[ Pobierz całość w formacie PDF ]
." Tak jest - odparł spokojnie Jerry.Odwracając się ku wyjściu, Bair klepnął Jerry'ego przyjaznie w ramię iruszył do kajuty kapitana.Gdy wychodził, widać było, że jest mocnoznużony.- No dobra, chłopcy, zabieramy się do sprzątania.Jerry pochylił się i sięgnął ku dwóm reflektorom stroboskopowym.Potem zdjął żaroodporny kombinezon i przekazał go Lee.Gdy pozostali torpedyści zaczęli zabezpieczać telefony i rozdzielnię,Jerry obszedł pomieszczenie kilka razy, żeby sprawdzić, jak sobie radzą.Większość podwładnych była201przygnębiona perspektywami dodatkowych ćwiczeń.Niektórzy żartowali,że służba na Tresherze czy Scorpionie byłaby lżejsza od tego, co ich czekatutaj.Bearden miał taką minę, jakby się kompletnie załamał.Jerry był wściekły na to, że cały dział miał dostawać w kość z powodujednego człowieka.Choć myśl o konfrontacji z Fosterem nie byłaprzyjemna, musiał coś zrobić, zanim ten do reszty zniszczy morale działu.Poświęcając wszystkie siły na zachowanie spokoju, zaczął:- Starszy bosmanie, czy mogę pana zatrzymać na chwilkę?Podniósł skoroszyt, jakby zamierzał omówić jakieś sprawy organizacyjne i odszedł z Fosterem na bok.- Bosmanie, celowo obluzował pan wtyczkę w tymgniazdku - odezwał się Jerry cicho i zwodniczo spokojnymgłosem.-1 co z tego? - odezwał się Foster.- To była tylko symulacja kolejnejawarii.- Po tym, gdy dwa razy sprawdziłem połączenie? Nawłasną rękę, bez uzgodnienia z kimkolwiek? - To już byłooskarżenie.- O tym, jak będzie przebiegało ćwiczenie, decyduje Bair.Czy kazał symulować ten wypadek?-Nie." Dlaczego więc pan to zrobił? - zapytał Jerry wprost." %7łeby zobaczyć, jak pan sobie poradzi.Zawiódł pan." Nie! Chciał pan zrobić ze mnie wała w oczach kapitana." Z tym pan sobie radzi doskonale bez mojej pomocy." Ale to nie przeszkadza panu podstawiać mi nogi na każdym kroku,prawda?" Koniec rozmowy - stwierdził Foster dość głośno, żeby wszyscy gosłyszeli." Nie, starszy bosmanie! To ja wam powiem, kiedy skończymy rozmowę- stwierdził Jerry z naciskiem." Daj mi pan spokój.- Foster nie zadał sobie nawet trudu, żebyprzemówić cicho i spokojnie.-1 tak pan nie wygra.Najwyrazniej spieszyło mu się do zakończenia rozmowy i odwrócił się,żeby odejść, Jerry jednak mówił dalej:- Miałbym większe szanse, gdy pan ze mną współpracował albo przynajmniej mi nie przeszkadzał.Mamy do wykonania ważne zadanie - przypomniał Fosterowi.202" Te śmieci, które mamy zebrać dla Brunhildy? To dopiero misja, którąchciałbym spalić! A pan czemu miałby dostać drugą szansę? Mamdość wysługiwania się politykom! - W głosie Fostera była już jawnawrogość.- Jedynym zadaniem, jakie przede mną stoi, jest upewnieniesię, że pan nie zostanie na okrętach podwodnych, a jak przy okazjiwyleci pan w ogóle z marynarki, tym lepiej!" Cóż, starszy bosmanie, moim zadaniem jest wykonywanie rozkazówwybranego w powszechnych wyborach Naczelnego Dowódcy SiłZbrojnych i innych przełożonych, nawet jeżeli mam podejrzenia, że terozkazy podyktowane są względami politycznymi.Jeżeli jeszcze razzrobi pan coś takiego, osobiście zawlokę pańską dupę do raportu.Czyto jest dla pana absolutnie, bez reszty i kryształowo jasne, starszybosmanie Foster?Na chwilę zaskoczony determinacją brzmiącą w głosie Jerry'ego Fosteruśmiechnął się i powiedział:- Nie masz do tego jaj, pilociku.Rzuciwszy już przez ramię ostatnią uwagę, Foster minął wszystkich iwyszedł z pomieszczenia.Po jego nagłym wyjściu ludzie w milczeniuzajęli się pracami porządkowymi.Jerry został sam.Usiłował zrozumieć,co i dlaczego właściwie się stało.Nigdy przedtem nie zetknął się z takotwartą niesubordynacją i nie wiedział, jak sobie z nią poradzić.Mógłbyoczywiście przedstawić Fostera do raportu i był niemal pewien, że Bair bygo poparł, ale biorąc pod uwagę nastawienie Richardsa, podejrzewał, żeszef uzbrojenia z pewnością stanąłby po stronie Fostera.Tak czy inaczej,gdyby spróbował oskarżyć bosmana, powstałaby bardzo kłopotliwasytuacja.A jaka byłaby reakcja Hardy'ego? Pewnie negatywna, a po czymśtakim Jerry nie miałby już czego szukać w Marynarce Wojennej.Naglekątem oka spostrzegł jakiś ruch, co przerwało jego rozmyślania.Obokniego stał Bearden.- Chłopaki skończyli sprzątanie, a tablica rozdzielczaprądu stałego została zabezpieczona.Czy mogę zwolnić ludzi, którzy nie mają wachty?- Tak, oczywiście - odpowiedział Jerry, uśmiechając sięskąpo.- Dziękuję, Bearden.203Bearden zwlekał jeszcze przez chwilę, a potem powiedział cicho:- Panie Mitchell.nie powinienem był pozwolić starszemu bos.W tym momencie Jerry szybko podniósł dłoń, przerywającpodoficerowi.- To nie twoja wina, Bearden - stwierdził Jerry szczerze i z naciskiem w głosie.- Czy to jasne?Bearden kiwnął sztywno głową, a Jerry klepnął go w ramię.Wyczerpany psychicznie i fizycznie ruszył do kajuty.Po drodzezastanawiał się, czy postąpił właściwie.Cóż - pomyślał w końcu - teraznie mam już odwrotu [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl trzylatki.xlx.pl
." Tak jest - odparł spokojnie Jerry.Odwracając się ku wyjściu, Bair klepnął Jerry'ego przyjaznie w ramię iruszył do kajuty kapitana.Gdy wychodził, widać było, że jest mocnoznużony.- No dobra, chłopcy, zabieramy się do sprzątania.Jerry pochylił się i sięgnął ku dwóm reflektorom stroboskopowym.Potem zdjął żaroodporny kombinezon i przekazał go Lee.Gdy pozostali torpedyści zaczęli zabezpieczać telefony i rozdzielnię,Jerry obszedł pomieszczenie kilka razy, żeby sprawdzić, jak sobie radzą.Większość podwładnych była201przygnębiona perspektywami dodatkowych ćwiczeń.Niektórzy żartowali,że służba na Tresherze czy Scorpionie byłaby lżejsza od tego, co ich czekatutaj.Bearden miał taką minę, jakby się kompletnie załamał.Jerry był wściekły na to, że cały dział miał dostawać w kość z powodujednego człowieka.Choć myśl o konfrontacji z Fosterem nie byłaprzyjemna, musiał coś zrobić, zanim ten do reszty zniszczy morale działu.Poświęcając wszystkie siły na zachowanie spokoju, zaczął:- Starszy bosmanie, czy mogę pana zatrzymać na chwilkę?Podniósł skoroszyt, jakby zamierzał omówić jakieś sprawy organizacyjne i odszedł z Fosterem na bok.- Bosmanie, celowo obluzował pan wtyczkę w tymgniazdku - odezwał się Jerry cicho i zwodniczo spokojnymgłosem.-1 co z tego? - odezwał się Foster.- To była tylko symulacja kolejnejawarii.- Po tym, gdy dwa razy sprawdziłem połączenie? Nawłasną rękę, bez uzgodnienia z kimkolwiek? - To już byłooskarżenie.- O tym, jak będzie przebiegało ćwiczenie, decyduje Bair.Czy kazał symulować ten wypadek?-Nie." Dlaczego więc pan to zrobił? - zapytał Jerry wprost." %7łeby zobaczyć, jak pan sobie poradzi.Zawiódł pan." Nie! Chciał pan zrobić ze mnie wała w oczach kapitana." Z tym pan sobie radzi doskonale bez mojej pomocy." Ale to nie przeszkadza panu podstawiać mi nogi na każdym kroku,prawda?" Koniec rozmowy - stwierdził Foster dość głośno, żeby wszyscy gosłyszeli." Nie, starszy bosmanie! To ja wam powiem, kiedy skończymy rozmowę- stwierdził Jerry z naciskiem." Daj mi pan spokój.- Foster nie zadał sobie nawet trudu, żebyprzemówić cicho i spokojnie.-1 tak pan nie wygra.Najwyrazniej spieszyło mu się do zakończenia rozmowy i odwrócił się,żeby odejść, Jerry jednak mówił dalej:- Miałbym większe szanse, gdy pan ze mną współpracował albo przynajmniej mi nie przeszkadzał.Mamy do wykonania ważne zadanie - przypomniał Fosterowi.202" Te śmieci, które mamy zebrać dla Brunhildy? To dopiero misja, którąchciałbym spalić! A pan czemu miałby dostać drugą szansę? Mamdość wysługiwania się politykom! - W głosie Fostera była już jawnawrogość.- Jedynym zadaniem, jakie przede mną stoi, jest upewnieniesię, że pan nie zostanie na okrętach podwodnych, a jak przy okazjiwyleci pan w ogóle z marynarki, tym lepiej!" Cóż, starszy bosmanie, moim zadaniem jest wykonywanie rozkazówwybranego w powszechnych wyborach Naczelnego Dowódcy SiłZbrojnych i innych przełożonych, nawet jeżeli mam podejrzenia, że terozkazy podyktowane są względami politycznymi.Jeżeli jeszcze razzrobi pan coś takiego, osobiście zawlokę pańską dupę do raportu.Czyto jest dla pana absolutnie, bez reszty i kryształowo jasne, starszybosmanie Foster?Na chwilę zaskoczony determinacją brzmiącą w głosie Jerry'ego Fosteruśmiechnął się i powiedział:- Nie masz do tego jaj, pilociku.Rzuciwszy już przez ramię ostatnią uwagę, Foster minął wszystkich iwyszedł z pomieszczenia.Po jego nagłym wyjściu ludzie w milczeniuzajęli się pracami porządkowymi.Jerry został sam.Usiłował zrozumieć,co i dlaczego właściwie się stało.Nigdy przedtem nie zetknął się z takotwartą niesubordynacją i nie wiedział, jak sobie z nią poradzić.Mógłbyoczywiście przedstawić Fostera do raportu i był niemal pewien, że Bair bygo poparł, ale biorąc pod uwagę nastawienie Richardsa, podejrzewał, żeszef uzbrojenia z pewnością stanąłby po stronie Fostera.Tak czy inaczej,gdyby spróbował oskarżyć bosmana, powstałaby bardzo kłopotliwasytuacja.A jaka byłaby reakcja Hardy'ego? Pewnie negatywna, a po czymśtakim Jerry nie miałby już czego szukać w Marynarce Wojennej.Naglekątem oka spostrzegł jakiś ruch, co przerwało jego rozmyślania.Obokniego stał Bearden.- Chłopaki skończyli sprzątanie, a tablica rozdzielczaprądu stałego została zabezpieczona.Czy mogę zwolnić ludzi, którzy nie mają wachty?- Tak, oczywiście - odpowiedział Jerry, uśmiechając sięskąpo.- Dziękuję, Bearden.203Bearden zwlekał jeszcze przez chwilę, a potem powiedział cicho:- Panie Mitchell.nie powinienem był pozwolić starszemu bos.W tym momencie Jerry szybko podniósł dłoń, przerywającpodoficerowi.- To nie twoja wina, Bearden - stwierdził Jerry szczerze i z naciskiem w głosie.- Czy to jasne?Bearden kiwnął sztywno głową, a Jerry klepnął go w ramię.Wyczerpany psychicznie i fizycznie ruszył do kajuty.Po drodzezastanawiał się, czy postąpił właściwie.Cóż - pomyślał w końcu - teraznie mam już odwrotu [ Pobierz całość w formacie PDF ]