[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. I robią kleksy? Pewnie, że robią. No i co?  I nic.Może pani na jeden numerek.Dziękuję. W Pałacu Kultury jest teatr? Jest. Musi być bardzo duży. Bardzo.Chodz na miejsce, bo zaraz będzie dzwonek. Po co dzwonek? Ojej, w teatrze nie byłeś? Nigdy w życiu nie byłem  powiedział Andrzej z głębokim westchnieniem. Wiesz, że to mi do głowy nie wpadło. Matka Janka zatrzymała się i spojrzała naAndrzeja jak na zupełnie obcego faceta. Coś podobnego? To właściwie niesłychane.O,słyszysz? Dzwonią. Okropnie niewygodne krzesło  stwierdził Andrzej, gdy usiedli. Będę sięwiercił. Nie po to przyszedłeś do teatru. Mamuś, za tą firanką będzie to kino? Ale duża! Nie kino, tylko teatr. Będą się ruszać obrazki? Nie obrazki, ale żywi ludzie. Po czym poznać, że oni żywi? No bo się ruszają.Zwiatła zaczęły gasnąć. Mama, faza nawaliła  krzyknął Andrzej na cały głos. Cicho, smarkaczu!  odezwał się siedzący za Andrzejem brunet z dużą czupryną,wyraznie z piątej klasy. Teraz będzie W osiemdziesiąt dni dookoła świata  szepnęła matka Andrzejowido ucha. To znaczy, że będą jechać dookoła świata w osiemdziesiąt dni.Zobaczysz, tobardzo śmieszne. Kto będzie jechać.Oni czy my?  dowiadywał się Andrzej. Oni.Ten w spodniach w kratkę i ten drugi. A co my będziemy robić? Nic.Siedzieć. To nuda. Zobaczysz, że nie.To bardzo śmieszne. Mamy tu siedzieć osiemdziesiąt dni?  zaniepokoił się Andrzej szeptem. Skąd? Wyjdziemy za dwie godziny.  Przed chwilą mówiłaś, że oni będą jechać osiemdziesiąt dni. To co innego.To jest teatr. Dlaczego oni tak krzyczą i tak się denerwują?  zapytał Andrzej po chwili na głos. Jak cię trzepnę, przedszkolaku zakichany, to polecisz  syknął czarny z czupryną. Mamuś, to może byśmy już poszli?  zaproponował Andrzej bardzo cicho. Siedz jak dorosły  szepnęła matka. Mówiłaś, że to jest teatr dla dzieci  oburzył się Andrzej. No patrz, przecież bardzo dobrze grają  szepnęła matka Janka. Bardzo dobrze gra ten struś  zgodził się Andrzej. Ojej, firanka im się popsuła! Wcale im się nie popsuła, tylko ją specjalnie zaciągnęli. No, to już koniec. Nie, to koniec pierwszego aktu. Aktu? Części. To już nie będzie aktu? O, uważaj, widzisz, teraz będzie coś dla ciebie.Sztuki!  uradowała się matkaJanka.Z małej rurki wyskoczyło kilkadziesiąt kolorowych chustek, z cylindra niezliczonebukiety kwiatów, z małego pudełka dwie żywe świnki morskie, z nosa monety, zza rękawakarty, z butonierki piłki pingpongowe. Zwietnie gra  westchnął Andrzej, gdy kurtyna opadła. Jeszcze lepiej od tegostrusia.Właściwie trudno powiedzieć, który lepszy. Zaczynasz być bywalcem teatralnym  stwierdziła matka Janka. Chceszcukierka? No  zgodził się Andrzej. Co zaczynam być? Czym  odezwał się czarny z czupryną. Może pan pozwoli cukierka?  spytała matka Janka. Chętnie  powiedział czarny i sięgnął zgrabnie nad głową Andrzeja. Jestemtrzeci raz.Dobre przedstawienie  dodał. I ten kacyk, i jak się topią, i ta panienka, cotańczy.Tylko niepotrzebne te baby, co śpiewają.Me wiem, dlaczego w teatrze muszą byćzawsze baby, co śpiewają. Jakby ten facet chciał  stwierdził Andrzej żując krówkę  jakby chciał, to by jezamienił w morskie świnki.  Tylko że on nie chce mieć przykrości  stwierdził czarny. O, uważaj, już sięznów zaczyna, teraz idzie ten numer ze zwierzętami i jarzynami.Ukazała się kolorowa dekoracja przedstawiająca domek wiejski w otoczeniu grządekwarzywnych.Na sali rozległ się szmer zachwytu, potem oklaski.Andrzej klaskał jak opętany. Ten czarodziej to bardzo dobrze zrobił  stwierdził. Samo by im tak szybko niewyrosło i w ogóle na deskach i zima.Szkoda mrugać.  To jest dekoracja  zaperzyła się matka Janka. Dekoracji nie widziałeś? Pewnie, że nie widziałem [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • trzylatki.xlx.pl