułamek sekundy.Zerwałamsię od stołu, a Daniel z rozmachem zatrzasnął drzwi lodówki.Omal niezderzyliśmy się w holu.Daniel pierwszy dopadł drzwi.Drań.Mamadeptała mi po piętach.Daniel gościnnie, szerokim gestem otworzył drzwi przed gościem.Noah przyszedł w czarnych dżinsach i nieskazitelnie białym T-shircie.Bez swojego luzackiego stylu nie stracił ani odrobiny wdzięku. Dzień dobry powiedział, obdarzając całą naszą trójkęolśniewającym uśmiechem. Jestem Noah Shaw przedstawił się,spoglądając ponad moim ramieniem.Z galanterią wręczył bukiet liliimojej mamie, która przepchnęła się przede mnie, żeby go odebrać.Kwiaty były piękne.Noah miał dobry gust. Miło panią poznać, pani Dyer. Proszę, Noahu, wejdz zagruchała. Możesz mówić do mnie Indi.Czułam, że zaraz umrę.Ramionami Daniela wstrząsnął tłumionyśmiech.Noah wszedł i teraz z kolei wyszczerzył się do mojego brata. Ty jesteś Daniel, prawda? Zgadza się.Fajnie cię poznać odpowiedział Daniel.Moja agonia była długa i powolna. Usiądz, proszę. Mama wskazała Noahowi kanapę w salonie. Zarazwrócę, tylko włożę kwiaty do wody.Nadarzyła się sposobność i nie zamierzałam jej zmarnować. Chyba jednak musimy& Chętnie skorzystam uciął Noah.Nie udało mu się ukryć uśmiechu.Daniel miał minę kota pożerającegokanarka.Ramię w ramię panowie pomaszerowali do salonu.Danielrozsiadł się w wyściełanym fotelu, a Noah przycupnął na skraju kanapy.Stanęłam przy nich. I co będziesz dzisiaj robił z moją siostrzyczką? zagadnął Daniel.Zacisnęłam powieki w oczekiwaniu najgorszego. Wolałbym nie zepsuć niespodzianki odparł Noah. Ale obiecuję,że odstawię ją z powrotem nietkniętą.Dalej było jeszcze gorzej.Daniel zachichotał, a potem niepostrzeżeniewdali się w salonową konwersację.Zdaje się, że rozmawiali o muzyce.Zbyt byłam zajęta zmaganiem się z własnym zakłopotaniem, żeby słuchać,co mówią.Mama wróciła z kuchni i przemknęła obok mnie, żeby usiąśćobok Noaha. Z której dzielnicy Londynu pochodzisz, Noahu? zagadnęła.Ten poranek był pełen niespodzianek.Skąd wiedziała, że jestz Londynu? Ze zdumieniem wpatrywałam się w matkę. Z Soho odpowiedział. Zna ją pani?Mama skinęła głową.W salonie pojawił się Joseph.Był jeszczew piżamie. Moja mama mieszkała w Londynie, zanim przeniosła się do Stanów wyjaśniła. Jezdziłyśmy tam co roku, kiedy byłam mała. Gestemzaprosiła Josepha, żeby usiadł przy niej. A to jeszcze jedno mojedziecko dodała ze śmiechem.Noah uśmiechnął się do mojego młodszego brata. Noah przedstawił się. Joseph odpowiedział brat, podając mu rękę.Po tej prezentacji mama i Noah zaczęli gawędzić jak starzy kumple,wspominając starą, dobrą Anglię, a ja stałam, przestępując z nogi na nogęi czekając, aż skończą.Mama podniosła się pierwsza. Miło było mi cię poznać, Noahu.Naprawdę.Musisz kiedyś wpaść donas na kolację powiedziała, zanim zdążyłam ją powstrzymać. Z przyjemnością, jeśli Mara nie będzie miała nic przeciwko temu.Cztery pary oczu wyczekująco wpatrzyły się we mnie, czekając naodpowiedz. Tak, jasne.Może kiedyś powiedziałam, ruszając do drzwi.Noah uśmiechnął się krzywo. Nie mogę się doczekać dodał. Absolutną przyjemnością było ciępoznać, Indi.Daniel, musimy jeszcze pogadać.Joseph, strasznie sięcieszę, że cię poznałem. Zaczekaj! Joseph zerwał się z kanapy i pobiegł do swojego pokoju.Za chwilę wrócił z komórką. Podaj mi swój numer poprosił.Noah zdziwił się nieco, ale podał. Co ty robisz, Joseph? zapytałam. Tworzę bazę kontaktów odpowiedział z roztargnieniem, zajętykomórką.Skończył i uśmiechnął się szeroko. Okej, mam.Moja promieniejąca mama odprowadziła nas do drzwi. Bawcie się dobrze! zawołała za nami. Pa, mamo.Będziemy& pózniej! odkrzyknęłam. Maro, zaczekaj powiedziała, wychodząc na podjazd.Noah spojrzał na nas, ale kiedy odciągnęła mnie na bok, odszedł dosamochodu, zostawiając nas same.Mama wyciągnęła do mnie rękę.Na dłoni miała małą, białą pigułkę. Mamo wyszeptałam przez zaciśnięte zęby. Będę się lepiej czuła, jeśli to zażyjesz. Doktor Maillard powiedziała, że nie muszę ich brać powiedziałam,zerkając przez ramię na Noaha.Stał przy samochodzie i czekał. Wiem, kochanie, ale& Dobrze, już dobrze szepnęłam i wzięłam od niej pigułkę.Niechciałam, żeby Noah to widział.Mama posunęła się do szantażu i byłam na nią wściekła. Możesz zażyć ją teraz?Wsunęłam pigułkę do ust i przytrzymałam pod językiem, udając, żeprzełykam.Rozdziawiłam usta, pokazując, że nic w nich nie mam. Dzięki powiedziała ze smutnym uśmiechem.Nie odpowiedziałam.Odwróciłam się na pięcie i odeszłam.Kiedyusłyszałam trzaśnięcie frontowych drzwi, wyplułam pigułkę na dłońi rzuciłam ją na ziemię.Nie mówiłam, że nie będę zażywała lekarstw, alenie lubiłam być zmuszana. Uświadamiająca gadka przedrandkowa? zapytał Noah, otwierającprzede mną drzwi auta.Zastanawiałam się, czy widział akcję z lekarstwem.Jeśli tak, nie dałnic po sobie poznać. To nie jest randka odparłam. Ale dałeś niezły popis.Nawet niezapytała, kiedy wrócimy.Noah wyszczerzył zęby w uśmiechu. Cieszę się, że ci się podobało. Otaksował spojrzeniem mój ubiór.Ujdzie. Jesteś upierdliwie protekcjonalny. Nie bluznij. Przeszkadza ci to? Uśmiechnęłam się z satysfakcją. Ani trochę zachichotał, zatrzaskując za mną drzwi.26Ruszyliśmy i czekałam, aż Noah zapali papierosa.Zamiast tego podałmi plastikowy kubek z mrożoną kawą. Dzięki. Byłam lekko zaskoczona.Upiłam łyk.Mleka i cukru byłotyle, ile trzeba. Długa będzie jazda do tego tajemniczego celu?Noah wyjął swoją kawę i wyciągnął wargami słomkę.Mięśnie jegopoliczków pracowały, kiedy wciągał nią napój. Najpierw wpadniemy odwiedzić przyjaciółkę powiedział.Przyjaciółkę? Zabrzmiało to bardzo zwyczajnie i usiłowałam niepopaść w paranoję.Ale widać było, że Noah coś knuje [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl trzylatki.xlx.pl
.Mama odwróciła się, zaskoczona. Czemu nie powiedziałaś mi wcześniej? Szybko zerknęła na swojeodbicie w szklanych drzwiczkach kuchenki mikrofalowej i poprawiławłosy. Wyglądasz świetnie, mamo.Nie przejmuj się. Sama miałam ochotęsię przejrzeć w tych drzwiczkach, ale wolałam nie kusić losu.Zamiasttego nalałam sobie szklankę soku pomarańczowego i usiadłam z nią przykuchennym stole. Jest tata? Nie, pojechał do biura.Czemu pytasz?Pytałam, bo chciałam, żeby choć jedna osoba mniej była świadkiemmojego zbliżającego się upokorzenia.Zanim jednak zdążyłam wymyślićwiarygodną odpowiedz, zjawił się Daniel.Przeciągnął się, wyciągającręce do sufitu. Cześć, mamo powiedział.Cmoknął ją w policzek i podszedł dolodówki. Jakie plany na dzisiaj, Maro? zapytał, sprawdzając, comógłby zjeść. Zamknij się burknęłam. Nie drażnij się z nią, Danielu powiedziała mama.Trzy puknięcia w drzwi zaanonsowały przybycie Noaha.Spojrzenia Daniela i moje zetknęły się na ułamek sekundy.Zerwałamsię od stołu, a Daniel z rozmachem zatrzasnął drzwi lodówki.Omal niezderzyliśmy się w holu.Daniel pierwszy dopadł drzwi.Drań.Mamadeptała mi po piętach.Daniel gościnnie, szerokim gestem otworzył drzwi przed gościem.Noah przyszedł w czarnych dżinsach i nieskazitelnie białym T-shircie.Bez swojego luzackiego stylu nie stracił ani odrobiny wdzięku. Dzień dobry powiedział, obdarzając całą naszą trójkęolśniewającym uśmiechem. Jestem Noah Shaw przedstawił się,spoglądając ponad moim ramieniem.Z galanterią wręczył bukiet liliimojej mamie, która przepchnęła się przede mnie, żeby go odebrać.Kwiaty były piękne.Noah miał dobry gust. Miło panią poznać, pani Dyer. Proszę, Noahu, wejdz zagruchała. Możesz mówić do mnie Indi.Czułam, że zaraz umrę.Ramionami Daniela wstrząsnął tłumionyśmiech.Noah wszedł i teraz z kolei wyszczerzył się do mojego brata. Ty jesteś Daniel, prawda? Zgadza się.Fajnie cię poznać odpowiedział Daniel.Moja agonia była długa i powolna. Usiądz, proszę. Mama wskazała Noahowi kanapę w salonie. Zarazwrócę, tylko włożę kwiaty do wody.Nadarzyła się sposobność i nie zamierzałam jej zmarnować. Chyba jednak musimy& Chętnie skorzystam uciął Noah.Nie udało mu się ukryć uśmiechu.Daniel miał minę kota pożerającegokanarka.Ramię w ramię panowie pomaszerowali do salonu.Danielrozsiadł się w wyściełanym fotelu, a Noah przycupnął na skraju kanapy.Stanęłam przy nich. I co będziesz dzisiaj robił z moją siostrzyczką? zagadnął Daniel.Zacisnęłam powieki w oczekiwaniu najgorszego. Wolałbym nie zepsuć niespodzianki odparł Noah. Ale obiecuję,że odstawię ją z powrotem nietkniętą.Dalej było jeszcze gorzej.Daniel zachichotał, a potem niepostrzeżeniewdali się w salonową konwersację.Zdaje się, że rozmawiali o muzyce.Zbyt byłam zajęta zmaganiem się z własnym zakłopotaniem, żeby słuchać,co mówią.Mama wróciła z kuchni i przemknęła obok mnie, żeby usiąśćobok Noaha. Z której dzielnicy Londynu pochodzisz, Noahu? zagadnęła.Ten poranek był pełen niespodzianek.Skąd wiedziała, że jestz Londynu? Ze zdumieniem wpatrywałam się w matkę. Z Soho odpowiedział. Zna ją pani?Mama skinęła głową.W salonie pojawił się Joseph.Był jeszczew piżamie. Moja mama mieszkała w Londynie, zanim przeniosła się do Stanów wyjaśniła. Jezdziłyśmy tam co roku, kiedy byłam mała. Gestemzaprosiła Josepha, żeby usiadł przy niej. A to jeszcze jedno mojedziecko dodała ze śmiechem.Noah uśmiechnął się do mojego młodszego brata. Noah przedstawił się. Joseph odpowiedział brat, podając mu rękę.Po tej prezentacji mama i Noah zaczęli gawędzić jak starzy kumple,wspominając starą, dobrą Anglię, a ja stałam, przestępując z nogi na nogęi czekając, aż skończą.Mama podniosła się pierwsza. Miło było mi cię poznać, Noahu.Naprawdę.Musisz kiedyś wpaść donas na kolację powiedziała, zanim zdążyłam ją powstrzymać. Z przyjemnością, jeśli Mara nie będzie miała nic przeciwko temu.Cztery pary oczu wyczekująco wpatrzyły się we mnie, czekając naodpowiedz. Tak, jasne.Może kiedyś powiedziałam, ruszając do drzwi.Noah uśmiechnął się krzywo. Nie mogę się doczekać dodał. Absolutną przyjemnością było ciępoznać, Indi.Daniel, musimy jeszcze pogadać.Joseph, strasznie sięcieszę, że cię poznałem. Zaczekaj! Joseph zerwał się z kanapy i pobiegł do swojego pokoju.Za chwilę wrócił z komórką. Podaj mi swój numer poprosił.Noah zdziwił się nieco, ale podał. Co ty robisz, Joseph? zapytałam. Tworzę bazę kontaktów odpowiedział z roztargnieniem, zajętykomórką.Skończył i uśmiechnął się szeroko. Okej, mam.Moja promieniejąca mama odprowadziła nas do drzwi. Bawcie się dobrze! zawołała za nami. Pa, mamo.Będziemy& pózniej! odkrzyknęłam. Maro, zaczekaj powiedziała, wychodząc na podjazd.Noah spojrzał na nas, ale kiedy odciągnęła mnie na bok, odszedł dosamochodu, zostawiając nas same.Mama wyciągnęła do mnie rękę.Na dłoni miała małą, białą pigułkę. Mamo wyszeptałam przez zaciśnięte zęby. Będę się lepiej czuła, jeśli to zażyjesz. Doktor Maillard powiedziała, że nie muszę ich brać powiedziałam,zerkając przez ramię na Noaha.Stał przy samochodzie i czekał. Wiem, kochanie, ale& Dobrze, już dobrze szepnęłam i wzięłam od niej pigułkę.Niechciałam, żeby Noah to widział.Mama posunęła się do szantażu i byłam na nią wściekła. Możesz zażyć ją teraz?Wsunęłam pigułkę do ust i przytrzymałam pod językiem, udając, żeprzełykam.Rozdziawiłam usta, pokazując, że nic w nich nie mam. Dzięki powiedziała ze smutnym uśmiechem.Nie odpowiedziałam.Odwróciłam się na pięcie i odeszłam.Kiedyusłyszałam trzaśnięcie frontowych drzwi, wyplułam pigułkę na dłońi rzuciłam ją na ziemię.Nie mówiłam, że nie będę zażywała lekarstw, alenie lubiłam być zmuszana. Uświadamiająca gadka przedrandkowa? zapytał Noah, otwierającprzede mną drzwi auta.Zastanawiałam się, czy widział akcję z lekarstwem.Jeśli tak, nie dałnic po sobie poznać. To nie jest randka odparłam. Ale dałeś niezły popis.Nawet niezapytała, kiedy wrócimy.Noah wyszczerzył zęby w uśmiechu. Cieszę się, że ci się podobało. Otaksował spojrzeniem mój ubiór.Ujdzie. Jesteś upierdliwie protekcjonalny. Nie bluznij. Przeszkadza ci to? Uśmiechnęłam się z satysfakcją. Ani trochę zachichotał, zatrzaskując za mną drzwi.26Ruszyliśmy i czekałam, aż Noah zapali papierosa.Zamiast tego podałmi plastikowy kubek z mrożoną kawą. Dzięki. Byłam lekko zaskoczona.Upiłam łyk.Mleka i cukru byłotyle, ile trzeba. Długa będzie jazda do tego tajemniczego celu?Noah wyjął swoją kawę i wyciągnął wargami słomkę.Mięśnie jegopoliczków pracowały, kiedy wciągał nią napój. Najpierw wpadniemy odwiedzić przyjaciółkę powiedział.Przyjaciółkę? Zabrzmiało to bardzo zwyczajnie i usiłowałam niepopaść w paranoję.Ale widać było, że Noah coś knuje [ Pobierz całość w formacie PDF ]