[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Zgadza się.Ale od czasu do czasu przyjeżdża tutaj i zazwyczaj mieszka u nas.Teraz jegoszwagier prowadzi interes i założył hotel.Nazywamy go od nazwiska założyciela hotelem Ro-senberg.Chciałem się także dowiedzieć czegoś o charakterze choroby misjonarza, lecz powiedziano mitylko, że był bardzo słaby.Recepcjonista wymienił także nazwisko jednego z lekarzy.Pojecha-łem do niego czym prędzej i na szczęście zastałem w domu.Zakomunikował mi, że chodziło opoważny przypadek dezynterii.Zastosował ipecacuanda i przepisał ścisłą dietę złożoną z kleikuryżowego i napar z maranty i rycynusu.Były to dokładnie te same środki, jakie stosuje się nadNilem przy tej niebezpiecznej chorobie.Uważa się, że ipececuanda jest tak samo skuteczna prze-ciwko dezynterii jak chinina przeciw gorączce.Ale, że tak osłabionemu przez chorobę organi-zmowi, ma pomóc olej rycynowy, kleik ryżowy i napar z maranty to o tym, nie słyszałem.Za-czynałem się niepokoić o Wallera i zastanawiałem się, co można by zrobić.Mam zawiadomićTsi? Obiecałem mu to, a poza tym był przecież lekarzem.Ale ten, kto chciał pomóc Wallerowi,musiał pojechać do Atjeh, a nie było nikogo innego, kto byłby tam przed kapitanem Wilkensem.Więc i tak trzeba było czekać.Mój Sejjid Omar znajdował się w podniosłym nastroju; nic wprawdzie nie mówił, ale widzia-łem to po nim dokładnie.Miał zwyczaj, że o pewnych rzeczach nie mówił dotąd, aż był pewny,że dobrze je sobie przyswoił.Mogłem być przekonany, że zaraz potem przekaże mi informacje zwłaściwą mu komiczną powagą.Tak też się stało.Wieczorem siedziałem w przewiewnym przedsionku.Niedalekie morze uderzało o brzeg.Rześki podmuch poruszał wierzchołkami drzew, zza których błyskały gwiazdy.Nimfy południaobudziły się i wybrały na poszukiwania śniących na jawie kwiatów w ogrodach Penangu.Byłjednakże ktoś, kto nie słyszał przypływu, nie widział drzew, nie zwracał uwagi na gwiazdy, a onimfach nie miał żadnego pojęcia.Tym kimś był Omar, triumfator dzisiejszego tissin.W Indiachmówi się tissin, zamiast lunch.Jednakże to, czym się teraz zajmował nie miało nic wspólnego zpołudniowym sukcesem.Wyniósł na zewnątrz lampę i usiadłszy na trawie niedaleko mnie zabrałsię do czyszczenia moich jasnych, wysokich butów.Robił to z niezwykłą dokładnością.Szmatkafruwała tam i z powrotem aż skóra dosłownie jęczała.Za każdym razem, gdy już myślałem, żeskończył sięgał znowu do puszki z żółtą pastą i zaczynał od nowa.Na jego twarzy malował sięprzy tym wyraz nieskończonego zadowolenia. Jeszcze nie jest w porządku, Omarze? spytałem, gdy po raz szósty chciał dokonać znisz-czenia na wyfroterowanym dopiero co dziele. Nie odpowiedział z wielką energią. Ależ wetrzesz pastę na wylot i będę miał tłuste, żółte skarpetki. To włożysz sobie inne, a ja wypiorę ci tamte.Dzisiaj muszę wetrzeć cały tłuszcz! Oho! Tak jest! Sam jesteś sobie winny, sahib.Wiesz dlaczego? Potraktowałeś mnie jak dżentel-mena, gdy nie mówiąc ani słowa, zezwoliłeś mi spożyć posiłek z tymi Anglikami.Jako służący75powinienem ci wypastować buty tylko raz, lecz jako dżentelmen będę je pastował tak długo do-póki starczy mi pasty.A może myślisz, że dżentelmenowi nie wolno być wdzięcznym? Gdybymcię nie miał, byłbym wciąż tym samym starym Sejjidem Omarem, którym byłem wcześniej, ża-den generał nie zaprosiłby mnie do stołu, abym z nim i z jego haremem zjadł obiad.Tylko tobieto zawdzięczam! Mam nadzieję, że nie popełniłeś żadnej większej niezręczności. Niezręczności? Ja na pewno nie, bo jestem tylko biednym poganiaczem osłów.Ale haremgenerała popełnił. Jak to? Chciał mnie na służącego i ofiarował mi więcej niż ty.Odpowiedziałem, że jeszcze raz topowie, to będę musiał wstać i odejść, bo żaden służący nie miał takiego pana, jak ja, sahibie.Po-wiedziałem im, że tobie nie tylko służę, lecz także cię kocham i nie opuszczę cię za żadne skarbyświata.Wtedy generał uścisnął mi rękę i polecił przekazać tobie, że bardzo żałuje, iż nie jesteśAnglikiem.Najbardziej podobał mi się jego harem.Powiedziałem mu to otwarcie.Chrześcijań-skie kobiety są mądrzejsze niż nasze i myślę, że jest to powód, dla którego wasi mężczyzni wie-dzą więcej niż nasi [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl trzylatki.xlx.pl
. Zgadza się.Ale od czasu do czasu przyjeżdża tutaj i zazwyczaj mieszka u nas.Teraz jegoszwagier prowadzi interes i założył hotel.Nazywamy go od nazwiska założyciela hotelem Ro-senberg.Chciałem się także dowiedzieć czegoś o charakterze choroby misjonarza, lecz powiedziano mitylko, że był bardzo słaby.Recepcjonista wymienił także nazwisko jednego z lekarzy.Pojecha-łem do niego czym prędzej i na szczęście zastałem w domu.Zakomunikował mi, że chodziło opoważny przypadek dezynterii.Zastosował ipecacuanda i przepisał ścisłą dietę złożoną z kleikuryżowego i napar z maranty i rycynusu.Były to dokładnie te same środki, jakie stosuje się nadNilem przy tej niebezpiecznej chorobie.Uważa się, że ipececuanda jest tak samo skuteczna prze-ciwko dezynterii jak chinina przeciw gorączce.Ale, że tak osłabionemu przez chorobę organi-zmowi, ma pomóc olej rycynowy, kleik ryżowy i napar z maranty to o tym, nie słyszałem.Za-czynałem się niepokoić o Wallera i zastanawiałem się, co można by zrobić.Mam zawiadomićTsi? Obiecałem mu to, a poza tym był przecież lekarzem.Ale ten, kto chciał pomóc Wallerowi,musiał pojechać do Atjeh, a nie było nikogo innego, kto byłby tam przed kapitanem Wilkensem.Więc i tak trzeba było czekać.Mój Sejjid Omar znajdował się w podniosłym nastroju; nic wprawdzie nie mówił, ale widzia-łem to po nim dokładnie.Miał zwyczaj, że o pewnych rzeczach nie mówił dotąd, aż był pewny,że dobrze je sobie przyswoił.Mogłem być przekonany, że zaraz potem przekaże mi informacje zwłaściwą mu komiczną powagą.Tak też się stało.Wieczorem siedziałem w przewiewnym przedsionku.Niedalekie morze uderzało o brzeg.Rześki podmuch poruszał wierzchołkami drzew, zza których błyskały gwiazdy.Nimfy południaobudziły się i wybrały na poszukiwania śniących na jawie kwiatów w ogrodach Penangu.Byłjednakże ktoś, kto nie słyszał przypływu, nie widział drzew, nie zwracał uwagi na gwiazdy, a onimfach nie miał żadnego pojęcia.Tym kimś był Omar, triumfator dzisiejszego tissin.W Indiachmówi się tissin, zamiast lunch.Jednakże to, czym się teraz zajmował nie miało nic wspólnego zpołudniowym sukcesem.Wyniósł na zewnątrz lampę i usiadłszy na trawie niedaleko mnie zabrałsię do czyszczenia moich jasnych, wysokich butów.Robił to z niezwykłą dokładnością.Szmatkafruwała tam i z powrotem aż skóra dosłownie jęczała.Za każdym razem, gdy już myślałem, żeskończył sięgał znowu do puszki z żółtą pastą i zaczynał od nowa.Na jego twarzy malował sięprzy tym wyraz nieskończonego zadowolenia. Jeszcze nie jest w porządku, Omarze? spytałem, gdy po raz szósty chciał dokonać znisz-czenia na wyfroterowanym dopiero co dziele. Nie odpowiedział z wielką energią. Ależ wetrzesz pastę na wylot i będę miał tłuste, żółte skarpetki. To włożysz sobie inne, a ja wypiorę ci tamte.Dzisiaj muszę wetrzeć cały tłuszcz! Oho! Tak jest! Sam jesteś sobie winny, sahib.Wiesz dlaczego? Potraktowałeś mnie jak dżentel-mena, gdy nie mówiąc ani słowa, zezwoliłeś mi spożyć posiłek z tymi Anglikami.Jako służący75powinienem ci wypastować buty tylko raz, lecz jako dżentelmen będę je pastował tak długo do-póki starczy mi pasty.A może myślisz, że dżentelmenowi nie wolno być wdzięcznym? Gdybymcię nie miał, byłbym wciąż tym samym starym Sejjidem Omarem, którym byłem wcześniej, ża-den generał nie zaprosiłby mnie do stołu, abym z nim i z jego haremem zjadł obiad.Tylko tobieto zawdzięczam! Mam nadzieję, że nie popełniłeś żadnej większej niezręczności. Niezręczności? Ja na pewno nie, bo jestem tylko biednym poganiaczem osłów.Ale haremgenerała popełnił. Jak to? Chciał mnie na służącego i ofiarował mi więcej niż ty.Odpowiedziałem, że jeszcze raz topowie, to będę musiał wstać i odejść, bo żaden służący nie miał takiego pana, jak ja, sahibie.Po-wiedziałem im, że tobie nie tylko służę, lecz także cię kocham i nie opuszczę cię za żadne skarbyświata.Wtedy generał uścisnął mi rękę i polecił przekazać tobie, że bardzo żałuje, iż nie jesteśAnglikiem.Najbardziej podobał mi się jego harem.Powiedziałem mu to otwarcie.Chrześcijań-skie kobiety są mądrzejsze niż nasze i myślę, że jest to powód, dla którego wasi mężczyzni wie-dzą więcej niż nasi [ Pobierz całość w formacie PDF ]